Dominacja Toyoty i sukces Kubicy w 24h Le Mans

24h Le Mans to jeden z najbardziej prestiżowych wyścigów na świecie. Podczas jego 90. edycji Robert Kubica i Louis Deletraz z ekipy Prema Orlen Team próbowali odzyskać to, co stracili rok temu na ostatnim okrążeniu 24-godzinnego maratonu. Częściowo im się to udało, ponieważ Kubica został pierwszym polskim kierowcą, który znalazł się na podium 24-godzinnego Le Mans w klasie LMP2. W najwyższej klasie po raz piąty z rzędu triumfowała Toyota.

Powiew młodości i zawodny wiek

Jeszcze przed startem wyścigu wiadomo było, że jeden z jego uczestników nie weźmie w nim udziału. 62-letni Philippe Cimadono nie został dopuszczony do rywalizacji przez dyrekcję wyścigu z powodu niebezpiecznej jazdy podczas treningów, w których trzy razy zderzył się z innym samochodem i raz poważnie rozbił swoją maszynę. Miał to być jego debiut – Cimadono podważał nawet decyzję sędziów, argumentując, że jeździł już w European Le Mans Series i z każdym treningiem czuje się coraz pewniej na torze Circuit de la Sarthe. Decyzja sędziów była jednak ostateczna i w jego miejsce wskoczył mistrz Formuły 2 z 2019 roku i mistrz świata Formuły E z sezonu 2020/21 – Nyck De Vries. Pozytywne wrażenie zrobił z kolei Josh Pierson – Amerykanin został najmłodszym zawodnikiem w historii 24h Le Mans. Kierowca ekipy United Autosport wystartował w 24-godzinnym wyścigu w wieku dokładnie 16 lat i 118 dni. Dla jego ekipy był to całkiem udany wyścig – zespół należący do Zaka Browna finiszował na szóstym miejscu w klasie LMP2.

 

Wymiana kierowców w zespole TDS Racing x Vaillante wyszła mu na dobre – dzięki Nyckowi De Vriesowi zespół skończył wyścig w klasie LMP2 tuż za podium, na czwartym miejscu.  

Legenda w legendarnym wyścigu na legendarnym torze

W tegorocznym 24-godzinnym wyścigu Le Mans wzięła udział również absolutna legenda rajdowych mistrzostw świata. Sebastien Ogier wystartował w klasie LMP2 w barwach francuskiej Richard Mille Racing, która ukończyła wyścig bez większych kłopotów, a sam Francuz zdobył cenne doświadczenie w  wyścigach długodystansowych. Kto wie, może za kilka lat Ogier stanie się członkiem jednej z ekip, które startują w najwyższej kategorii, takich jak Peugeot, Porsche, czy też Toyota. 

Polska duma

Poza włoskim zespołem Prema Orlen Team, w barwach którego startował Robert Kubica, w rywalizacji mieliśmy również dwie polskie załogi Inter Europol Competition z numerami 34 i 43. W pierwszej z nich ścigał się Jakub Śmiechowski razem z byłym kierowcą Formuły 1, Esteanem Gutierrezem i synem byłego kierowcy F1, Martina Brundle’aAlexem. Dla Roberta Kubicy i Louisa Deletraza miał to być rewanż za poprzedni rok, gdy awarii na ostatnim kółku uległ ich samochód i częściowo ten plan udało im się zrealizować. Zespół Prema Orlen Team pojechał praktycznie bezbłędny wyścig, zaliczając znakomity start w wykonaniu Roberta Kubicy, który wyprzedził nawet samochód Alpine z wyższej kategorii. Niestety maratonu nie wygrywa się na pierwszych metrach. Pomimo obiecującego startu finalnie zespół Jota okazał się lepszy i to załoga z numerem 38 zwyciężyła w wyścigu. Mimo wszystko byliśmy świadkami historycznej chwili, a to dlatego, że Robert Kubica został pierwszym polskim kierowcą, który znalazł się na podium 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Polska załoga Inter Europol niestety w tym roku nie poradziła sobie tak dobrze jak w poprzednim. Obie ekipy ukończyły wyścig obok siebie, finiszując na 13. i 14. miejscu w klasie LMP2. Na ten nieco gorszy wynik złożyło się kilka czynników, takich jak problemy z częściami czy oponami. Mimo to można ich pochwalić za kolejny ukończony wyścig w Le Mans i reprezentowanie kraju na arenie międzynarodowej w tak prestiżowej serii. Możemy mieć nadzieje, że zespół będzie nadal się rozwijał i odnotowywał coraz to lepsze wyniki. 

Toyota ponownie dominuje

Toyota wygrała 24h Le Mans po raz piąty z rzędu i nikogo nie powinno to dziwić – japoński producent nie ma praktycznie żadnej konkurencji. Jedynym ich przeciwnikiem są oni sami. Przed wyścigiem istniała możliwość, że wystartują w nim dwa fabryczne zespoły. Peugeot nie wyrobił się jednak ostatecznie ze swoim samochodem i wystartują w 24-godzinnym Le Mans dopiero za rok. Z kolei na podium w najwyższej kategorii po raz pierwszy od 1969 roku znalazł się amerykański samochód – auto ekipy Glickenhaus. Załoga numer 709 stanęła na najniższym stopniu podium. 

 

Fot. Twitter Orlen Team

Autor Maksymilian Marciniak

Udostępnij

Translate »