„Brak poszanowania dla podstawowych norm doprowadził Rosję na margines sportowego świata”

Wojna w Ukrainie odciska piętno na każdym życiorysie ukraińskiego obywatela. Wydarzenia za wschodnią granicą nie pozostają też obojętne dla Polaków. Reagujemy, pomagamy, wspólnie odczuwamy. Świat sportu po wielu perturbacjach zaczął mówić jednym głosem. Świat antydopingu był solidarny od początku. Polska Agencja Antydopingowa pomogła 9 obywatelom Ukrainy dostać się bezpiecznie do Polski. W pomoc zaangażował się cały zespół POLADA. Dziś po kilku dniach przyszedł moment na pierwsze refleksje. Czy świat sportu zdaje egzamin z szacunku i godności do drugiego człowieka? Próba odpowiedzi na to pytanie w rozmowie z dyrektorem Polskiej Agencji Antydopingowej Michałem Rynkowskim.

Katarzyna Kopeć-Ziemczyk: Ukraińska Agencja Antydopingowa jest bliska POLADA nie od dziś. Kiedy ostatni raz delegacja Polskiej Agencji Antydopingowej była w Kijowie? 

Michał Rynkowski: Dosłownie tuż przed wybuchem wojny udzieliliśmy jeszcze wsparcia naszym ukraińskim kolegom w zakresie realizacji szkolenia kontrolerów antydopingowych. Wszystko to z myślą o budowaniu silnego systemu antydopingowego Ukrainy, takiego który będzie wypełniał zalecenia Światowej Agencji Antydopingowej, który wejdzie na wysoki poziom i będzie samodzielnie gotowy mierzyć się ze współczesnymi wyzwaniami.  

Proces budowania systemu antydopingowego na odpowiednim poziomie to miesiące pracy. Jak długo obie agencje ze sobą współpracują?

Nasza współpraca rozpoczęła się w 2017 roku. Na początku zajęliśmy się pomocą w tworzeniu ukraińskiej ustawy o zwalczaniu dopingu w sporcie. Projektów aktu prawa było kilka. Ukraina szukała optymalnych rozwiązań, które są zgodne ze regulacjami WADA.  Te wszystkie zmiany były ukierunkowane na budowanie autonomii Ukraińskiej Agencji Antydopingowej i sprofesjonalizowanie jej działań we wszystkich obszarach: edukacyjnym, kontrolnym i dyscyplinarnym.  

Dlaczego POLADA współpracowała w tym zakresie akurat z Ukrainą?   

To nie jest pierwszy raz kiedy pomagamy innym. Nawet teraz jesteśmy zaangażowani we współpracę na rzecz Albańskiej Agencji Antydopingowej, wcześniej działaliśmy z Azerską Agencją Antydopingową. Nasze działania pomocowe wynikają z przekonania, że polityka antydopingowa może być silna i ma sens tylko wtedy, gdy realizowana jest globalnie na odpowiednim poziomie.  Kiedy we wszystkich krajach funkcjonuje system antydopingowy na optymalnym poziomie.

Jak zmieniła się perspektywa po 24 lutego 2022 roku?    

Brak słów na opisanie tego zła, które zostało wyrządzone.  

W świecie sportu, i świecie systemu antydopingowego, najważniejszą kwestią są wartości. W sporcie i w walce z dopingiem ważne jest aby wszystkie działania instytucji zaangażowanych w życie sportowców, organizację rywalizacji, były podporządkowane ogólnym ideom sportu, takim jak: zasady fair play, równość, godność. Rosjanie swoim zachowaniem i swoimi działaniami pokazali, że są krajem, w którym nie respektuje się żadnych wartości. Brak poszanowania dla podstawowych norm doprowadził Rosję na margines sportowego świata. I z mojej perspektywy to bardzo dobrze. To jedyna i właściwa droga. Świat sportu musi bronić swoich zasad. W rywalizacji sportowej nie mogą brać udziału zawodnicy z kraju agresora, kraju, który nie szanuje życia i godności drugiego człowieka. Dlaczego sportowcy, którzy respektują wszystkie reguły mieliby rywalizować z tymi, którzy zasad nie przestrzegają?  

Jeszcze przed wojną, Rosja – na własne życzenie – wypisała się z uczciwej rywalizacji sportowej… 

Tak, ale kaliber tych wydarzeń był zupełnie inny. Wtedy sytuacja dotyczyła tylko i wyłącznie kwestii dopingu w Rosji, czy wręcz systemowego podejścia do dopingu. Rosjanie zostali skazani przez Światową Agencję Antydopingową na maksymalną karę, jaka mogła zostać nałożona. Niestety Trybunał Arbitrażowy w Lozannie tę karę zmiękczył. Po pierwsze skrócił czas zawieszenia z 4 do 2 lat, po drugie pozwolił na występy zawodników pod flagą Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. W tej decyzji chodziło o to, by nie karać uczciwych sportowców z Rosji, tak aby mogli startować po wypełnieniu wszystkich kryteriów. Kiedy ta decyzja była podejmowana, nikt nie wiedział co się stanie w lutym 2022 roku.

Ostatnie Igrzyska Olimpijskie w Pekinie pokazały jednak, że takie zmiękczanie kar nie chroni przed wylaniem dziecka z kąpielą. Historia Kamili Walijewej jest znakomitym przykładem, i chyba dowodem na to, że czasami warto działać zero – jedynkowo.

W sprawie łyżwiarki z Rosji, Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu z siedzibą w Lozannie zaskoczył swoją interpretacją przepisów praktycznie cały antydopingowy świat. Przypomnijmy. Zawodniczka uzyskała wynik pozytywny podczas kontroli realizowanej jeszcze przed igrzyskami w Pekinie. Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA) zawiesiła Walijewą, ale zawodniczka odwołała się w tzw. szybkim trybie i ją odwieszono. Wystartowała w igrzyskach. Sprawą zajął się Trybunał Arbitrażowy, który w mojej ocenie wziął pod uwagę bardzo miałkie tłumaczenia i dowody przedstawione przez zawodniczkę i dokonał dość karkołomnej interpretacji przepisów antydopingowych. Przede wszystkim jednak zapomniano o bardzo ważnym aspekcie, a mianowicie, o tym, że choć to jest sprawa konkretnej zawodniczki, to należy wziąć pod uwagę dobro innych zawodników. Z jednej strony powinien zastosować prewencję pod hasłem: jeśli bierzesz doping, musisz liczyć się z zawieszeniem i potencjalną karą, z drugiej strony, przede wszystkim, powinien wziąć pod uwagę prawo innych łyżwiarek do udziału w uczciwej i równej rywalizacji sportowej.  

A niedawno mieliśmy przykłady, kiedy w jednych zawodach startuje zawodnik z kraju napadniętego i obok zawodnik z kraju agresora… Przecież to jest nieludzkie.

To, że stoi na podium rywal z kraju agresora to już jest trudne. Ale ten zawodnik używa jeszcze symboliki jednoocznie kojarzącej się z agresją, z wojną. To jest niedopuszczalne. Zawodnika z Rosji czeka teraz sprawa dyscyplinarna, którą wszczęła Międzynarodowa Federacja Gimnastyczna. Jest to sygnał, że władze sportowe się na to nie godzą.  Ale to nie zmienia faktu, że krzywda została wyrządzona. Dlatego z pewnością byłoby lepiej dla obu stron, i dla ukraińskich i dla rosyjskich sportowców, aby nie mieli możliwości ze sobą rywalizować. Wszelkie zachowania, które prowadzą do zaognienia sytuacji, pochwalają agresję i bestialski atak na niepodległy kraj są, delikatnie mówiąc, skandaliczne. 

Jest jednak w sporcie jakaś próba przewartościowania. Nawet ogromne instytucje jak FIFA, MKOl czy Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski w końcu poddają się naciskom krajów, w tym Polski, wydają zakazy uczestnictwa Rosjan w ważnych imprezach sportowych…  Spójrzmy na Roberta Lewandowskiego, który zrywa milionowy kontrakt, bo nie chce współpracować z Chinami. Przecież o tym właśnie jest fair play. W POLADA jest takie hasło: dla uczciwej rywalizacji. Czy da się być uczciwym w rywalizacji, nie będąc uczciwym w życiu?  

To pytanie retoryczne. Nie da się. Trzeba być wewnętrznie spójnym. Zwłaszcza sportowiec, który ma być idolem dla tysięcy czy milionów, powinien dawać dobry przykład. Powinien być wzorem na boisku i poza nim. Powinien być autorytetem niosącym wartości. I w tych działaniach należy być konsekwentnym. Szczególnie w obecnym świecie, przede wszystkim, powinniśmy postawić na wartości. Na drugim miejscu powinny być sukcesy sportowe, zawodowe. 

I dlatego w POLADA nikt nie miał wątpliwości, że trzeba wydostać z Ukrainy kogo się tylko da…   

Postąpiliśmy tak, jak sami chcielibyśmy być potraktowani. Tu nie było czasu na  kalkulacje. Jeśli wchodzi w grę ratowanie życia ludzi i to jeszcze ludzi, których znamy, to bycie pasywnym i przyglądanie się temu, co się dzieje, świadczyłoby o jakimś całkowitym odhumanizowaniu. Byłoby też sprzeczne z tym, czym się zajmujemy. Nasza działalność oparta jest na wartościach i na poszanowaniu godności drugiego człowieka.

Wśród sprowadzonych przez POLADA jest łącznie 9 uchodźców. Wśród nich, między innymi Olha Zavhorodnya z Ukraińskiej Agencji Antydopingowej, z którą toczyła się bliska współpraca. Jak wyglądało Wasze powitanie? Jakie były Wasze pierwsze słowa? 

Nie było zbyt wiele słów, było wiele emocji. Cieszyliśmy się, że mogliśmy się spotkać. Temu przywitaniu towarzyszyło wielkie uczucie szczęścia, ale też emanował niesamowity ból i cierpienie. Bo z jednej strony ona jest tutaj, bezpieczna, a z drugiej w jej ojczyźnie wciąż giną ludzie…

 

Po opublikowaniu w mediach społecznościowych zdjęcia z Olhą, pojawiły się komentarze. Jednym z nich był ten od Juriya Ganusa, który podziękował za uratowanie Olhi. 

Spotykaliśmy się z przedstawicielami RUSADA na forach międzynarodowych, zresztą też miałem wizytę w Moskwie. Mówiąc o Juriym Ganusie, mówimy o byłym już szefie Rosyjskiej Agencji Antydopingowej, który sprzeciwiał się jawnie polityce Kremla w zakresie polityki antydopingowej. Po wyroku WADA o zawieszeniu Rosji w zawodach międzynarodowych na 4 lata, zdecydował, że Rosja nie powinna się odwoływać od tej decyzji. Zapłacił za to cenę – został zwolniony z RUSADA. Ganus wielokrotnie stawiał opór, w rosyjskiej prasie wyrażał dezaprobatę dla samego Władimira Putina. No i nie ma co ukrywać, że stało to ością w gardle sportowych włodarzy, i  skończyło się to tak jak się skończyło… To znaczy, że Ganus szefem RUSADA już nie jest…   

Czy po tym wszystkim, po aferach dopingowych, po agresji na niepodległy kraj, jest możliwy powrót Rosji na sportową arenę międzynarodową? Czy ta granica nie została na tyle przekroczona, że już nie ma powrotu do tego, co było?

Historia pokazuje, że wielokrotnie świat już wracał do równowagi, i ten świat sportu również. Choć mówiąc dziś te słowa nie potrafię sobie tego kompletnie wyobrazić. Ale racjonalizm podpowiada, że kiedyś przyjedzie czas na normalizację i na stabilizację…  Jeśli zaś chodzi o zagadnienia antydopingowe to sądzę, że podejście WADA będzie wypadkową strategii całego ruchu sportowego i poszczególnych krajów. Mam wewnętrzne przekonanie, że polityka antydopingowa zostanie zaostrzona wobec państw nieprzestrzegających zasad demokratycznych. Dziś chyba nikt nie ma wątpliwości, że jeśli dany kraj ma problem z uznaniem podstawowych zasad międzynarodowych i praw człowieka, będzie też miał problem z właściwą realizacją programu antydopingowego.  

Przyjdzie czas na takie analizy, ale czy w ogóle będzie możliwe by przy jednym stole usiadła Olha i przedstawiciele Rosji by wspólnie budować świat dobra antydopingowego? Olha, która uciekała przed wojną, która na wojnie zostawiła przyjaciół, rodzinę…

Myślę, że mogłoby to być bardzo bolesne…

Jak ona się trzyma?

Uważam, że bardzo dobrze. Pierwsze dni były niezwykle trudne, ale teraz aktywnie włącza się w niesienie pomocy innym. My na pewno będziemy ją angażować we wszystkie działania, w których jej wsparcie będzie niezastąpione. Tak jest chociażby ze specjalną infolinią POLADA dla uchodźców, gdzie staramy się pomóc znaleźć transport czy nocleg, a także z infolinią pomysłu Ministerstwa Sportu i Turystyki i Polskiego Związku Piłki Nożnej, w ramach której Olha (Ukraińska Agencja Antydopingowa) i Daryna (Ministerstwo Młodzieży i Sportu Ukrainy) koordynują prace w zakresie poszukiwania odpowiedniej bazy noclegowej i sportowej dla tych ukraińskich zawodników, którzy w Polsce zdecydują się zostać na dłużej.  Jest wielu zawodników, którzy utknęli gdzieś na świecie i nie bardzo wiedzą, co mogą ze sobą zrobić. A ja mam przekonanie, że właśnie Polska mogłaby się stać dla nich drugim domem, przynajmniej tak długo, jak będą tego potrzebować. 

Katarzyna Kopeć-Ziemczyk

Udostępnij

Translate »