Asseco Resovia zdobyła Puchar CEV. Dostała za to marne grosze

Asseco Resovia wygrała w tym tygodniu Puchar CEV, pokonując niemiecką drużynę SVG Lüneburg. To pierwsze takie trofeum w historii polskich drużyn. Sam sukces ma jedynie wymiar sportowy, ponieważ premia za puchar ledwo co pokryła koszty organizacji wyjazdów na mecze. Smutna rzeczywistość.

Asseco Resovia zdobyła Puchar CEV i zarobiła grosze

W rewanżowym meczu finałowym Asseco Resovia wygrała 3:0. Puchar CEV jest to odpowiednik piłkarskiej Ligi Europy, a więc drugi najważniejszy turniej europejskich rozgrywek. Wpływy do klubowej kasy nie będą jednak tak duże, jak w przypadku piłkarzy.

  • Triumfator Ligi Europy otrzymuje 8,6 mln euro.
  • Triumfator Pucharu CEV – ułamek tej kwoty, bo zaledwie 80 tysięcy euro.

Tę kwotę, jak pisał Marek Żochowski na łamach Super Expressu, „można określić jedynie jako europejską jałmużnę. Ta równowartość 345 tys. zł nie pokrywa nawet wszystkich wydatków na zagraniczne wojaże drużyny”.

Siatkarskie kluby, aby wyjść jakkolwiek „na zero”, w Pucharze CEV muszą dotrzeć co najmniej do półfinału. To mija się z celem. Zupełnie w innym położeniu, w kontekście nagrody za wynik, jest zwycięzca siatkarskiej Ligi Mistrzów, który inkasuje ok. pół miliona euro. Z kolei Projekt Warszawa, zwycięzca w Pucharze Challenge (odpowiednik piłkarskiej Ligi Konferencji), zarobił 50 tys. euro.

Zerkając na inne dyscypliny: w koszykarskiej Eurolidze każdy zarabia za wygrany mecz około 9 tysięcy euro. Triumfator całych rozgrywek otrzyma 950 tysięcy euro. Przegrany finalista dostaje 400 tysięcy. Za sam udział w fazie grupowej premia wynosi prawie dwa razy tyle, co dla zwycięzcy CEV w siatkówce – 150 tys. euro. W piłce ręcznej zwycięzca Final Four Ligi Mistrzów może liczyć na 700 tys. euro plus bonusy za zwycięstwa. Najczęściej jest to milion euro, a przecież szczypiorniak to dyscyplina wręcz niszowa.

Koszty organizacji są bardzo duże

– To temat przewijający się od wielu lat – przyznaje prezes Asseco Resovii Piotr Maciąg. – Europejska Konfederacja Siatkówki (CEV) od strony ekonomicznej nie potrafi sprzedać tych rozgrywek. Mimo że wyniki oglądalności siatkówki i piłki nożnej są podobne, to jednak wpływy są nieporównywalne – dodał.

80 tysięcy za triumf pucharowy to nie jest duża kwota. Wystarczy jedynie na organizację kilku meczów wyjazdowych. A przecież w europejskich pucharach jest ich znacznie więcej.

– Każdy wyjazd na mecz za granicę, co oznacza zwykle trzydniowy pobyt, to w zależności od kraju wydatek 100–150 tysięcy złotych – wyliczał w rozmowie z „Super Expressem” prezes Asseco Resovii.

– A przecież na klubach spoczywają wszelkie koszty, począwszy od transportu i hotelu, przez diety przyjeżdżających do nas oficjeli, a kończąc, chociażby na organizacji dekoracji, bo za nią też my płacimy. Jest tutaj ogromna przestrzeń, by zrobić postęp. Po zakończeniu pucharów warto powalczyć o reformy i lepszą organizację tych rozgrywek, mogą tu odegrać rolę najsilniejsze ligi jak polska czy włoska, które jednak mają małe przełożenie w CEV – dodał Maciąg.

Prezesów polskich klubów siatkarskich cieszy natomiast fakt, że choć hala na Podpromiu zdołała pomieścić jedynie 4300 kibiców, zainteresowanie było co najmniej dwukrotnie większe. Prezes Maciąg nie ukrywał, że Asseco Resovia sprzedałaby na ten finał i 10 tys. wejściówek. Czy właśnie na tym powinna skupić się dyskusja o finansach w siatkówce?

FOT: P. Gibowicz / assecoresovia.pl

Udostępnij

Translate »