Wizerunkowy sukces Lewego

Robert Lewandowski dołączył już do nowych kolegów z FC Barcelony. Być może w chwili gdy czytacie ten tekst, ma już podpisany 4-letni kontrakt z Dumą Katalonii. Na pewno jednak ma już kolejne setki tysięcy obserwujących na Instagramie, na czym pośrednio… także mu zależało. Nazwisko Lewandowski jeszcze nigdy nie było tak głośne, jak dziś. Barcelona bardzo potrzebowała Polaka w swoich szeregach, ale on jej także potrzebował. Tu nie ma przegranych.

Robert Lewandowski za około 50 mln euro zamienił Bayern Monachium na FC Barcelonę. W chwili powstawania tego tekstu był na etapie przechodzenia badań medycznych, poprzedzających podpisanie czteroletniej umowy.

  

Wprawdzie 50 mln euro, za blisko 34-letniego zawodnika dla wielu wydaje się absurdalną kwotą, nawet niektórzy kibice Barcy oburzają się na tę sumę, znając sytuację finansową klubu. Ta — mówiąc delikatnie — jest daleka od idealnej, ale w tym miejscu trzeba się zagłębić w temat, by zrozumieć, że właśnie ekonomicznie ten ruch ma sens.

Przede wszystkim aspekt sportowy — Barcelona po odejściu Neymara, potem Luisa Suareza i wreszcie Leo Messiego nie miała w swoich szeregach zawodnika, który byłby gwarantem 20 i więcej goli w sezonie. Kimś takim niewątpliwie jest kapitan reprezentacji Polski, który w Bundeslidze bił kolejne rekordy, a w Lidze Mistrzów ma niemal identyczne liczby, co frontmen Realu Madryt Karim Benzema, od którego jest o rok młodszy. Wiek to w przypadku Lewandowskiego osoba kwestia, bo przez swój profesjonalizm, styl życia i odżywiania, jego wiek biologiczny oscyluje w granicach 28-29 lat, czyli najlepszego wieku dla piłkarza. Potwierdzają to liczby, bo bramek w ostatnich sezonach zdobywał więcej i więcej.

 
 

Ktoś taki już teraz generuje zysk ze sprzedaży koszulek, mimo że tych oficjalnie… wciąż nie ma! Fani odwiedzający sklep przy Camp Nou i robiąc zakupy przez internet, chętnie dopłacają 15 euro za personalizację trykotu, drukując na nim nazwisko Lewandowski (czasami nawet Lewandowsky) i numer „9”. Ten ostatni także nie jest jeszcze potwierdzony, bo obecnie nosi go Memphis Depay, ale trwają już prace nad zmiękczeniem Holendra w tej kwestii. Zresztą możliwe, że po przyjściu Lewego opuści Blaugranę, bo interesują się nim różne kluby, w tym angielski Tottenham. Barca chętnie przyjmie pojawiające się w spekulacjach medialnych 20 mln euro, bo Xavi preferuje ustawienie z jednym napastnikiem, a jego szatnia może nie pomieścić ego Lewandowskiego, Aubameyanga i Depay’a. Zresztą marka „RL9” nie może istnieć bez dziewiątki na plecach. To także było jedno z zastrzeżeń obozu Polaka w trakcie negocjacji. Klub miał zapewnić, że Depay albo odejdzie, albo zwolni numer.

Zasięgi cenniejsze od kontraktu

Nie jest tajemnicą, że Polak w stolicy Katalonii ma niższy kontrakt niż w Bayernie Monachium. W stolicy Bawarii wedle różnych źródeł inkasował rocznie między 22 a 25 mln euro brutto. W Barcelonie dostał niespełna 18 mln euro brutto, ale zarówno on jak i jego doradcy wiedzą, że ostatecznie i tak zyska. Sam dobitnie przekonał się o tym w plebiscycie Złotej Piłki. Przegrywając z Messim ostatnim razem, uświadomił sobie, że czego by nie zrobił, nie sięgnie po to trofeum, grając „tylko” w Bundeslidze i reprezentacji Polski.

Kadry nie zmieni, a choć Bayern jest klubem wielkim i udało mu się wygrać z Bawarczykami Ligę Mistrzów, to samą Bundesligą nie interesuje się tylu ludzi, co angielską Premier League czy hiszpańską La Liga. Mało który kibic w Azji, Afryce czy obu Amerykach sprawdza wyniki niemieckiej ekstraklasy, nie mówiąc już o jej oglądaniu. Potwierdzają to różne, niezależne od siebie badania. Ciekawe porównanie dotyczące ogólnoświatowego popytu na Der Klassiker (mecz Bayern Monachium – Borrusia Dortmund) i El Clásico (FC Barcelona – Real Madryt) przedstawił ekspert i komentator telewizji Eleven Sports — Mateusz Święcicki.

– Jako dziennikarze mamy doświadczenie z El Clásico i Der Klassikerem i żeby to porównać – jedziesz na Bayern vs Borussia i jest telewizja polska, francuska, niemiecka. Nie ma nikogo poza tymi trzema telewizjami. Jedziesz na FC Barcelona vs Real Madryt i nie ma gdzie szpilki włożyć, jeżeli chodzi o stanowiska komentatorskie i studio – opowiada.

– Telewizje z Azji, krajów typu Chiny, Japonia, Korea Południa, cała Europa, Ameryka Południa, Afryka… Pod tym kątem Robert Lewandowski wyląduje w innej rzeczywistości. Często ludzie, porównując Bayern i Barcelonę, nie zdają sobie sprawy z tej gigantycznej różnicy medialnej. Robertowi mocno przybędzie followersów – podsumował Święcicki.

Od momentu pojawienia się plotek, poprzez zakomunikowanie przez Barcelonę osiągnięcia porozumienia z Bayernem i samym zawodnikiem, po jego przylot na testy do USA i dołączenie do mającego tam swoje tournée nowego klubu, Lewandowskiemu przybyło grubo ponad milion followersów na Instagramie. Pamiętajmy, że wciąż próżno szukać jego zdjęcia z koszulką na Camp Nou, które obiegną wszystkie szanujące się media na całym świecie, nie tylko te stricte sportowe. To dopiero będzie zasięgowy boom, ale to przyjdzie pora po powrocie ze Stanów Zjednoczonych.

  

Dziś Lewandowski pokazywany jest w klubowych social mediach gdzieś na plaży w Miami, w ciemnym, nieostrym filmie kręconym z ręki bez gimbala, na którym wchodzi na stołówkę, by przywitać się z nowymi kolegami. Wszystko robione jest bez ładu i składu. Klubowi obrywa się za tę amatorszczyznę, ale znajdują się i tacy, którzy twierdzą, że tak naturalne pokazywanie pierwszych kroków Lewandowskiego w ekipie „Dumy Katalonii” ma swój urok. Grunt, że jedni i drudzy o tym rozmawiają, a ilość favów i wyświetleń się zgadza. Temat przenosin Polaka do Barcelony nie schodzi z pierwszych stron gazet. Im większa popularność, tym większe zasięgi. Im większe zasięgi, tym większe pieniądze z kontraktów reklamowych, więc sięgnięcie po niezdobyte dotąd rynki jest jak najbardziej na rękę kapitanowi naszej kadry. Warto też przypomnieć, że w marcu Lewandowski zerwał współpracę z chińskim producentem elektroniki Huawei. Był twarzą kampanii promującej flagowe telefony komórkowe Huawei’a. Teraz jest „wolny” na tym rynku i wielkie firmy tylko czekają na to, by zagospodarować wizerunek nowego napastnika Barcelony, za znacznie lepsze pieniądze.

Bez względu na to, jak dobrze Lewy poradzi sobie w stolicy Katalonii — a nie ma podstaw, by sądzić, że mu się nie uda — bez względu na poziom filmów i materiałów zamieszczanych obecnie z Lewandowskim przez Barcelonę, wizerunkowo już wygrał i zbliżył się do osiągnięcia celu, jakim jest stanie się jeszcze większą marką na całym świecie. Dzięki temu i jemu i całej rodzinie Lewandowskich będzie się żyło jeszcze lepiej w momencie, w którym Robert zdecyduje się przejść na sportową emeryturę. Kuponów do odcinania wciąż przybywa i są one coraz grubsze.

FOT. twitter.com/FCBarcelona_es

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »