Trytytkowi aktywiści nie powiedzieli ostatniego słowa

Część klubów Premier League, w tym Chelsea, Norwich, West Ham i Southampton do 2050 boleśnie doświadczy skutków powodzi – taką informację próbują przekazać angielskim trybunom aktywiści z grupy „Just Stop Oil”, której celem jest uzyskanie od brytyjskiego rządu gwarancji porzucenia projektów wydobycia paliw kopalnych. 21-letni Louis McKechnie, przypinając się trytytką do bramki na Goodison Park, podjął próbę uświadomienia społeczeństwu istoty niemalże nieuchronnie nadciągającej katastrofy klimatycznej. Zamiast tego, spotkał się z szyderą i wyzwiskami. A zegar tyka…

*Podkład z Benny’ego Hilla*

Goodison Park, godzina tuż przed 22. Steward goni stewarda. Pierwszy biegnie z nożyczkami, drugi – niczym kojot z bajki o strusiu pędziwiatrze – taszczy za sobą metrowe obcęgi. Przy słupku bramki Evertonu stoi przywiązany długowłosy chłopak z manifestem na koszulce. Kibice rzucają mięsem. Geje tańczą poloneza. A w centrum całego zdarzenia – niezniszczalna pomarańczowa trytytka.

 

Sceny z angielskiej – cytując za trenerem Smudą – „walki o spadek” przekroczyły przyswajalny przez normalnego człowieka poziom absurdu. I trudno winić kogokolwiek, kto nie był w stanie pohamować śmiechu. Kiedy stewardzi wreszcie wygrali bój z kawałkiem uporczywego plastiku, wytargali delikwenta poza boisko i pozwolili sędziemu Craigowi Pawsonowi wznowić grę.

I tak właśnie Louis McKechnie zostawił po sobie lawinę memów, w aurze szydery a nawet hejtu, bowiem – jako rzecze boskie prawo – nie ma takiej sprawy, która byłaby godna przerwania meczu piłkarskiego.

O co więc tyle rabanu?

Na koszulce McKechnie’ego nadrukowane były dwa linki – oba prowadzące do fanpage’a facebookowego, a poza nimi duży napis „Just Stop Oil”. Ci ciekawscy (czyli, umówmy się, wszyscy) wpisali link w swoje wyszukiwarki i trafili na stronę aktywistycznej organizacji.

Just Stop Oil to grupa młodych osób, które postawiły sobie za cel wymuszenie na brytyjskim rządzie zajęcia stanowiska w sprawie wydobycia paliw kopalnych. A konkretniej – Wielka Brytania ma zaprzestać wszelkich działań związanych z ich wydobyciem.

I w tym miejscu (zapewne) większość nowej publiczności się rozpierzchło. Za Łoną: „Ktoś walczy o coś? To wariat, poważnie go nie bierz”, wszak nie obchodzi nas to, na co nie mamy wpływu. Im dalej się jednak drąży, tym ciekawiej.

„Just Stop Oil” to organizacja powstała na zgliszczach niesławnej grupy aktywistów „Insulate Britain”, która swoimi etycznie wątpliwymi działaniami nie raz zaszła za skórę angielskim władzom. Jednym z jej działaczy był właśnie dzisiejszy bohater, Louis McKechnie. Podczas jednego z protestów, przykleili się (owszem, przykleili) do pasów zjazdowych na jednej z autostrad.

McKechnie był jednym z 39 aresztowanych, a sąd wymierzył mu 6 miesięcy więzienia. Odsiedział połowę, nim go wypuszczono. – To doświadczenie wykształciło we mnie przekonanie, że chcę działać niezależnie od tego, czy karą będzie więzienie. Jeżeli będę w stanie uratować tysiące ludzi, którzy umierają każdego roku, z chęcią odsiedzę dożywocie – mówił jeszcze w styczniu.

Na kanwie takich pobudek powstało „Just Stop Oil”. To grupa obecnie około 10 osób, które otwarcie oskarżają brytyjski rząd o zdradę. Ludzi, którym Boris Johnson powiedział prosto w twarz, że ubolewa nad wizją ich rozpadającej się przyszłości, jednocześnie podpisując kolejne kontrakty na wydobycie nafty. Ludzi, którzy już dawno (mimo młodego wieku) stracili wiarę w system.

 

– Cały nasz rozwój cywilizacyjny jest „na kredyt”, jakim są paliwa kopalne – mówi nam Mateusz Galica, badacz i założyciel firmy Lata Dwudzieste. – Dlatego nam się tak dobrze żyje. Jeszcze kiedy ja chodziłem do szkoły, mówiono mi, że to się kiedyś skończy. Niestety nie wkalkulowano w to przerażającej skali emisji – dodaje.

– To, co widzieliśmy na tym meczu, to jest działanie w rozpaczy. I to jest zrozumiałe, bo ci mądrzy ludzie zarządzający światem, którym mamy rzekomo ufać, jakoś się nie dogadują, co prowadzi ludzkość do przerażających konsekwencji. A ta, wciąż niewielka, grupka ludzi, do których ten fakt dotarł, wpada w rozpacz – mówi Galica.

Tak właśnie się protestuje

Historia zna takich przypadków na pęczki. Mahatma Gandhi czy Martin Luther King, głosząc poglądy sprzeczne z panującym nurtem, byli wystawiani na stosy. Amerykański „Civil Rights Movement”, który pogrzebał systemową segregację rasową, przez wiele lat był potępiany przez ogół społeczeństwa. Nawet z ostatnich dziejów można przytoczyć przykład „Black Lives Matter”, które aż do wydarzeń towarzyszącym śmierci George’a Floyda miało więcej negatywnych, niż przychylnych głosów.

„Wybaczcie, że przerwaliśmy wasz mecz, ale nikt nas nie posłucha, dopóki nie odwalimy tak szalonego gó*na” – pisze w mediach społecznościowych grupa Just Stop Oil, poniekąd w myśl zasady „nieważne co mówią, byle mówili”. Ale czy tym właśnie nie jest protestowanie?

W archiwach JSO można znaleźć swoisty „deadline”, jaki grupa dała brytyjskiemu rządowi jeszcze w lutym. Do 14 marca miała się pojawić jakakolwiek deklaracja, pod groźbą działań odwetowych.

Jeszcze przed głośną akcją z udziałem McKechnie’ego, dzień wcześniej jeden z członków grupy wdarł się na mecz Arsenalu z Liverpoolem – tamci stewardzi natomiast błyskawicznie oderwali go od słupka i zażegnali kryzys na tyle szybko, że wieść się nie rozeszła. Feralną iskrę posłał właśnie McKechnie.

 

Można (i trzeba) się zastanawiać, dlaczego akurat obrali sobie na cel mecze Premier League? Choć grupa tego w żaden sposób nie tłumaczy, można się domyślić, że chodzi o dotarcie do jak najszerszej publiczności (mecze ligi angielskiej gromadzą na trybunach i przed telewizorami setki tysięcy kibiców).

Oprócz tego, główny sponsor Premier League, bank Barclays, trafił w ostatnich dniach do gazet z oskarżeniem o gruntowne zaniedbania w realizacji polityki klimatycznej, w tym przede wszystkim właśnie na podłożu wydobycia paliw kopalnych. A wisienką na tym przegniłym torcie jest udział w przerwanym meczu ekipy Newcastle, której właścicielami jest rodzina królewska Arabii Saudyjskiej, która… ech, nie wystarczy mi znaków.

Czy miało to szanse powodzenia?

Możliwe. Pewnego rodzaju weryfikatorem sukcesu całej akcji jest fakt, iż tuż po trytytkowej batalii serwery strony Just Stop Oil nie wytrzymały napływu ciekawskich. A z drugiej strony – internet zalała kpina i mowa nienawiści kierowane w stronę „lewackich aktywistów”.

– Moim zdaniem, szczególnie z perspektywy osoby trudniącej się budowaniem pro-ekologicznej komunikacji, takie działania są przeciwskuteczne – przyznaje Mateusz Galica. – Biorąc na tapet obraz przeciętnego bywalca trybun, o którym z badań wiemy, że najprawdopodobniej nie dopuszcza do siebie myśli o przyszłości, nie czuje odpowiedzialności za klimat, wiadomo, że dla niego ten przekaz jest sam w sobie trudniejszy do odebrania. A zwłaszcza, kiedy serwuje im się go w sposób rozpaczliwy i, bądź co bądź, drażniący, bo jednak przerwano im mecz – dodaje.

 

Są spore podstawy by wierzyć, że Just Stop Oil nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa. Grupa zachęca do wstąpienia w jej szeregi, by przez cały marzec i wrzesień brać udział w „masowym społecznym ruchu oporu”.

Nieważne co mówią, ważne by mówili. A my właśnie mówimy.

Fot. Twitter

Rafał Hydzik

Udostępnij

Translate »