wta

WTA rezygnuje z ogromnych pieniędzy. NBA nie potrafiło tego zrobić.

WTA nie wierzy w bezpieczeństwo Peng Shuai – chińskiej tenisistki, która zaginęła po oskarżeniu byłego wicepremiera Chin o gwałt. Kobieca federacja tenisa zdecydowała się odwołać wszystkie turnieje w Chinach i tym samym zrezygnować z ogromnych pieniędzy. Sytuacja ta przywodzi na myśl przeprosiny NBA i Houston Rockets w stronę Chin, po tym jak dyrektor „Rakiet” uraził Chińczyków, wspierając Hongkong w walce o niepodległość – Amerykanie obawiali się wówczas utraty ogromnych środków finansowych, płynących do NBA z Państwa Środka.

Nikt nie wierzy Chinom

Peng Shuai – utytułowana chińska tenisistka – zaginęła po oskarżeniu w mediach społecznościowych Zhanga Gaoli – wysokiego rangą członka Komunistycznej Partii Chin o napaść seksualną (sprawę tą dokładnie opisywaliśmy TUTAJ). Wpis szybko zniknął z sieci, podobnie jak i wszelkie informacje związane z Shuai były (i są nadal) na bieżąco cenzurowane w chińskim internecie oraz innych mediach. Chińska tenisistka nie dawała znaku życia przez niemal trzy tygodnie. Pod presją ze strony władz WTA, gwiazd światowego sportu i akcji społecznej #WhereIsPengShuai, w państwowych mediach najpierw opublikowano wiadomość mailową od zawodniczki, w której ta zapewnia, że wszystko z nią jest w porządku, następnie pokazano zdjęcia Shuai zrobione podczas turnieju tenisa dla dzieci, a na końcu Chinka odbyła wideorozmowę z władzami MKOl, z której wynikało, że zawodniczce nic nie grozi.

 

Przedstawione dowody na bezpieczeństwo Shuai nie dla wszystkich były jednak przekonujące. W napisanym rzekomo przez siebie liście, Chinka stwierdziła, że oskarżenia względem Gaoli są fałszywe, a na jej konto dokonano włamania – raczej nikt nie uwierzył, że to rzeczywiście to Shuai jest autorem tej wiadomości. Wiarygodność rozmowy Chinki z przewodniczącym MKOl – Thomasem Bachem również jest podważana. Na zdjęciu zrobionym podczas tej rozmowy opublikowanym przez MKOI widać, że członkiem wideokonferencji była także chińska urzędniczka państwowa. 

Amnesty International – organizacja zajmująca się ochroną praw człowieka nadal poddaje w wątpliwość bezpieczeństwo Shuai. – W przeszłości obserwowaliśmy podobne sprawy, gdzie ludzie nie mieli innego wyboru niż mówić to, co im kazano – stwierdził Alkan Akad, działacz organizacji.

WTA wycofuje się z Chin

Wiary w dowody na bezpieczeństwo chińskiej zawodniczki nie dał również Steve Simon –  szef WTA, który od początku naciskał na chińskie władze, by te udowodniły, że zawodniczce nic nie grozi, a w sprawie zarzutów o napaść seksualną wobec Gaoli zostanie przeprowadzony uczciwy proces. – Chociaż wiemy już, gdzie jest Peng, mam poważne wątpliwości, czy rzeczywiście jest wolna, bezpieczna, nie podlega cenzurze, przymusowi czy zastraszaniu – powiedział Simon po rozmowie Chinki z szefem MKOl.

Simon już wcześniej groził, że jeżeli Chiny nie udowodnią, że Shuai jest wolna i bezpieczna, a oskarżenia wobec Gaoli zostaną zamiecione pod dywan, to światowa federacja kobiecego tenisa weźmie pod uwagę usunięcie ze swojego kalendarza imprez organizowanych w Chinach. 

Tak też się stało. WTA ogłosiła, że zawiesza wszystkie turnieje, które w 2022 roku miały odbyć się w Chinach, nie wyłączając Hongkongu.

– W związku z całą sytuacją i przy pełnym wsparciu zarządu WTA ogłaszam natychmiastowe zawieszenie wszystkich turniejów WTA w Chinach, w tym w Hongkongu. Nie rozumiem, jak mogę poprosić naszych sportowców, aby tam rywalizowali, kiedy Peng Shuai nie może swobodnie komunikować się i najprawdopodobniej została zmuszona do zakwestionowania jej zarzutów o napaść na tle seksualnym. Biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy, jestem również bardzo zaniepokojony ryzykiem, na które mogłyby być narażone wszystkie nasze zawodniczki i personel, gdybyśmy zorganizowali  turnieje w Chinach w 2022 roku – oznajmił Simon.

 

WTA rezygnuje z setek milionów dolarów

Zdecydowane działania podjęte przez WTA mogą imponować – na próżno szukać podobnych przypadków w światowym sporcie.

Należy tutaj podkreślić, jak ogromny rynek dla WTA stanowią Chiny. Według Sports Illustrated jedna trzecia przychodów światowej federacji kobiecego tenisa pochodzi właśnie z dalekiego wschodu. Środki finansowe pochodzą m.in. ze sprzedaży praw telewizyjnych, organizacji turniejów czy kontraktów sponsorskich i reklamowych. 

Warto zauważyć, że anulowanie chińskich turniejów finansowo zaboli również same zawodniczki, które rywalizowały w nich o wielkie pieniądze. Posunięcie WTA nikogo jednak nie dziwi, a wyrazy wsparcia dla Shuai przesłały już m.in. Naomi Ōsaka i Iga Świątek.

W przyszłym roku w Chinach miało odbyć się dziesięć turniejów, w tym dwa rangi 1000 w Wuhan i Pekinie oraz prestiżowe WTA Finals. Już w 2019 roku w chińskim Shenzhen odbył się turniej wieńczący sezon, który miał być zorganizowany w tym samym miejscu również rok później oraz w roku obecnym. WTA Finals w sezonie 2020 odwołano jednak z powodu pandemii, a w bieżącym roku z tej samej przyczyny przeniesiono go do Meksyku. Warto pamiętać, że to właśnie podczas chińskich imprez tenisistki notowały rekordowe zarobki.

NBA by nie odpuściło

Działania WTA wobec Chin przywodzą na myśl sytuację, która miała miejsce w 2019 roku w NBA. Wówczas władze amerykańskiej ligi koszykówki oraz Houston Rockets nie miały zamiaru tracić choćby dolara, a co dopiero miliardów dolarów, płynących do USA z Państwa Środka.

W tamtym okresie w Hongkongu miały miejsce masowe antyrządowe protesty, podczas których miliony demonstrantów nawoływały m.in. do demokratycznych wyborów nowych władz i uniezależnienia się od Chin. Demonstracje były brutalnie tłumione przez policję.

 

Ówczesny dyrektor generalny Houston Rockets – Daryl Morey opublikował wówczas na twitterze grafikę z podpisem „Walcz o wolność. Popieraj Hongkong”. Działacz po krótkim czasie usunął wpis, ale nawet wtedy nie zdawał sobie jeszcze sprawy, jak wielką wywoła burzę.

Lawina komentarzy w mediach społecznościowych to nic – w odpowiedzi na wpis Morey’a Chińczycy odwołali wszystkie wydarzenia promujące start sezonu NBA, a jej mecze zupełnie zniknęły z chińskiej telewizji. Transmisje najlepszej koszykarskiej ligi świata powróciły do ramówki dopiero… w środku fazy play-off. Lukratywne kontrakty z Houston Rockets zerwali również chińscy sponsorzy – SPD Bank oraz Li-Ning. – Jesteśmy oburzeni i potępiamy działania Morey’a. Zakończyliśmy naszą współpracę z Houston Rockets i żądamy jasnych wyjaśnień w tej kwestii – grzmiała chińska marka w oświadczeniu. Nawet Nike usunęła ze swojego chińskiego sklepu wszystkie produkty związane z Rockets. Wycofanie się chińskich firm z NBA groziło również uszczupleniem portfeli samych zawodników, ponieważ opuszczenie rynku przez Chińczyków poskutkowałoby obniżeniem limitu wynagrodzeń.

 

Rockets i NBA poczuli, że pali im się grunt pod nogami. Koszykówka to jeden z najpopularniejszych sportów w Chinach, a tamtejszy rynek generuje miliardowe przychody. Niejednokrotnie zdarza się, że mecze NBA cieszą się większą widownią w Chinach niż samych Stanach Zjednoczonych. Według danych z oficjalnej strony ligi przynajmniej jeden mecz NBA w sezonie ogląda niemal dwa razy więcej chińskich kibiców niż… USA ma mieszkańców.

Trzeba tutaj podkreślić, że to właśnie Houston Rockets cieszą się największą popularnością w Chinach, ponieważ to właśnie w tym klubie występował chiński gwiazdor NBA – Yao Ming, który znacznie przyczynił się do popularyzacji tej dyscypliny w swoim kraju. Chińska Federacja Koszykówki, której szefem jest właśnie Ming, również zawiesiła wszelkie kontakty z NBA.

NBA, mając na celu załagodzenie sytuacji oraz ratowanie sytuacji finansowej, postanowiła całkowicie zdystansować się od wpisu Morey’a i wydać w tej sprawie oświadczenie, zawierające przeprosiny. Oświadczenie to również spotkało się z krytyką, ponieważ jego oryginalna wersja okazała się znacznie bardziej delikatna, niż ta przetłumaczona na język chiński.

Jeszcze bardziej skorzy do przeprosin byli jednak sami Rockets oraz ich dyrektor – Nie miałem zamiaru obrazić moim tweetem fanów Rockets i moich przyjaciół w Chinach. Po prostu wyraziłem jedną myśl, na podstawie mojej interpretacji skomplikowanych wydarzeń, jakie mają miejsce w Hongkongu. Od czasu tego wpisu miałem wiele okazji, aby zapoznać się z różnymi opiniami i rozważyć inne perspektywy dla tych wydarzeń. Zawsze doceniałem duże wsparcie, jakie dostajemy od chińskich kibiców oraz sponsorów i mam tylko nadzieję, że ci, którzy są teraz urażeni, wiedzą, że obrażenie ich nie było moim zamiarem – napisał sam „winowajca” – Daryl Morey.

To jednak nie wszystko. Szkody wizerunkowe i straty finansowe były tak ogromne, że sytuację musieli ratować osobiście gwiazdorzy Rockets – James Harden i Russell Westbrook. – Przepraszamy, kochamy Chiny. Oboje uwielbiamy tam grać, jeździmy do tego kraju raz czy dwa razy do roku. Bardzo doceniamy chińskich fanów i kochamy wszystko, co jest dla nich ważne – mówił Harden.

 

Pieniądze to nie wszystko

Działania NBA i Rockets w celu zatrzymania Chińczyków wywołały ogromne kontrowersje nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i na całym świecie. Obserwatorzy zarzucali lidze i klubowi przedkładanie kwestii finansowych nad wolność słowa i mówili wręcz o „kompromitacji” NBA – To jasne, że National Basketball Association bardziej zależy na pieniądzach niż na prawach człowieka – skomentował działania ligi republikański senator – Rick Scott

Na tle działań Rockets i NBA, która w związku z całym konfliktem straciła setki milionów dolarów, jeszcze bardziej imponująco wygląda twarde stanowisko WTA, która stara się chronić swoją zawodniczkę nawet kosztem utraty milionowych wpływów płynących z Pekinu. Czas pokaże, czy Chiny ugną się pod międzynarodową presją.

Udostępnij

Translate »