UFC to nie FAME MMA. „Nie chcę tego g***a”
W świecie sportów walki po ostatnim weekendzie zawrzało. W minioną sobotę równolegle odbywały się dwa duże wydarzenia, a mianowicie walka bokserska Saula „Canelo” Alvareza z Calebem Plantem, której stawką były wszystkie tytuły wagi superśredniej oraz gala UFC 268. Walką wieczoru było starcie Kamaru Usmana z Colby’m Covingtonem o pas wagi półśredniej. Świat chce starcia mistrzów, ale prezydent UFC Dana White mówi nie.
Saul „Canelo” Alvarez uważany jest za najlepszego na świecie boksera bez podziału na kategorie wagowe. W miniony weekend Meksykanin pokonał Amerykanina Caleba Planta, a na szali były wszystkie możliwe pasy mistrza świata wagi superśredniej. Wielkim fanem talentu Meksykanina jest m.in. prezydent UFC, największej i najbardziej prestiżowej federacji MMA na świecie, Dana White.
To w jego organizacji walczy najlepszy bez podziału na kategorie wagowe zawodnik wszechstronnej walki wręcz. Tak tytułowany jest Kamaru Usman, 34-letni Nigeryjczyk, legitymujący się rekordem 20-1. W sobotę kolejny raz obronił pas mistrzowski wagi półśredniej, pokonując na pełnym dystansie Colby’ego Covingtona.
Najmocniejszą stroną zawodnika z Nigerii jest właśnie stójka i ciosy zadawane rękoma. Fakt, że obaj walczyli o swoje pasy w sobotni wieczór, tylko podsycił pojawiające się w przestrzeni publicznej plotki dotyczące ich bezpośredniego starcia w boksie lub MMA. Z uwagi na styl Usmana prędzej wydarzyłoby się to właśnie w boksie. Zresztą sam Nigeryjczyk zasugerował, że chciałby takiego sprawdzianu. W tle są oczywiście potężne pieniądze, jakie może wygenerować ta walka.
„Nie chcę tego gów*a”
O to, czy taki pojedynek w ogóle mógłby dojść do skutku zapytany został Dana White po gali UFC 268. Trudno się temu dziwić, ponieważ został przyłapany na tym, jak w trakcie swojej gali na jednym z monitorów ogląda walkę… Alvareza.
– Oglądałem ją, ponieważ postawiłem sporo pieniędzy na to, że „Canelo” wygra przed czasem — przyznał. Przyciśnięty kolejnymi pytaniami zdradził, że postawił 100 tys. dolarów. Kurs na to zdarzenie nie był zbyt wygórowany, bo — uśredniając — wynosił około 1.50. White trochę nerwów się najadł, ponieważ Alvarez znokautował Planta dopiero w 11. rundzie walki zakontraktowanej na 12. starć.
Mamy więc będącego w stajni White’a najlepszego zawodnika MMA oraz najlepszego pięściarza, którego prezydent UFC szczerze ceni i podziwia. Na dodatek obaj walczą w podobnej wadze, więc Amerykanin prędzej czy później musiał dostać pytanie o to, czy kiedyś skrzyżują rękawice.
– Wiem, jak walczy Canelo. Uwierzcie mi, żaden z was nie chce bić się z tym człowiekiem. To jest niewiarygodny poziom. Skończmy mówić o głupotach, przejście do boksu z MMA to zupełnie inny świat. Jeżeli Saul chce spróbować swoich sił u nas, zgodzę się na to. Z pewnością nie zgodzę się, aby ktokolwiek wszedł do ringu z Meksykaninem. Nie chcę tego gów*a — wypalił White.
Usman vs Canelo… Dana doesn’t think so ✋
— DAZN Boxing (@DAZNBoxing) November 7, 2021
(via @ufc)
pic.twitter.com/QhCu2badU9
Gdzie jest granica?
To o tyle zaskakujące, że do niedawna White nie miał problemu z tego typu wydarzeniami. Sam zorganizował walkę Conora McGregora z Floydem Mayweatherem, do której doszło w sierpniu 2017 roku w Las Vegas. Niepokonany bokser wygrał z ówczesną ikoną MMA przez TKO w 10. rundzie. Być może właśnie to zniechęciło White’a, który przed tym pojedynkiem przyszedł na konferencję w koszulce Zuffa Boxing. Miała być to nowa federacja bokserska, do której poza McGregorem i Mayweatherem zaprosił już m.in. mistrzynię boksu Claressę Shield. W rozmowie z Kevinem Iole z „Yahoo! Sports” zdradził, że jest już po słowie z telewizją ESPN, która miała być wręcz podekscytowana możliwością pokazywania walk bokserskich pod egidą UFC.
Ostatecznie Zuffa Boxing formalnie się nie zawiązała, a sam White zdaje się być człowiekiem, który porzucił ten projekt. Wedle amerykańskich mediów w prywatnych rozmowach Dana miał wyśmiewać pomysł zorganizowania walki Mayweathera z youtuberem Loganem Paulem, która odbyła się w czerwcu 2021 roku.
Widząc postępującą tabloidyzację walk w oktagonie Dana White postanowił zrobić krok w tył i stanąć po stronie prawdziwego sportu. Trudno przypuszczać, by przemawiały za tym względy finansowe. Walki celebrytów, także tych znanych głównie w internecie, generują ogromne zasięgi i co za tym idzie — pieniądze. Pozwalają też przyciągnąć na widownie znacznie młodsze osoby, które w dalszej perspektywie mogą połknąć bakcyla i zostać przy sportach walki.
Kpiąc z walki Mayweather — Logan Paul dał także do zrozumienia, że organizowanie w przyszłości gal typu FAME MMA w Stanach Zjednoczonych nie wchodzi w grę, a przynajmniej nie przy jego udziale. Pytanie tylko, czy White będzie w tym postanowieniu konsekwentny, bo znany jest tego, że wielokrotnie zmieniał zdanie. Na tę chwilę postawił wyraźną granicę pomiędzy show z udziałem celebrytów a poważnym MMA i za to trzeba go docenić.