Adrianna Sułek trenuje nawet w 9. miesiącu ciąży. Do Paryża jedzie po złoto
Adrianna Sułek to niezwykle ambitna sportsmenka. Siedmioboistka stoi przed życiową szansą, bo jest jedną z pewniaczek do zdobycia medalu na Igrzyskach Olimpijskich 2024. Aktualnie lepsza od Polki jest tylko dwukrotna mistrzyni – Belgijka Nafissatou Thiam. Aby wygrać z nią rywalizację i wrócić ze złotem, trzeba osiągnąć niemożliwe. Priorytetem jednak – ciąża.
Adrianna Sułek – sportowy charakter
Lekkoatletka zaskarbiła serca wielu kibiców w 2022 roku. Podczas mistrzostw świata w pierwszym dniu zmagań naderwała mięsień dwugłowy uda. Z tą kontuzją nie dość, że skończyła całe zawody, to jeszcze pobiła swoje życiowe rekordy – biegu na 800 metrów i 200 metrów oraz w skoku w dal i pchnięciu kulą. Z punktacją na poziomie 6672 zdobyła srebro MŚ i pobiła też 37-letni rekord Polski.
Ta niebywała wola walki i hart ducha nie tylko sprawiły, że o Sułek zrobiło się głośno w mediach, ale łatwiej było poznać jej niezłomny charakter. Wystąpiła m.in. w Hejt Parku na Kanale Sportowym i u Żurnalisty. W obu wywiadach tryskała pewnością siebie. Srebro MŚ z kontuzjowaną nogą jej nie wystarczało – miało być złoto i jeszcze będzie, choćby bez kończyny!
Ta niebywała odwaga jednocześnie nie jest mylona z arogancją. Sułek notuje sukcesy dzięki ciężkiej pracy i jest niezmiernie za to wdzięczna swoim trenerom. Jest też na tyle ambitna, że żadna poważna zmiana w jej życiu nie pozbawi jej marzeń o złocie, nawet jeśli szanse na to spadają.
„Ciąża to nie choroba”
Kto na bieżąco śledził sportsmenkę, ten pamięta sierpień 2023 roku. Sułek zmieniła stan cywilny, a na mistrzostwach świata nie wystartowała. Pierwsze pogłoski mówiły o kontuzji, z którą nie można wystartować. Adriannie uniemożliwiła jednak występ nie kontuzja, a ciąża.
– Moje ciało podjęło za nas decyzję o wycofaniu. Zdrowie i dobro naszej pociechy jest dla mnie priorytetem. Wierzę, że macierzyństwo ułatwi mi przenoszenie gór i osiąganie tych lekkoatletycznych szczytów. Czekajcie na mnie, wrócę silniejsza niż kiedykolwiek. Plotki o wszelkiej kontuzji dementuję, ciąża to nie choroba, a stan błogosławiony. Organizm zaczynał reagować na podjęte leczenie tarczycy i jelit. Mam teraz czas, aby uzbierać siły na walkę jakiej jeszcze świat nie widział – napisała Adrianna Sułek-Schubert na swoim Instagramie.
Treningi do najważniejszej imprezy w swoim życiu rozpoczęła już miesiąc później, we wrześniu 2023 roku. Podnosiła ciężary, robiła przysiady ze sztangą, ćwiczyła technikę pchnięcia kulą i rzutów oszczepem, a także skakała i biegała na bieżni, mimo widocznego brzucha. Robiła to z każdym kolejnym tygodniem i robi to teraz, u schyłku swojego stanu.
– Powoli się żegnam z kratą na brzuchu, ale tylko na jakiś czas. Pewnie teraz byłoby łatwiej o życiówkę w pchnięciu kulą. Zabieram się do pracy, mądrzejszej niż kiedykolwiek i – na tyle na ile sztab pozwoli – najmocniejszej. Oczywiście, my planujemy, a Pan Bóg się śmieje, ale ja wierzę w scenariusz, który ma dla mnie w zanadrzu. Czuję, że 2024 będzie najpiękniejszy pod wieloma względami” – dodała Sułek-Schubert.
Czy pełne stypendia dla sportowczyń w ciąży będą ? Tutaj próbka z przygotowań do IO Paris Adrianna Sułek . Ona też w ciąży musi przyjmować suplementację . Jest pod ścisłą kontrolą lekarzy i przeciera nowe szlaki dla sportowczyń w ciąży. Wiele medali zdobywają kobiety. Wsparcie pic.twitter.com/AYXnW265n3
— Mark #CSB 🖤💛🦭 (@CsbMark) December 19, 2023
Treningi w zaawansowanej ciąży – czy to bezpieczne?
Adrianna staje się żywym przykładem, że dziecko nie musi odzierać rodzica z marzeń. Sportsmenka chce pogodzić poród i pierwsze miesiące życia swojej pociechy z medalem na IO w Paryżu. „Mogę mieć medal i dziecko!” – deklaruje w prasie.
W internecie, jak to w tej przestrzeni bywa, pojawiła się cała masa osób komentujących wyczyny lekkoatletki.
- „Biedny dzieciaczek sie wytrzesie”
- „To trochę kwestia ryzyka, jak się Pani potknie i upadnie na brzuch, jak Pani się wymsknie kula i zahaczy o brzuch?”
- „A może jednak warto trochę przystopować,to jest tak piękny, niepowtarzalny czas dla Pani”
To tylko niektóre z komentarzy w mediach społecznościowych (pisownia oryginalna). Całe szczęście, znacznie więcej jest tych pozytywnych. Tysiące ludzi wspierają lekkoatletkę i życzą jej jak najlepszego wyniku.
A że jest pod kontrolą specjalistów, potwierdza sama zainteresowana.
– Moje możliwości siłowe przed ciążą były bardzo wysokie, zatem zgodnie z badaniami naukowymi obecnie nie przekraczam 60% od rekordów życiowych i siłownia w tej formie nie jest bodźcem obciążającym mój układ nerwowy. Moja pani ginekolog prowadziła już kobiety aktywne w ciąży i ma w tym spore doświadczenie – opowiada na Instagramie Ada Sułek-Schubert.
Sportsmenka regularnie uczęszcza m.in. do urofizjoterapeutki, osteopaty i położnej. Nad swoją dyspozycją sportową pracuje z trenerem, dietetykiem i fizjoterapeutką. Korzysta z pomocy psychologa sportowego.
– Reasumując, jestem w złotych rękach, zaopiekowana na każdej płaszczyźnie, z pełnym rozsądkiem i wyrozumiałością dla zmieniającego się ciała i rosnącego w nim, wyczekiwanego przeze mnie, życia… wielkim apetytem na dożywotnie zamknięcie ust wszelkim niedowiarkom w Paryżu – zakończyła lekkoatletka.
FOT: Instagram / Adrianna Sułek-Schubert