Weekend rekordów na Węgrzech i powrót Ricciardo
Pod znakiem kapitalnych kwalifikacji i powrotu na tor Daniela Ricciardo minął weekend Formuły 1 na Węgrzech. Choć w czasówce Lewis Hamilton potrafił przełamać kapitalną serię Maksa Verstappena, to w wyścigu Holender ponownie nie miał sobie równych. Zespół Red Bull Racing ustanowił nowy rekord, jeśli chodzi o liczbę zwycięstw z rzędu.
Hungaroring należy do torów, na których pozycja startowa odgrywa znaczącą rolę. Tor nie należy do długich, a poza tym jest kręty i wąski, co zwiastowało wyrównaną sesję kwalifikacyjną. W „ściśnięciu” stawki prawdopodobnie pomógł także piątkowy deszcz podczas pierwszej sesji treningowej. Kierowcy mieli okazję do przejazdów na suchym torze tylko podczas drugiego i trzeciego treningu.
W kwalifikacjach testowano nowy format walki o pozycje startowe. W Q1, Q2 i Q3 kierowcy byli zobligowani do korzystania z kolejno twardej, pośredniej i miękkiej mieszanki. O wynikach decydowały tysięczne części sekundy. W trzeciej części czasówki wyrównano rekord najmniejszej różnicy dzielącej kierowców na pierwszym i dziesiątym miejscu. Pomiędzy Lewisem Hamiltonem a Nico Hulkenbergiem było zaledwie 0,577 sekundy. Zwycięstwo Brytyjczyka było sporym zaskoczeniem – przełamał on serię pięciu kolejnych pole position Maksa Verstappena. Hamilton był szybszy od aktualnego mistrza świata o… 0,003 sekundy.
Powrót Daniela Ricciardo
Wydarzeniem weekendu na Węgrzech było pojawienie się w bolidzie Daniela Ricciardo. Australijczyk przed tygodniem miał okazję do przetarcia podczas testów nowych opon na torze Silverstone. Kilka dni po nich oficjalnie zastąpił w Scuderia AlphaTauri Nycka de Vriesa, a na Węgrzech pokazał, że nadal „to ma”. W kwalifikacjach uplasował się na trzynastym miejscu, wyżej od Yukiego Tsunody. W wyścigu Japończyk świetnie zaczął dzięki miękkim oponom, ale na mecie to Ricciardo był szybszy. Być może nowy kierowca włoskiej stajni pokusiłby się o punkty, gdyby nie kolizja z pierwszego zakrętu i przymusowy pit-stop. W tył bolidu AlphaTauri wjechał Guanyu Zhou, a Ricciardo zahaczył jeszcze Pierre’a Gasly’ego, co zakończyło wyścig Francuza i jego zespołowego kolegi z Alpine, Estebana Ocona.
– Gdy w końcu zyskałem trochę czystego powietrza, udało się złapać rytm. Tempo nie było złe. Być może udałoby się powalczyć o punkty, gdyby nie początek. Strategia była trafna, po prostu brakowało nam szczęścia. Z drugiej strony, kolizja na starcie mogła skończyć mój wyścig, więc cieszę się, że przez 70 okrążeń mogłem lepiej poznać samochód. Wyciągnę wnioski z błędów, które popełniłem. Naprawdę mamy wiele powodów do optymizmu – powiedział po wyścigu Daniel Ricciardo.
Kluczowe pierwsze okrążenie
Grand Prix Węgier nie należała do najbardziej emocjonujących w tym sezonie. Po wpadce w kwalifikacjach Max Verstappen nie pozwolił sobie na błąd i już po kilkuset metrach wyścigu był liderem. Lewis Hamilton natomiast musiał walczyć z duetem McLarena. Lando Norris i Oscar Piastri popisali się świetnym startem. Błysnął zwłaszcza ten drugi, który z czwartej lokaty awansował na drugą. Po zjeździe do alei serwisowej wyjechał jednak za Norrisem i w drugiej części wyścigu spadł za Hamiltona oraz Sergio Péreza nadrabiającego dystans po kolejnych słabych kwalifikacjach (P9).
To właśnie rywalizacja Péreza, Hamiltona oraz Norrisa była ozdobą końcówki wyścigu. Meksykanin bardzo szybko odrabiał straty do Lando Norrisa, ale na kilka okrążeń przed metą jego tempo spadło, a kierowca McLarena mógł spokojnie zmierzać do mety po drugie z rzędu podium. Za plecami Péreza rozpędził się natomiast Lewis Hamilton. Gdyby wyścig liczył kilka okrążeń więcej, siedmiokrotny mistrz świata prawdopodobnie wykorzystałby spadek tempa kierowcy Red Bulla, który na metę wpadł 1,5 sekundy przed zawodnikiem Mercedesa.
Max Verstappen po raz kolejny wygrał z kolosalną przewagą. Było to siódme zwycięstwo z rzędu na koncie Holendra i dwunasty triumf w serii zespołu Red Bull Racing. To nowy rekord Formuły 1. Ekipa z Milton Keynes poprawiła rekord przez blisko 35 lat należący do Alaina Prosta i Ayrtona Senny (1988, McLaren). To nie jedyny rekord austriackiej ekipy na Węgrzech. Jeden z pit-stopów Serio Péreza był najszybszym w tym sezonie. Mechanicy Red Bulla uwinęli się w 1,9 sekundy.
Double-header
Kierowcy Formuły 1 nie mogą narzekać na nudę. W najbliższy weekend czeka ich kolejny wyścig. Tym razem cyrk F1 zawita do Belgii na tor Spa-Francorchamps i jedną z najbardziej wyczekiwanych rund sezonu. Po wyścigu na słynnym torze kierowców i kibiców czeka przerwa wakacyjna, po której przyjdzie czas na koniec europejskiej części sezonu w Holandii i we Włoszech.
FOT. https://scuderia.alphatauri.com