Najlepsza miejscówka na stadionie? Jacuzzi.

Widok na mecz z ekskluzywnej restauracji w strefie VIP? Nuda. Jeżeli nie oglądaliście spotkania swojej ulubionej drużyny z jacuzzi ustawionego tuż obok murawy, to raczej niewiele widzieliście… Kluby i sponsorzy w celach marketingowych postanowili urozmaicić fanom oglądanie meczów na żywo.

Chillout z bąbelkami

W niedawno rozegranym meczu francuskiej ekstraklasy pomiędzy ESTAC Troyes a Stade Rennes dwójka kibiców mogła obserwować rywalizację piłkarzy z niecodziennej perspektywy – sącząc drinki w jacuzzi, ustawionym na podwyższeniu tuż obok narożnika boiska. W telewizyjnej transmisji za piłkarzami wykonującymi rzuty różne można było zobaczyć roześmianych i zrelaksowanych fanów siedzących w podgrzewanej wannie z hydromasażem.

 

Fani zyskali dostęp do wodnej atrakcji dzięki klubowemu programowi MyESTAC. Za jego sprawą kibice francuskiej ekipy mogą wspierać finansowo swój ukochany klub, a w zamian otrzymują dostęp do rozmaitych klubowych atrakcji. Takich jak np. właśnie oglądanie meczów z poziomu jacuzzi.

 
Wejdź do centrum akcji

Z podobnej perspektywy, choć nie z jacuzzi, a z foteli umieszczonych tuż obok bocznej linii boiska mecze futbolu amerykańskiego oglądać mogą wybrani kibice European League of Football, sponsorowanej przez markę Chio. Do dyspozycji fanów pozostają również miski w kształcie kasków i nielimitowany dostęp do chipsów i przekąsek marki Chio.

Widok na całe boisko może nie jest najlepszy, ale wrażenia z przebywania wewnątrz akcji muszą być niezapomniane. Zwłaszcza po zdobyciu przyłożenia, ponieważ pufy są ustawione tuż obok jednego z endzone’ów. Aby móc zasiąść na pufach Chio należy wziąć udział w przedmeczowym konkursie na ligowym Instagramie.

Podobne akcje to zresztą nic nowego. Z takiej samej perspektywy można było już oglądać m.in. spotkania naszej PKO BP Ekstraklasy. Na „Kanapie Kibica” fani mogli poczuć boiskową atmosferę na własnej skórze. Aby uzyskać do niej dostęp, należało wziąć udział w konkursach organizowanych przez PKO Bank Polski.

 

Fot. Twitter

Filip Skalski

Udostępnij

Translate »