Kim jest mistrz sportu?

Mistrzostwo w każdej dziedzinie jest uważane za główny cel podejmowania wysiłku. Każdy dzieciak marzy o tym, aby zostać najlepszym piłkarzem, pięściarzem, siatkarzem czy zawodnikiem MMA. Czym w zasadzie to mistrzostwo jest oraz jak możemy zdefiniować mistrza? Jakie posiada cechy? Czy można je wypracować, a może są one wrodzone?

Na początku zadajmy sobie pytanie kim jest mistrz sportu – według Wikipedii jest to „tytuł przyznawany osobie, która osiągnęła najwyższy stopień wiedzy lub umiejętności w danej dziedzinie; ciesząca się swoistym autorytetem i będąca wzorem do naśladowania (nauczyciel, guru), dzięki czemu posiada pozycję/stanowisko, które wyróżnia ją spośród ogółu […] W dzisiejszych czasach tytuł mistrza, czempiona (ang. Champion) najczęściej stosuje się w sporcie, gdzie może zdobyć go zawodnik, który w danej dyscyplinie sportowej osiągnął najlepszy wynik, w konfrontacji z innymi, podczas zawodów sportowych określanych mianem mistrzostw”.

Warto przytoczyć tutaj również słowa jednego z wielkich mistrzów – Muhammada Alego: „Mistrzowie nie rodzą się w salach treningowych. Mistrzowie rodzą się z tego, co mają głęboko w sobie – z pragnień, z marzeń, z wizji”.

Mamy tutaj wizję mistrzostwa jako coś, co zostało udowodnione wynikiem w bezpośredniej konfrontacji z innymi zawodnikami. Na tej podstawie już możemy wysnuć pewne wnioski dotyczące tego, jakimi cechami powinien charakteryzować się prawdziwy champion.

Embed from Getty Images

Zdolność radzenia sobie z lękiem

Nie znam człowieka rozumnego, który nie odczuwałby lęku. Bardzo istotne jest, aby powiedzieć wprost, że mistrzowie to tacy sami ludzie jak ty czy ja. Również odczuwają lęk i strach – „nie boją się tylko szaleńcy oraz głupcy”. Różnica polega na tym, w jaki sposób oni radzą sobie z tym odczuciem. Na temat strachu ważną lekcję daje nam człowiek, na którego widok największym kozakom miękły nogi. Mówię oczywiście o Żelaznym Mike’u. Tyson był swego czasu zwykłym przestraszonym dzieciakiem, który chciał zaimponować starszym kolegom i nie dostawać łomotu na dzielnicy. Dopiero pod skrzydłami Cusa nauczył się wykorzystywać swój strach oraz gniew dla własnych korzyści.

„Boisz się Mike? To dobrze. Jakbyś się nie bał, to powiedziałbym, że kłamiesz, albo odesłałbym cię do lekarza. Strach jest dobry. Naucz się go kontrolować, bo to uczucie zostanie z tobą na zawsze. Ale jeśli kontrolujesz swój strach, jeśli umiesz go wykorzystać, to twoje ręce będą szybsze, ciosy celniejsze. Musisz coś wiedzieć Mike, twój przeciwnik boi się tak samo. On też nie spał całą noc, a w szatni trzęsły mu się ręce. Najgorzej jest przed pierwszym gongiem, ale jak wyprowadzisz pierwszy cios, paraliż minie. Będziesz wiedział co robić” – Cus D’Amato.

Zwróćcie uwagę na fakt, że Tyson, mimo iż sprawiał, że rywale na samą myśl wyjścia z nim do ringu dygotali jak małe przestraszone dziewczynki, samemu także odczuwał lęk. Nauczył się jednak go kontrolować, panować nad nim i wykorzystywać. Do jednej z walk wyszedł w przy muzyce marszu żałobnego, co sprawiło, że rywal już miał pełno w gaciach. Walkę wygrał, zanim jeszcze spojrzał mu w oczy, a kiedy to zrobił, to praktycznie wiedział, że zwycięstwo będzie czystą formalnością.  Jaka płynie z tego nauka? Taka mianowicie, że strach można nauczyć się kontrolować, aby działał w naszej drużynie:

„Jaka jest różnica między tchórzem a bohaterem, nie ma żadnej różnicy. W środku są dokładnie tacy sami. Obydwaj boją się śmierci i zranienia. To, co bohater robi, czyni go bohaterem. A to, czego ten drugi gość nie robi, czyni go tchórzem” – Cus D’Amato.

Embed from Getty Images

Większość ludzi pozwala, aby strach ich paraliżował i kontrolował. Nie robią czegoś, ponieważ zwyczajnie boją się porażki, ośmieszenia, wyjścia z tej już osławionej i wyświechtanej strefy komfortu. Żyją jak myszki, które chowają się po dziurach przed czyhającym na nie kotem. Prawda jest jednak taka, że człowiek nie jest myszą, tylko drapieżnikiem. Stoimy na szczycie łańcucha pokarmowego i to my ustalamy zasady. 99% tego, czego tak cholernie się boisz, nigdy się nie wydarzy. Strach sam w sobie jest czystą iluzją. Nie zrozum mnie źle. Zagrożenie jest bardzo realne. Możesz dostać w pysk i skończyć na wózku, jako warzywo albo zginąć. Pytanie brzmi czy jesteś gotowy poświęcić się dla swoich marzeń i idei. Mistrzowie są na to gotowi. Wiedzą o tym, że strach to tylko iluzja, którą niczym magicy przekierowują na rzesze gapiów oraz tych, którzy mają czelność stanąć im na drodze.

Pewność siebie

„Mistrzowie rozumieją, że wygrywanie wymaga pewności siebie, która dla niektórych może wydawać się rażąca. Ale nie prowadzi ona ani do arogancji, ani do lenistwa. Nie znam ani jednego przypadku, kiedy ktoś przegrał turniej, bo był zbyt pewny siebie. Znam natomiast wiele przypadków, kiedy turnieje przegrywano, bo pewności siebie zabrakło. Bo prawdziwa pewność siebie nie oznacza, że ktoś się nie przygotuje. Wręcz przeciwnie: ona zwiększa szansę na właściwe przygotowanie, bo po co ktoś miałby trenować, nie wierząc w to, że ma szansę na sukces? Pewność siebie wpływa na cierpliwość, oddanie i wysiłek a one prowadzą do sukcesu. Ale, dodajmy, pewność siebie nie jest czymś, to znajduje się raz i na zawsze. Trzeba bez przerwy nad nią pracować” – Bob Rotella.

Mistrzowie są cholernie, aż przesadnie pewni siebie. Weźmy takiego Muhammada Ali. Cassius Clay od małego wiedział, że pisana jest mu wielkość. Powtarzał sobie, że jest najlepszy i obwieszczał to światu przy każdej nadarzającej się okazji. Robił to zanim faktycznie takim się stał. To prowadzi nas do złotej zasady, którą sam Ali skwitował:

„Aby być wielkim mistrzem, musisz uwierzyć, że jesteś najlepszy. Jeżeli nie jesteś, udawaj, że jesteś” – Muhammad Ali.

Zachowuj się tak, jakbyś był pewny siebie, a stanie się to twoim nawykiem i jednocześnie prawdą. Musisz zrozumieć, że ci wszyscy mistrzowie, wielkie postacie, nie urodzili się tacy. Często byli to jak np. Tyson małe, zakompleksione gnojki, które nie miały żadnych realnych perspektyw. Budowali oni pewność siebie poprzez ciągłe stawianie czoła presji. Część z nich nie wierzyła nawet, że może podołać. Wiedzieli jednak, że jeśli nie spróbują, to zginą. Nie koniecznie dosłownie, chociaż w przypadku Mike, akurat cholernie dosłownie. Prawda jest taka, że duża część mistrzów zginęła i któregoś dnia niczym nowo narodzony człowiek powstała z popiołów.

Brzmi to jak jakaś iluzja, lub nawijanie guru rozwoju osobistego. Po części to jednak prawda. Wielu mistrzów miało w swoim życiu taki moment, w którym znaleźli się na samym dnie i zdali sobie sprawę, że jedyna droga prowadzi teraz już tylko w górę, ewentualnie do grobu. Mogli umrzeć jako zera, bądź wznieść się na wyżyny. Niczym nie ryzykowali. Ty także niczym nie ryzykujesz. Pewnego dnia i tak umrzesz. Możesz jednak umrzeć jako bohater, bądź tchórz.

„Tchórz umiera wiele razy, nim umrze; człowiek waleczny kona tylko raz” – William Shakespeare.

Embed from Getty Images

Buduj swoją pewność siebie stopniowo, podnosząc sobie poprzeczkę i pamiętaj, że unikanie konfrontacji rodzi najwięcej problemów. Nie bez powodu w filmach o więzieniach itp. zawsze pada zdanie, że trzeba znaleźć największego gościa i skopać mu dupę. Podobnie jest zresztą w życiu, a tym bardziej w sporcie. Pragniesz być mistrzem, więc musisz pokonać mistrza. Oczywiście nie nastąpi to z dnia na dzień. Potrzebujesz wielu lat praktyki i doświadczeń. Mistrzowie swoje niepowodzenia traktują jak blizny wojenne i wyciągają z nich wnioski. Często są z nich dumni, ponieważ wiedzą, że to porażki uczą i kształtują charakter. Zwycięstwa są przyjemne, lecz powiedzmy sobie szczerze – nie wyciągniesz z nich żadnych wniosków.

„Kto się zawczasu stawi na pole bitwy, ten może spokojnie czekać na wroga; a kto się zjawi poniewczasie i będzie zmuszony do pośpiechu, ten się tylko zmęczy. Tak więc dobry wojskowy komenderuje wrogiem i nie daje mu się wodzić za nos” – Sun Tzu.

W swojej „Sztuce Wojny” Sun Tzu przekazał wiele mądrości. Z powyższego cytatu można wywnioskować, że pewność siebie zależy od tego jak dobrze przygotujesz się do walki. Chcąc zostać mistrzem sportu, wiesz na co musisz się przygotować, wiesz jakie czekają cię wyzwania oraz znasz daty pojedynków. Nigdy nie będziemy kozakami we wszystkim. Z tego powodu musimy otaczać się ludźmi, którzy będą umieli nas pokierować. Pięściarz potrzebuje dietetyka, trenera przygotowania motorycznego, trenera boksu, trenera mentalnego i sparing partnerów. Za zawodnikiem musi stać cały sztab ludzi. Sun Tzu mówił o tym, że znać siebie to jedna z podstawowych powinności dobrego generała, Dlatego wybieraj ludzi mogących pomóc ci osiągać twoje cele. Będą oni twoją armią.

Pewność siebie możesz budować każdego dnia – stawiając sobie coraz to wyższe i trudniejsze zadania. Ich realizacja pozwoli ci tworzyć wizję siebie, która z czasem pogodzi się z rzeczywistością. Te zadania nie muszą wcale być jakieś wybitne. Zastosuj metodą polegającą na wypisaniu sobie każdego dnia 5 zadań. Zadania te powinny skupiać się na trzech aspektach. Są to ciało, umysł oraz portfel. Nie oszukujmy się, bez kasy wiele nie osiągniesz. Dlatego o niej też musisz myśleć. Każdego dnia, jeśli wykonasz minimum 3 z 5 zadań, wygrywasz dzień. W ciągu tygodnia jeśli wygrasz minimum 4 z 7 dni, wygrywasz tydzień. Jeśli wygrasz w miesiącu co najmniej 16 dni, to zaliczasz go do wygranych. W roku musisz więc wygrać minimum 7 miesięcy. Proste nie? Gwarantuje, że daje to genialne efekty. Metodę tą poznałem dzięki Zen Jaskiniowca i Rafałowi Mazurowi.

To pierwsza odsłona tekstu na temat mistrzostwa sportowego. W drugiej części artykułu dowiesz się więcej na temat odporności mentalnej, zdolności koncentracji oraz chęci rywalizacji, jaka cechuje wszystkich mistrzów. 

Tomasz Piotrowski

Udostępnij

Translate »