F1: Co wiemy po testach przedsezonowych?

Przedsezonowe testy Formuły 1 za nami. Dla zespołów trzy intensywne dni spędzone na torze w Sakhir były okazją na wprowadzenie do pojazdów ostatnich poprawek. My natomiast mogliśmy dzięki nim przekonać się, w jakiej formie znajdują się sami kierowcy i do czego są zdolne ich bolidy na zaledwie kilka dni przed inaugurującym sezon GP Bahrajnu.

Innowacje na szczycie

Pewne było, że Mercedes przywiezie poprawki, a konkretniej specyfikację B swojego samochodu i tak też się stało. Zespół z Brackley mocno zszokował padok Formuły 1. Tym, co przykuło uwagę były boki samochodu, albo raczej ich brak. Jednak pomimo tych zmian srebrne strzały podczas testów wyglądały nieco niewyraźnie. Nie ma jednak wątpliwości, że ich najlepsze wydanie poznamy dopiero podczas inauguracji sezonu na torze Sakhir w Bahrajnie. 

 

Szef Red Bulla, Christian Horner na swój sposób chwalił dość niekonwencjonalne rozwiązanie Mercedesa. 

– To bardzo innowacyjne, co wymyślił Mercedes. Jest to zupełnie inna koncepcja niż ta, którą realizowaliśmy my i inni. Ich bolid dobrze pokazuje kreatywność, która istnieje, nawet w ramach restrykcyjnych przepisów w Formule 1 – ocenił Brytyjczyk.

Sam Red Bull także wygląda całkiem solidnie, a trzeciego dnia zespół z Milton Keynes wprowadził poprawki aerodynamiczne do swojego RB18. Dodatkowo obrońca tytułu, Max Verstappen ustanowił najlepszy czas w przeciągu trzech dni testów.

Powrót na szczyt, czy ponownie tylko najlepsi w mistrzostwach świata testów?

Po Ferrari można było się spodziewać, że w Bahrajnie także będą stabilnie „nabijać” liczbę okrążeń i notować dobre czasy – tak też się stało. Warto jednak zaznaczyć, że włoski team miewał już takie lata, że wypadał najlepiej podczas testów, a w sezonie prezentował się poniżej oczekiwań. Z drugiej strony Ferrari zaskoczyło pozytywnie w zeszłym roku i wróciło do czołówki. Patrząc na to, że mamy nowe przepisy i poniekąd nowe rozdanie, może to jest ten moment? Zespół z Maranello pochwalił nawet wcześniej wspomniany Christian Horner

– Dla mnie samochodem, który wygląda na najbardziej ustabilizowany, jest bolid Ferrari. Do tej pory mieli bardzo mocny okres testów w Barcelonie i Bahrajnie… więc powiedziałbym, że wyglądali na niezwykle konkurencyjnych na tle reszty stawki – dodał szef Red Bulla.

Kłopoty, kłopoty i jeszcze raz kłopoty.

McLaren w Barcelonie wyglądał bardzo dobrze. Można było sądzić, że w Bahrajnie będzie w związku z tym podobnie. Niestety tak nie było. Pierwszy dzień w ich wykonaniu był nienajlepszy, a dodatkowo nastąpiły komplikacje pod koniec sesji popołudniowej, kiedy to Lando Norris musiał wskoczyć do bolidu Mclarena za Daniela Ricciardo, który nie czuł się w dobrej formie. Następnego dnia okazało się, że Australijczyk ma koronawirusa i przebywa w izolacji.

 

To oznaczało, że przez następne dwa dni młody Brytyjczyk będzie zasiadał za kierownicą MCL36. Wiele godzin dzień po dniu w dość gorącym miejscu, jakim jest Bahrajn, nie oznacza nic przyjemnego, ale co zrobić – taka praca. 

Poza kłopotem z kierowcami pojawił się również niespodziewany problem z hamulcami. Ta niedogodność spowodowała, że zespół z Woking stracił sporo czasu. Sam Andreas Seidl przyznał, że jest to problem, jakiego nie przewidywali i teraz ścigali się z czasem. Z tego powodu McLaren był trzecim zespołem od końca z przejechaną liczbą okrążeń. Ostatniego dnia testów wprowadzono nowe przewody hamulcowe i problemy częściowo zniknęły, dzięki czemu Norris mógł testować różne warianty podłogi. Mimo to Brytyjczyk przyznał, że ekipa z Woking nadal pracuje nad poprawkami do ich bolidu, które miałyby się pojawić jeszcze przed startem sezonu. 

Zespół zagadka

Alpine po niezbyt przyjemnym zakończeniu testów w Barcelonie udało się do Bahrajnu. Pierwszego dnia na Bliskim Wschodzie także mieli problemy. Ostatecznie Fernando Alonso i Esteban Ocon wyjechali na tor. Patrząc jednak na czasy, jakie wykręcali zawodnicy ekipy z Enstone, można wywnioskować, że tego dnia nie chcieli naciskać zbyt mocno na maszynę. Drugi dzień zaczął się lepiej. Esteban Ocon był najszybszy podczas porannej sesji, jednak ponownie pojawiły się problemy i Alpine straciło trochę czasu. To jednak nie przeszkodziło w przejechaniu 111 kółek tego dnia. Ostatni dzień testów odbył się bez problemów i Fernando Alonso przejechał 122 okrążenia, i zakończył dzień z czwartym rezultatem. Tak więc problemy raz są, a innym razem ich nie ma. Czasy, jakie mieli Alonso i Ocon także są obiecujące. 

Cicha woda Aston Martin i AlphaTauri

Oba zespoły miały całkiem przyzwoite dni testowe w Bahrajnie. Sporo kółek na koncie, a także dobre wyniki pierwszego dnia. Pierre Gasly pod koniec sesji popołudniowej ustanowił najszybszy czas okrążenia. Natomiast Lance Stroll zakończył ten dzień z czwartym rezultatem. Kanadyjczyk następnego dnia także skończył na czwartym miejscu, ponownie ustanawiając swój czas na oponach miękkich. Ostatniego dnia Aston Martin i AlphaTauri nie były już tak wysoko, natomiast przejechały bardzo duży dystans.

Postęp jest, ale stać ich na więcej

Alfa Romeo miała beznadziejne dni w Barcelonie. Robert Kubica przejechał kilka kółek, Bottas i Zhou też dużo się nie najeździli. Do Bahrajnu zespół przyjechał nastawiony na to, że przejedzie o wiele większy dystans. Tak też się stało, ale tylko pierwszego i trzeciego dnia. Zespół z Hinwil przejechał wtedy ponad sto okrążeń. Pomimo bardzo dobrego ostatniego dnia testy zakończyły się awarią, co może niepokoić zespół Freda Vasseura.

Pozytywna niespodzianka

Haas naprawdę zaimponował w Bahrajnie chyba każdemu. Nie chodzi tu tylko o zmianę malowania, ale także występy kierowców. Niestety nie obyło się bez problemów. Pierwszego dnia zawodnicy amerykańskiego zespołu nie wyjechali tak szybko, ponieważ samolot z częściami się opóźnił. Na szczęście Haasowi dodano kilka godzin rekompensaty, tak więc mieli tyle samo czasu co inne zespoły.

Jednak tego, co amerykański zespół pokazał, nikt się nie spodziewał. Kevin Magnussen był najszybszy drugiego dnia testów, natomiast Mick Schumacher trzeciego dnia testów był wolniejszy tylko od Maxa Verstappena. Warto dodać, że syn siedmiokrotnego mistrza świata uzyskał lepszy czas niż podczas kwalifikacji do Grand Prix Bahrajnu w poprzednim sezonie. Jednak żeby nie było tak kolorowo trzeba dodać, że kierowcy Haasa uzyskali te czasy po zakończeniu jazd przez inne zespoły. Kiedy cała stawka była już w garażu, Haas odrabiał stracone godziny z pierwszego dnia. Mimo to widać, że amerykański zespół zrobił postępy. 

 

Problemy, które mogą dużo kosztować

Zespół Williamsa nie może natomiast uznać testów za zupełnie udane. Pierwszy dzień faktycznie był dla nich bardzo dobry do ostatniej godziny, kiedy to pojawiły się problemy ze sterowaniem. Mimo to Alexander Albon przejechał ponad sto okrążeń i uzyskał piąty rezultat. Niestety następnego dnia Nicholas Latifi przejechał zaledwie dwanaście kółek, a to dlatego, że awarii uległy tylne hamulce, które na tyle się przegrzały, że aż się zapaliły i zepsuły zawieszenie. To był koniec jazd tego dnia dla ekipy z Grove. 

Williams wrócił do akcji ostatniego dnia. Nicholas Latfifi przejechał ponad sto okrążeń, natomiast Alexander Albon tylko osiemnaście. Kierowcy Williamsa tego dnia tabeli czasów nie zawojowali. Albon skończył czternasty a Latifi pozycję dalej. Mimo że tylko drugi dzień poszedł na straty, to jednak można się obawiać co do jakości komponentów i funkcjonowania systemu odpowiadającego za temperaturę hamulców. Takie wypadki w trakcie sezonu mogą naprawdę sporo kosztować zespół. 

Fot Mercedes AMG Petronas

CZYTAJ TEŻ >>> Formuła 1: Sezon pod znakiem rewolucji

Autor: Maksymilian Marciniak

Udostępnij

Translate »