Alonso rozczarowany kiepskim początkiem sezonu

Dwukrotny mistrz świata Formuły 1, Fernando Alonso nie zaczął sezonu, tak jak sobie to wyobrażał. Można rzec, że wróciły stare demony z lat 2015-17, kiedy niemal co wyścig silniki Hondy ulegały awarii, a także odstawały osiągami w porównaniu z resztą producentów. 

Kierowca niepowtarzalny

Fernando Alonso jest jedyny w swoim rodzaju. Hiszpan jest jednym z najlepszych kierowców w historii Formuły 1, a także bardzo wszechstronnym zawodnikiem. Alonso oprócz tytułów mistrza świata w Formule 1 zdobył także ten tytuł w wyścigach długodystansowych w barwach Toyoty, wygrywając tak prestiżowe i legendarne wyścigi, jak 24-godzinny wyścig Le Mans (dwa razy w 2018 i 2019) i 1000 mil Sebring. W latach 2017, 2019 i 2020 startował także w Indianapolis 500, niestety bez większych sukcesów. W 2020 roku Alonso wystartował także w Rajdzie Dakar. 

Udany powrót, ale też powrót dawnych demonów

Fernando Alonso
po dwóch latach przerwy od F1 postanowił powrócić do królowej sportów motorowych w barwach zespołu Alpine, czyli niegdyś zespołu Renault, w którym zdobył swoje dwa tytuły mistrzowskie. Sezon 2021 był całkiem udany, Hiszpan udowodnił niedowiarkom, że jego powrót nie był bezsensownym wymysłem – jego, czy też francuskiej ekipy. Dwukrotny mistrz świata co prawda pierwszy wyścig musiał zakończyć przedwcześnie z powodu awarii hamulców, jednak kolejne były coraz lepsze. Hiszpan szybko odnalazł tempo i walczył o punkty w każdym GP. Ostatecznie Alonso skończył na dziesiątym miejscu z dorobkiem 81 punktów i jednym podium, zdobytym na torze Losail w Katarze. Poza tym podium Alonso zapadł wszystkim w pamięć swoją fenomenalną defensywną jazdą podczas Grand Prix Węgier, gdzie przez dziesięć okrążeń powstrzymywał Lewisa Hamiltona w o wiele szybszym Mercedesie. Dzięki temu kolega z zespołu Hiszpana, Esteban Ocon zwyciężył w wyścigu. 

Obecny sezon miał być tym, w którym Alonso i Alpine miało zamiar wygrywać i wrócić na szczyt stawki, być ponownie zespołem z czołówki. Francuski zespół poczynił wiele zmian, – odszedł dotychczasowy dyrektor zespołu, Marcin Budkowski, a także Alain Prost. Niestety okoliczności odejścia z zespołu tej dwójki nie były zbyt przyjazne i miłe. Laurent Rossi miał zupełnie inną wizję, dlatego Polak i Francuz zostali pożegnani. W miejsce Marcina Budkowskiego został powołany Otmar Szafnauer, wieloletni dyrektor zespołu Aston Martin, znanego przed 2021 rokiem, jako Racing Point i Force India

 

Silnik to kolejna zmiana w zespole Alpine – jednostka napędowa uległa sporej poprawie, ale jak widać po początku sezonu, z poprawą osiągów przyszły też problemy z niezawodnością. Alonso po czterech rundach sezonu znajduje się na piętnastym miejscu z dorobkiem dwóch punktów, które zdobył w Bahrajnie. Dla porównania Esteban Ocon ma tych punktów 20. Warto też dodać, że gdyby nie awaria obu Red Bulli i Pierra Gasly’ego to tych punktów też by nie było u Hiszpana. Można jednak go rozgrzeszyć, ponieważ podczas tego Grand Prix jednostka Renault także miała jakiś problem i to cud, że Alonso dojechał do mety. W Arabii Saudyjskiej założono nowy silnik, a tamten wylądował w fabryce, gdzie ekipa miała sprawdzić, co było nie tak. 

Na torze w Dżuddzie dwukrotny mistrz świata miał świetne tempo i jechał po co najmniej szóste miejsce, ale jego silnik ponownie uległ awarii i Hiszpan wycofał się z rywalizacji. Podobna historia spotkała Alonso w Australii podczas kwalifikacji. Kierowca Alpine jechał świetne okrążenie, niewykluczone, że mógłby zdobyć Pole Position, ale w ostatnim sektorze awarii uległa hydraulika i Hiszpan rozbił swój bolid. W wyścigu także nie było najlepiej i Alonso skończył poza punktami. Grand Prix Emilii Romani nie trwało zbyt długo dla Alonso, jak i Sainza. Kierowcę Ferrari ponownie pokonała pułapka żwirowa, jednak tym razem został tam wepchnięty przez Daniela Ricciardo po kontakcie w pierwszym okrążeniu w pierwszym zakręcie. Natomiast Alonso został uderzony w bok po dziwnym ataku Micka Schumachera, który nie wiedzieć czemu wciskał się tam, gdzie miejsca było, jak na lekarstwo. Efektem tego był obrót na śliskiej tarce i uszkodzenie boku bolidu Alpine, którym jechał Alonso. Z powodu tych uszkodzeń Hiszpan wycofał się dwa kółka później. 

– Widziałem na powtórce, że Mick obrócił się i uderzył w bok mojego samochodu, to całkowicie zniszczyło prawą stronę mojego nadwozia, a także podłogę. Uszkodzenia były zbyt poważne, więc musiałem się wycofać. Kolejny raz wszystko wymknęło nam się spod kontroli, początek tego sezon jest dla nas bardzo pechowy. Mam nadzieję, że uda nam się szybko powrócić na właściwe tory. Samochód wydaje się naprawdę bardzo szybki i to niewiarygodne, że zdobyliśmy tylko dwa punkty. Wydaje się to wręcz nawet trochę niesprawiedliwe – przyznaje sam Fernando Alonso.

Fot. Materiały prasowe Alpine 

Udostępnij

Translate »