Michał Karbownik
Kolejny na wskroś uniwersalny zawodnik. Od odejścia z Legii prowadzonej zresztą wówczas przez Michnieiwcza krąży po Europie, w poszukiwaniu miejsca, gdzie będzie mógł grać na swojej — jak sam twierdzi — nominalnej pozycji, jaką jest środek pomocy. Znacznie częściej w karierze oglądaliśmy go jednak na lewej obronie lub wahadle. Zdarzało mu się grywać też na prawej flance. To piłkarz, który po przejęciu piłki szybko zdobywa przestrzeń prowadzeniem, w sposób trudny do przewidzenia dla przeciwnika. Selekcjoner w jednym z wywiadów wyznał, że ta cecha będzie bardzo potrzeba np. w meczu z Meksykiem.
Brak Karbownika dziwi, tym bardziej że w kadrze znalazł się Robert Gumny. Obrońca Augsburga jeszcze nie rozegrał w narodowych barwach meczu, po którym pialibyśmy z zachwytu. U Michniewicza zagrał w zasadzie raz (bo nie ma co liczyć minutowego występu z Walią), w katastrofalnym w wykonaniu Biało-Czerwonych spotkaniu z Belgią w Lidze Narodów (porażka 1:6). Karbownik nie grał wcale, ale jedynym powodem były problemy zdrowotne, które już dawno są za nim.
Fot. PZPN