Wojna prezydenta UFC z… Youtuberem


W ostatnich dniach jesteśmy świadkami niecodziennego konfliktu w mediach społecznościowych. Jeden z największych youtuberów w Stanach Zjednoczonych Jake Paul, brat Logana Paula, wyzywa prezydenta UFC Danę White’a. Oferuje mu jednocześnie swoje usługi, ale stawia twarde warunki. O co w tym wszystkim chodzi?

Jake Paul to urodzony w Cleveland 25-latek, który kilka lat temu zdobył popularność w mediach społecznościowych. W należącej do Twittera aplikacji Vine, służącej do publikacji 6-sekundowych filmików, osiągnął 5,3 miliona subskrybentów i ponad dwa miliardy wyświetleń. Dziś jego kanał na YouTube subskrybuje nieco ponad 20 mln osób, a jego brata Logana o trzy miliony więcej. Obaj są za oceanem supergwiazdami internetu, kimś znacznie więcej niż zwykłymi influencerami czy celebrytami.

Obaj lubią sporty walki, stąd seria starć bokserskich w ostatnich latach. Jake Paul ma na koncie już pięć zawodowych pojedynków, w tym trzy z byłymi zawodnikami UFC. Wszystkie wygrał, choć raz w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Jego pierwsze starcie z Tyrone’m Woodleyem, mistrzem UFC z 2016 roku, zakończyło się niejednogłośnym werdyktem sędziowskim, przyznającym zwycięstwo youtuberowi. 39-letni Woodley nie mógł się z tym pogodzić i dążył do rewanżu. Paul powiedział, że mu go da, pod warunkiem, że ten wytatuuje sobie na ciele napis „kocham Jake’a Paula”. Woodley zrobił sobie takowy na… środkowym palcu. Doprosił się i był przekonany, że udowodni swoją wyższość, pokaże, że sędziowie go skrzywdzili i przy okazji pomści dobrego kumpla Bena Askrena, z którym młodszy z braci Paul wygrał kilka miesięcy wcześniej (Askren to były mistrz Bellatora, a później zawodnik UFC). Skończyło się tak:

„Jestem waszym adwokatem”

Jake Paul, wykorzystując swoją coraz mocniejszą pozycję w świecie sportów walki, zaczął prowokować prezydenta największej i najbardziej prestiżowej federacji MMA na świecie Danę White’a. Nagrywał wideo, na którym go przedrzeźniał i przede wszystkim zarzucał uzależnienie od kokainy. Drwił, że będąc amatorem, nokautuje jego mistrzów, o których White jego zdaniem nie dba jak należy. W końcu złożył mu niecodzienną ofertę.

Zaproponował, że zakończy swoją karierę bokserską i wjedzie do oktagonu UFC z jedną z największych gwiazd tej federacji Jorge Masvidalem lub ew. Natem Diazem, pod warunkiem, że White zwiększy minimalną płacę dla zawodników z 12 do 50 tys. dolarów, zapewni im należytą opiekę medyczną – także po karierze – oraz będzie przeznaczał na wypłaty dla fighterów 50% przychodów UFC.

 

W tym samym wpisie zwrócił się do wszystkich zawodników największej organizacji MMA na świecie:

„To czas, żeby postawić na swoim i stworzyć prawdziwą wartość dla siebie i swoich kolegów. Zasługujecie na większe płace, zasługujecie na opiekę medyczną, a przede wszystkim na wolność. Wspierajcie się nawzajem, nie jestem waszym rywalem, jestem waszym adwokatem… Który chciałby samolubnie znokautować kilku z was za duże pieniądze.”

Jake – zróbi to sam!

Na odpowiedź Dany White’a nie trzeba było długo czekać. Szybko nagrał swoją odpowiedź na zarzuty i propozycję Jake’a Paula:

Jake, twierdzisz publicznie, że biorę kokainę. Nie biorę. Tak jak powiedziałem, możesz testować mnie przez następne 10 lat. Dla mnie jesteś oszustem, bo bierzesz sterydy, więc chcę testować cię na doping przez następne 2 lata. Żądania, które opublikowałeś… Nikt na tym świecie nie wierzy, że ty to napisałeś, bo jesteś na to zbyt głupi. Dla tych, którzy nie wiedzą – gość, który podczas jego spotkań twarzą w twarz z nosem jak czarodziej i z wielkim pryszczem na twarzy to jego menadżer. Ten gość był dla mnie księgowym i powiem tyle – już dla mnie nie pracuje. Myślę, że jest szują.”

„Barcia Paul, jeśli myślicie, że możecie zrobić coś lepiej my, że traktujemy źle zawodników – powodzenia! Załóżcie własny biznes, to łatwe. Niech czarodziej to zrobi. Czarodziej może ci to załatwić Jake. Ja uważam, że on powinien skupić się na twoim biznesie. Toniesz. Nie sprzedajesz PPV. Wyzywasz Jorge Masvidala na walkę, bo on jest gwiazdą. Nate Diaz, Conor McGregor, Mike Tyson – oni są supergwiazdami. Ty nią nie jesteś. Nie potrafisz sprzedawać PPV. Rób, co chcesz, ja jestem gotowy do akcji, kolego. Nie biorę kokainy. Ty bierzesz sterydy? Zróbmy to Jake.”

Tak zakończył swój wpis White, mocno podgrzewając konflikt. Paul zdążył już nagrać story na Instagramie, w którym wyśmiał zarzut brania sterydów. Stwierdził, że w głowie White’a nie mieści się fakt, że z jego gwiazdami może wygrywać każdy, bo ma mózg wyprany od białego proszku. Niemniej jednak przyznał, że rewanż z Woodleyem osiągnął słabą sprzedaż w telewizji i że nie była to jego noc życia pod względem biznesowym.

Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi

Na tę chwilę cały spór – choć mocno trąci operą mydlaną – zmierza do rozwiązania go w oktagonie, na czym finalnie obu powinno zależeć. Mało prawdopodobne, by White zgodził się na stawiane przez Paula warunki, ale jeśli ten drugi faktycznie chce wykorzystać, a mówiąc wprost spieniężyć swój medialny prime time, to zapewne prędzej czy później odstąpi od nich i faktycznie wejdzie do oktagonu z przeciwnikiem, który będzie w stanie zamknąć mu gębę – tak widzą to eksperci od MMA w USA.

Na rozwój tej sytuacji przyjdzie nam zapewne jeszcze poczekać, ale trzeba przyznać, że Jake Paul sprytnie rozgrywa tę sytuację, bo dzięki postulatom pod publiczkę zyskał ciche poparcie wśród wielu niżej notowanych zawodników oraz głośnie wsparcie od części publiczności, która do tej pory patrzyła na jego poczynania z dystansem.

Fot. Wiki Commons

autor-janas

Udostępnij

Translate »