Urlep: Jedna gwiazda to za mało, liczy się zespół

Nikt tak jak trener Urlep nie zna koszykarskich światów w Słowenii i Polsce. W rozmowie z TheSport.pl trener Śląska Wrocław opowiada o swoich odczuciach po ćwierćfinale – docenia sukces reprezentacji Polski i doradza co zrobić, żeby nasza koszykówka weszła na wyższy poziom.

Michał Gabiński: Jak trener podchodzi do oglądania takich meczów jak Polska – Słowenia? Bardziej analitycznie czy z emocjami?

Andrej Urlep: Analitycznie.

Jak najlepiej przygotować się do meczu z rywalem, który w składzie ma zawodnika takiej klasy jak Luka Doncić? 

Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Jeżeli mamy zawodnika takiej klasy to najwięcej i tak zależy od tego, jak on gra. Możemy przygotować różne warianty powstrzymania takiego zawodnika, natomiast jeżeli będzie grał na swoim najwyższym poziomie, to będzie nie do zatrzymania. Wczoraj Doncić długo nie mógł wejść w swój rytm. 

Czego w takim razie zabrakło jeszcze w grze Słoweńców? 

Przede wszystkim zabrakło gry drużynowej, która była ich bardzo dużym atutem wcześniej. Dużą rolę odegrało przygotowanie fizyczne do turnieju. Widzieliśmy to w czwartej kwarcie, gdzie część zawodników nie miała już sił i ledwo trzymała się na nogach. Trzeba jednak podkreślić, że naprzeciwko Słowenii stanęła bardzo dobrze dysponowana i zmotywowana drużyna, która w pierwszej połowie zdominowała całkowicie rywala. 

Niektórzy trenerzy twierdzą, że tak duża przewaga przed przerwą (19 pkt) to najgorszy lub najbardziej niebezpieczny wynik w koszykówce. Jak trener postąpiłby, wchodząc wczoraj wieczorem do polskiej szatni – dodatkowo mobilizował zawodników, czy raczej starał się tonować emocje?

Wszystko zależy od meczu, stawki oraz przeciwnika. Natomiast nie zgodzę się z tym, że to najgorszy wynik. To jest bardzo dobry wynik, ale trzeba pamiętać, że nawet taka przewaga nie gwarantuje na tym etapie zwycięstwa. 

Z turniejem pożegnały się takie koszykarskie nacje jak Litwa, Serbia, Grecja, wczoraj odpadli Słoweńcy. Rewelacją turnieju są m.in. Polacy i Finowie. Czy to znaczy, że koszykówka się zmienia? Czy to tylko specyfika turnieju?

To jest coś niesamowitego – coś, co się nigdy nie zdarzyło. Zobacz, dwie reprezentacje, które wysoko wygrały z Polską w fazie grupowej, są już poza turniejem, natomiast Polacy powalczą o medale. To jest wielki sukces polskiej koszykówki, ale to nie oznacza, że Polacy są już ponad tymi zespołami.

Czy jest coś, co zrobiło na trenerze największe wrażenie podczas tych mistrzostw?

Jedna rzecz! Okazało się, że jedna gwiazda w zespole nie wystarczy do wygrania.

Co środowisko koszykarskie powinno zrobić, żeby nie stracić takiego sukcesu i nie przespać dobrego czasu dla polskiej koszykówki? Co zrobić, żeby nasz basket wszedł na wyższy poziom?

Nie zmieniam swojego zdania od kiedy przyjechałem pierwszy raz do Polski. Praca z młodymi – to jest klucz! Znaleźć talent, pracować z nim. Polska to jedyny zespół, który osiągnął taki sukces bez żadnego gracza z NBA. Najgłupsze myślenie to takie, że NBA jest słaba. NBA jest bardzo dobra, ale tylko jeden, albo dwóch gwiazdorów nie wystarczy. Gra musi być zespołowa, a to najbardziej pokazali Polacy. Naprawdę grali najbardziej zespołowo. Walczyli jeden za drugiego, pomagali sobie w obronie i dzięki temu osiągnęli taki sukces.

Jaka atmosfera panuje na Słowenii po tej porażce?

Wszyscy są zdołowani. Może nie każdy oczekiwał, że Słowenia zostanie ponownie mistrzem, ale nikt nie myślał, że możemy przegrać z Polakami. Rok temu podczas kwalifikacjach olimpijskich Słowenia wygrała z Polską 35 punktami. To na pewno siedziało w głowach zawodników.Ten mecz przeciągniemy i dopiero potem w półfinale musimy zagrać. Kolejny raz potwierdziło się, że każdego musisz szanować, z każdym musisz grać na poważnie, bo każdy może zagrać super mecz To jak Polacy zagrali w pierwszej połowie, jak zniszczyli Słoweńców… Nie pamiętam, kiedy ostatni raz ktoś tak zniszczył Słoweńców.

Czy trener już zastanawia się, jak po takim turnieju wdroży do drużyny Aleksandra Dziewę i Łukasza Kolendę? 

To jest naprawdę dobre pytanie. Muszę powiedzieć, że zawodnicy, którzy byli od początku naszych przygotowań, naprawdę ciężko trenowali. Nie mogę powiedzieć nic złego o żadnym zawodniku, ale przygotowaliśmy się bez połowy zespołu. Dziewa i Kolenda wrócą, ale będą fizycznie i emocjonalnie zmęczeni. Dużo zależy od ich charakteru, ile będą w stanie w swojej głowie przestawić z takiej dużej imprezy jak mistrzostwa Europy na ligę. Codzienne treningi, podróże – to jest coś zupełnie innego. Pamiętajmy, że mamy jeszcze trzeciego zawodnika, który grał na EuroBaskecie i już wrócił – Ivana Ramljaka. 

Pracował trener w Polsce, Tajlandii na Litwie. Zna trener doskonale naszą koszykówkę i mentalność polskich zawodników. Od kogo powinniśmy czerpać wiedzę i inspirację? Może warto zerknąć na Finów, bo to oni w ostatnich 10 latach zrobili największy postęp.

Dla mnie najlepsza szkoła koszykówki jest w Hiszpanii. To, co w latach 80/90 było w Jugosławii, teraz jest w Hiszpanii. Finowie zrobili ogromny postęp, ale Hiszpania to wzór. Tam najwięcej młodych graczy wchodzi do seniorskiego basketu. Wszystkie, albo prawie wszystkie imprezy mistrzowskie w koszykówce młodzieżowej wygrywają. Tam naprawdę się szkoli.

Zostały cztery drużyny – kto wygra EuroBasket?

Bardzo trudne pytanie. Na pewno nie można powiedzieć, że Polacy nie mają szans. Myślę, że będzie im trudno wrócić po takim meczu, bo dali z siebie wszystko w pojedynku ze Słoweńcami. Teraz pytanie jak odbudują się emocjonalnie. Francja nie zasługuje na to gdzie jest. Wygrali dwa przegrane mecze z Turcją i Włochami. Jak Niemcy pokazaliby taką jakość jak z Grekami, to obstawiałbym na nich, ale wątpię, że stać ich na taki mecz. Tutaj pojawia się Hiszpania, która jest drugim zespołem po Polsce, który gra mega zespołowo. Sprawa jest otwarta.

Fot. FIBA.basketball

Autor: Michał Gabiński

Udostępnij

Translate »