Jędrzejczak: Czas na obowiązkową naukę pływania

– Wielu z nas myśli, że umie pływać. Jestem zwolenniczką wprowadzenia obowiązkowej nauki pływania w szkołach, bo ta umiejętność wśród Polaków jest niestety niska – mówi najlepsza zawodniczka w historii polskiego pływania Otylia Jędrzejczak. Niedawno pod Warszawą odbyła się pierwsza tegoroczna odsłona akcji „Zero jest OK – bezpiecznie nad wodą”, organizowanej przez Fundację Otylii Jędrzejczak.

Każdego roku w Polsce życie w wodzie traci ponad czterysta osób. Na przestrzeni jednego letniego weekendu w polskich akwenach utonęło aż trzynaście osób.

– Ten jeden sierpniowy weekend to potężny dzwon alarmowy. To też pokazuje, jak ważny jest nasz projekt. Musimy cały czas edukować, bo ceną za brak odpowiednich zachowań jest ludzkie życie. Mamy specjalistów, policjantkę, ratownika wodnego, ratownika medycznego i wierzę, że w atrakcyjny sposób przekazujemy tę wiedzę. Temperatura w Polsce jest coraz wyższa, nawet teraz sprzyja wypoczynkowi nad wodą. Jestem przekonana, że wrześniowe weekendy pod względem liczby utonięć, też niestety nie będą dobre, bo pogoda. Pogoda to jedno, bo często dochodzi też alkohol, inne używki, obfite jedzenie przed kąpielą i oczywiście brawura. Trzeba o tym mówić bardzo dużo, by ludzi przekonać, że nie są nieśmiertelni – mówi Jędrzejczak.

W trakcie pierwszego pikniku uczestnicy mogli pokonać edukacyjno-sportowy tor przeszkód z elementami ratownictwa, wziąć udział w zajęciach z jogi i udzielania pierwszej pomocy, wysłuchać wykładu Otylii Jędrzejczak, a także przedstawicieli policji i WOPR oraz obejrzeć efektowny pokaz ratownictwa z wykorzystaniem skutera wodnego na rzece Narew.

Nazwa akcji realizowanej przez Fundację Otylii Jędrzejczak „Zero jest OK – bezpiecznie nad wodą” nawiązuje oczywiście do liczby potencjalnych utonięć. Organizację wspierają zarówno podmioty prywatne, jak i płocki WOPR oraz Urząd Miasta i Gminy Serock.

– Kiedyś polska ambasada w Holandii poprosiła nas, czyli płocki WOPR, o pomoc w zorganizowaniu zajęć edukacyjnych dla Polaków mieszkających w tym kraju. Wtedy w Holandii, to był 2016 rok, utonęło jedenaście osób, z których dziewięcioro było Polakami. To pokazuje naszą nieco ułańską naturę, która w wodzie nie jest jednak korzystna. Dążąc do tego zera, apelujemy o edukację w zakresie bezpieczeństwa, bo na plaży niestrzeżonej my jako ratownicy, nie mamy szans zdążyć z pomocą. Średnio osoba tonąca jest w stanie utrzymać się na powierzchni wody około trzech minut, więc tylko na plaży strzeżonej jest szansa, by udzielić pomocy – mówi Piotr Lisocki.

Akcję wsparł także kwartalnik „Bezpieczna Woda” zajmujący się problematyką m.in. niebezpieczeństw nad wodą oraz ratownictwem wodnym.

– Brawura i wiek osób powodują najczęściej utonięcia, do których nie powinno dojść. Najwięcej utonięć jest na Łotwie, później Białoruś, a najmniej w Luksemburgu. Woda to jest ogromna siła i nie można jej lekceważyć. My staramy się łączyć środowisko wodne i wspieramy tych, którzy ratują życie ludzkie – mówi Marek Dąbrowski z kwartalnika „Bezpieczna Woda”.

– Dziwi fakt, że najczęściej tonącymi są mężczyźni po pięćdziesiątym roku życia, czyli ludzie, którzy, przynajmniej teoretycznie, powinni być najbardziej odpowiedzialni. Może cieszyć fakt, że w zeszłym roku w Morzu Bałtyckim po polskiej stronie utonęło tylko szesnaście osób. Ta liczba, w porównaniu do poprzednich lat, jest znacznie zmniejszona – podsumował Dąbrowski.

FOT. Archiwum

Udostępnij

Translate »