Co wiemy po dwóch kolejkach PGE Ekstraligi?

Ten, który przed sezonem stwierdził, że mecz w 3. kolejce między Motorem Lublin, a GKMem Grudziądz będzie pojedynkiem między liderem, a wiceliderem zostałby zapewne uznany za wariata. Ekstraliga w tym sezonie dostarcza wielkich emocji (nawet już od lutego) i wielkich meczów. Co wiemy po dwóch pierwszych kolejkach?

Jak ZZ zmienia Ekstraligę?

Po wykluczeniu zawodników z kraju agresora napaści na Ukrainę, przed startem rozgrywek głównym pytaniem było, jak instytucja zastępstwa zawodnika zmieni układ sił. Dziś wiemy, że różnice są stosunkowo niewielkie. Motor Lublin, o ile w pierwszym meczu wykręcił za Grigorija Łagutę 10 pkt, tak w drugim było to tylko 5+1. Sparta w pierwszej kolejce 8+2, z GKMem zaś 7+1. Apator odpowiednio 7+1 i 10. Jeśli chodzi o grudziądzkiego lidera, za Tarasienkę 10 i 7+3. Ten ostatni klub wydaje się największym beneficjentem możliwości stosowania zastępstwa zawodnika za zawieszonych żużlowców. Wydaje się, że do momentu kontuzji, w Lublinie, Wrocławiu i Toruniu będzie zachowany status quo, względem normalnej sytuacji. Średnia na poziomie 2,25 pkt./bieg Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa (obecnie 7. miejsce w klasyfikacji indywidualnej ligowców) oraz 2,0 Griszy (13. pozycja w tejże klasyfikacji) jest bliska potencjałom sportowców. Jednakże nigdy nie będziemy w stanie ocenić, jak przełożyłaby się możliwość ich jazdy w biegach nominowanych na końcowe rezultaty spotkań.

Lepsi niż na papierze

Z pewnością nominowany przez ekspertów do walki o utrzymanie ZOOleszcz GKM Grudziądz, który przewodniczy obecnie tabeli musimy uznać za niemałe zaskoczenie. Zespół z Grudziądza rewelacyjnie wykorzystał sprzyjający terminarz, gdzie zaczynał od potyczki z beniaminkiem na wyjeździe, a następnie jeździł u siebie ze Spartą, jeszcze niekoniecznie dobrze rozplanowaną po utracie Artioma Łaguty. Grudziądz zwycięstwa z nimi wyjeździł czterema zawodnikami w TOP 20 najlepiej punktujących ligi i rewelacyjną formacją juniorską. Mało która drużyna w historii Ekstraligi posiadająca Nickiego Pedersena mogła powiedzieć o sobie, że ma dobrą atmosferę, ale za kulisami mówi się, że przed sezonem udało się twardo, po męsku ustalić między zawodnikami reguły gry. Kolejne mecze z Motorem i Stalą wskażą, czy ekipa Ślączki będzie w stanie włączyć się do walki o rozszerzone play-offy i nadać kolorytu lidze, która w nowym formacie miała być nudna.

Dyspozycja Fogo Unii Leszno jest kolejnym olbrzymim zaskoczeniem po pierwszych dwóch kolejkach. Wydawało się, że po sytych latach przychodzi moment transformacji, gdzie Leszczynianie będą mieli zbudować nową drużynę i „rozjeżdżać” młodzież, by znowu, jak przed laty stanowiła o sile drużyny. Okazuje się, że mocny zespół Unia ma już teraz, a stwierdzenie, że skorzysta najbardziej na sześciozespołowych play-offach jest mocno na wyrost. Janusz Kołodziej przeżywa n-tą młodzież, Piotr Pawlicki na Smoczyku to topowy zawodnik na świecie, a najlepszy w poprzednim sezonie zawodnik zaplecza – Bellego pokazuje, że warto było dać mu szansę. Na przeciwległym biegunie stoją zawodzący Lidsey oraz Doyle. Wydaje się, że ten pierwszy cofnął się zamiast jeszcze bardziej się rozwinąć w ostatnim sezonie startów jako zawodnik U-23. Z taką dyspozycją niemożliwe będzie znalezienie angażu za rok w najlepszej lidze świata. Doyle z kolei absolutnie nie spełnia składanych w nim nadziei związanych z jego rolą lidera Byków.

W zgodzie z rozkładem jazdy

Motor Lublin wydaje się obecnie najbardziej stabilną ekipą z największymi szansami na mistrzostwo. Tutaj jedynym potencjalnym, poważnym problemem są ewentualne kontuzje, o których wspomniano wcześniej. Rewelacyjne wpasowanie w drużynę Drabika, który po mizernym początku w Gorzowie, spasował się i zakończył mecz pozytywnym akcentem, a na Z5 w Lublinie pokazał już całą gamę możliwości. Najbardziej polski zespół (po odstawieniu Griszy zaledwie jeden obcokrajowiec na torze) posiada najlepszą formację młodzieżową w całej lidze (co daje spore możliwości taktyczne, zwłaszcza w kontekście długofalowej jazdy z ZZ). Na swoim, wysokim poziomie jeżdżą też Michelsen i Kubera. Odstaje zdecydowanie Jarosław Hampel. Ze średnią 0,9 pkt./bieg staje się hamulcowym lubelskiego teamu, dziurą w zespole, podobnie jak Buczkowski w zeszłym sezonie. O ile Drabik będzie wciąż notował występy na poziomie byłego, zawieszonego kapitana, Motor nie powinien mieć problemu z zanotowaniem wyniku zbliżonego do poprzedniego, historycznego sezonu.

Liga rozczarowań

Aż pięć zespołów ma nad czym myśleć po drugiej kolejce PGE Ekstraligi. Tutaj zaczniemy od mistrza Polski, gdzie teoretycznie nic złego się nie dzieje. W praktyce jednak mecz w Grudziądzu był zapewne w notesie Dariusza Śledzia jako ten, w którym 2 pkt są obowiązkowe. Plan nie został zrealizowany, a każdy poza Maciejem Janowskim – najlepszym zawodniku ligi powinien uderzyć się w pierś. Dwa punkty zdobyte przez juniorów nie przystoją drużynie, która jest mistrzem Polski i bije się o obronę tytułu. Tai Woffinden jako drugi lider nie pomaga drużynie w kluczowych momentach, Bewley jest jedną wielką zagadką, a Czugunow musi uważać, żeby nie podzielić losu Drabika sprzed dwóch lat. Były kolega z drużyny zaszczuty przez kibiców rywali z powodu wiszącego nad nim jak topór zawieszenia za doping nie potrafił głową dojechać na tor, teraz zaszczuty jest Gleb z powodu inwazji, mimo polskiego paszportu oraz reprezentowania już Polski na arenie międzynarodowej.

Toruńska lokomotywa również wydaje się niedosmarowana na początku sezonu. Nieobecność nowego nabytku – Emila Sajfutdinowa nie zamyka się tylko w zdobyczy punktowej, którą ten zapewne by przywoził podobną jak zawodnicy go zastępujący, ale w jakości jaką miał nadać Apatorowi. Ten olbrzymi skok sportowy w postaci transferów jego oraz Patryka Dudka miał zmienić postrzeganie klubu oraz zdefiniować jasne cele na nowy sezon. Wobec absencji pierwszego oraz procesu aklimatyzacji drugiego, plany muszą ulec modyfikacji. Metodą małych kroków powinien postępować Toruń, czyli najpierw zakwalifikować się do play-offów, potem myśleć o rozstawieniu w nich i na koniec o dotarciu do wielkiego finału. W tym ostatnim kroku być może dostaną prezent od losu w postaci odwieszenia niedoszłego lidera. W obecnej chwili wydaje się to mrzonką, ale można wyobrazić sobie presję środowiska po zakończonej wojnie i argumenty o niewinności zawodników. Wówczas, dodatkowo Apator straci groźnego rywala, bo trudno wyobrazić sobie powrót Griszy do Motoru, po tym jakie stanowisko przyjął wobec wojny na Ukrainie.

W pełnym składzie, lecz nie na pełnym gazie

We Włókniarzu oraz Stali wydaje się, że niewiele musi się zmienić, by te drużyny obrały właściwy kurs. Obie ekipy, o których mówiono, że mogą najwięcej zyskać z racji braku Rosjan w składzie są na razie bez zwycięstwa. W przypadku Stali więcej niż zawieszenie rywali dałaby możliwość stosowania ZZ za Vaculika. Powiedzieć, że Słowak zawodzi to jak nic nie powiedzieć, bo ten, który miał być drugą armatą Gorzowian ma zaledwie 29. średnią biegową w lidze. Thomsen również nie przypomina zawodnika z tamtego sezonu, a utrata formy tych dwóch ważnych ogniw nie może być rekompensowana przez dobry transfer Hansena. Częstochowa z kolei może udowodnić, że zerowy dorobek punktowy jest efektem pecha, bo zaczynali u siebie bez przewagi toru gospodarza z racji modernizacji i pogody, by potem pojechać na teren wicemistrza kraju. Walka jaką tam podjęli pozwala myśleć optymistycznie o przyszłości. Dla beniaminka z Ostrowa uzyskanie dwóch punktów w sezonie powinno być celem, czterech marzeniem. Z taką formą nie ma co marzyć o sezonie 2023 w elicie.

Co może przynieść przyszłość

Gdy patrzymy na terminarz widzimy, że pozycja Włókniarza Częstochowa jest raczej przejściowa. Prawdopodobne odkucie w Ostrowie oraz zbawiennie dłuższe o tydzień przygotowanie do kolejnego meczu u siebie sprawia, że 4 punkty po 4 kolejkach są bardzo realne. Najbliższe mecze Stali z Apatorem oraz GKMem pokażą realnie, gdzie tkwi siła drużyny, podobnie jak w przypadku niespodziewanego lidera z Grudziądza (wyjazd do Lublina i podjęcie Gorzowa). Problem może mieć Toruń, który jeśli się nie obudzi i zaprezentuje postawę z wrocławskiego koszmaru to serię spotkań Stal-Motor-Grudziądz-Leszno (aż trzy wyjazdy) może zakończyć na siódmym miejscu. W każdym razie czekają nas pasjonujące tygodnie pełne odpowiedzi na frapujące nas pytania.

Autor: Sławomir Grajper

Udostępnij

Translate »