Jak się żyje siatkarkom w Turcji? Polka odsłania kulisy
Magdalena Stysiak, atakująca Fenerbahce Stambuł i reprezentacji Polski, znalazła swoje miejsce w Turcji i realizuje swoje marzenia. Czy życie siatkarki w Turcji jest trudne? Na co zwróciła uwagę po przyjeździe do tego kraju i najważniejsze – czy jej trener, będący jednocześnie naszym selekcjonerem, nie faworyzuje naszej zawodniczki?
Magdalena Stysiak: Turcja to wiele miłych zaskoczeń
W wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Magdalena Stysiak rzuca światło na swoje życie w Turcji, zdobyte doświadczenia i aspiracje w trakcie swojej podróży. Przejście do tego świata siatkówki było dla niej mieszaniną ekscytacji i miłych niespodzianek. Przypomnijmy, że według „La Gazzetta dello Sport”, siatkarka może tu liczyć na zarobki rzędu miliona euro za sezon (800 tys. euro plus nagrody i bonusy). Warto zaznaczyć, że nie jest to większa suma niż ta, którą inkasowała w poprzednim klubie, ale bardziej atrakcyjne okazały się kontrakty reklamowe.
– Ludzie są przecudowni, mili, bardzo pomocni, zagadują mnie na ulicy. Jesteśmy tu bardzo rozpoznawalne, kibice robią sobie z nami zdjęcia. Nie da się nigdzie wejść po kryjomu. Udało mi się zrealizować marzenie, gram w klubie, do którego od zawsze chciałam trafić. Mogę powiedzieć, że pod każdym względem – czy to organizacyjnym, czy też siatkarskim – ten klub to top topów – mówi Stysiak w rozmowie z Katarzyną Paw.
Odstawiając etykietę „gwiazdy”, Stysiak podkreśla, że siatkówka to sport zespołowy. „Ktoś musi przyjąć i mi podać, abym mogła skończyć piłkę” – mówi. Przyznaje również, że niezwykle łatwo przychodzi naszej zawodniczce utrzymanie formy z reprezentacji w klubie. Kibice, choć bardzo wymagający, prezentują ludzkie podejście i doceniają nawet te przegrane starcia.
Jak wygląda życie w Stambule?
Poza kortem, entuzjastyczne przyjęcie tureckich fanów cieszy Stysiak. „Ludzie doceniają dobre występy i człowieka, jaki jesteś” – przyznaje, przyznając się do licznych interakcji i prezentów, jakie otrzymuje od fanów.
Poruszanie się po Stambule, gdzie Stysiak mieszka w części azjatyckiej, podczas gdy jej przyjaciółka Martyna Czyrniańska, mieszka w części europejskiej, wiąże się z dużymi wyzwaniami. Stambuł słynie z korków drogowych, zwłaszcza w godzinach szczytu. Transport publiczny, w tym autobusy, tramwaje, promy i metro, pomaga poruszać się po mieście. Jednak ruch uliczny nadal może stanowić wyzwanie, wpływając na codzienne dojazdy dla wielu mieszkańców.
Język jednak stanowi przeszkodę. Pomimo prób opanowania tureckiego, Stysiak trudno zatrzymać słowa. Prostota języka wcale nie ułatwia zadania.
– Znam podstawowe słowa, ale jestem zaskoczona, że turecki w ogóle nie wchodzi mi do głowy. Nawet gdy próbuję zapamiętać jakieś słówka, na drugi dzień już ich nie pamiętam. Słuchanie piosenek, które pomagało mi we Włoszech, tu niewiele daje. Niestety na razie nic nie potrafię zrozumieć – mówi nasza atakująca.
🇵🇱 MAGDALENA STYSIAK - POCZĄTEK SEZONU LIGOWEGO (7 MECZÓW):
▪️📊: 48% w ataku (133/276)
▪️📊: 37% eff. w ataku
Atakująca reprezentacji Polski radzi sobie w Turcji bardzo dobrze i jest w ścisłym gronie najlepszych zawodniczek w tamtejszej ekstraklasie! 👏🔝#jazdababy pic.twitter.com/wiL9sKhqRG
— Jakub Balcerzak (@Jakub110Jakub) November 20, 2023
Minusy? – Miliony kotów, które można spotkać co pięć metrów. Poza tym wieczorami nie mogę zasnąć. Być może to kwestia zmiany klimatu czy dwugodzinnej różnicy czasu – dodaje.
Siatkarka podkreśla jednocześnie, że miło zaskoczyła się miastem nie tylko ze względu na swój rozmiar i turystykę, ale bezpieczeństwo.
– Nawet wieczorem nie boję się wyjść sama z domu. Bardzo szanuję i lubię ludzi mieszkających w Turcji, choć w filmach czy serialach czasami przedstawia się inny obraz tamtejszej rzeczywistości. A ona tak wcale nie wygląda. To jest coś, co w ciągu ostatnich lat zmieniło się w tym kraju zdecydowanie na lepsze – kończy.
Faworytka trenera?
Stefano Lavarini to nie tylko selekcjoner reprezentacji Polski, ale i trener Fenerbahce. Czy przez to polska atakująca jest faworyzowana? Obecnie Stysiak występuje regularnie w pierwszej szóstce, ale może się to zmienić po przyjściu od 2024 roku Melissy Vargas.
– Myślę, że w takiej sytuacji znajomości nie grają roli. Liczy się dobra gra i to, która z nas jest lepsza. Jeżeli Melissa wróci, będzie grała jako Turczynka, a to nam pomoże, bo w tutejszej lidze w jednym momencie na boisku mogą występować trzy zagraniczne zawodniczki – kwituje Magdalena Stysiak.
FOT: CEV / Facebook