F1: Czego możemy spodziewać się w nowym sezonie? (cz. 1)

Od pierwszego wielkiego sprawdzianu sił w nowej wyścigowej rzeczywistości dzielą nas już tylko godziny. Formuła 1 wkracza w nową erę, która ma przynieść większe emocje na torze, więcej wyprzedzania i bardziej wyrównaną walkę. Podczas sześciu dni zimowych testów nie było rzecz jasna żadnych szans na to, by rzetelnie ocenić skuteczność nowych regulacji oraz ich wpływ na sytuację w stawce. Można jednak pokusić się o ocenę poziomu przygotowania poszczególnych zespołów i na tej podstawie przygotować pierwsze prognozy – które rzeczywistość zweryfikuje już w najbliższy weekend, w pustynnym Bahrajnie. Nasz przegląd rozpoczynamy od drugiej połowy stawki – biorąc pod uwagę zeszłoroczne wyniki – a w kolejnej części przyjrzymy się czołówce. Zespołom przygląda się Mikołaj Sokół, ekspert F1 oraz komentator telewizji Eleven Sports.

HAAS

Kierowcy: Kevin Magnussen (#20) i Mick Schumacher (#47)

Samochód: Haas VF-22

Silnik: Ferrari

Pozycja w 2021: 10. (0 pkt.)

Zespół, który całkowicie spisał na straty sezon 2021, przygotowując się ze wszystkich sił do nowej, tegorocznej rzeczywistości, powinien wykazać się największymi postępami w porównaniu z poprzednią kampanią. Trudno zresztą, aby było gorzej – chociaż przykład Williamsa sprzed paru lat pokazał, że zawsze można stoczyć się jeszcze niżej.

Haas zacieśnia więzi z Ferrari i to rzecz jasna powinno być atutem. Współpraca nie kończy się na wykorzystywaniu tylu podzespołów samochodu, na ile zezwala regulamin. W nowym biurze projektowym, zlokalizowanym w fabryce w Maranello, pracują ludzie, którzy w związku z wprowadzeniem rocznego limitu wydatków musieli opuścić szeregi Scuderii. Rzecz jasna nie ma tu mowy o żadnej współpracy i wymianie informacji – ale samo doświadczenie personelu oraz infrastruktura z pewnością pomogą Haasowi w odrobieniu strat do środka stawki.

Tempo podczas testów zwiastowało wyraźną poprawę i przynajmniej dołączenie do grupki rywali z przodu – co i tak będzie postępem w porównaniu z poprzednią kampanią, w której amerykański zespół nie miał szans na jakąkolwiek walkę.

Wzmocnieniem w składzie kierowców jest niewątpliwie nieoczekiwany powrót doświadczonego Kevina Magnussena. Nikita Mazepin i firma jego ojca, współpracująca z Haasem jako sponsor tytularny, zostali bez żalu usunięci ze świata Formuły 1 – zanim jeszcze trafili na haniebną listę osób objętych sankcjami przez cywilizowany świat.

Embed from Getty Images

ALFA ROMEO

Kierowcy: Valtteri Bottas (#77) i Guanyu Zhou (#24)

Samochód: Alfa Romeo C42

Silnik: Ferrari

Pozycja w 2021: 9. (13 pkt.)

Jedyny zespół, który odważył się wymienić cały skład kierowców w kluczowym momencie fundamentalnych zmian w przepisach. W takiej sytuacji istotna jest stabilność w kokpitach, ale ekipa z bazą w szwajcarskim Hinwil właściwie nie miała wyjścia – spośród trzech zeszłorocznych kierowców w szeregach zespołu pozostał tylko ten trzeci, czyli rezerwowy Robert Kubica.

Czas Kimiego Räikkönena w Formule 1 już po prostu minął i sam kierowca odczuł ulgę, żegnając się z padokiem. Z kolei Antonio Giovinazzi na dłuższą metę po prostu się nie sprawdził – nie był najgorszym kierowcą w stawce, ale brakowało mu atutów, by obronić posadę czy to przed doświadczonym Valtterim Bottasem, czy przed wnoszącym solidne finansowanie pierwszym Chińczykiem w historii wyścigów Grand Prix.

W osobie Bottasa zespół ściąga nie tylko lidera na miarę środka stawki, ale także człowieka, który przez pięć sezonów w Mercedesie napatrzył się na pracę zwycięskiej ekipy. Wygrał dziesięć wyścigów – Lewis Hamilton w tym samym czasie pięć razy więcej i został cztery razy mistrzem świata – zatem zna już smak sukcesu, ale chyba sam zrozumiał, że do najwyższego poziomu, reprezentowanego przez mistrzów świata, nieco mu brakuje. W Alfie Romeo oczekiwania i presja będą mniejsze, zatem może to być doskonałe partnerstwo dla obu stron. Zhou będzie miał dobrego nauczyciela – sam nie błyszczał w seriach juniorskich takim blaskiem, jak najzdolniejsi kierowcy młodej generacji, ale przynajmniej potrafił jeździć na solidnym poziomie.

Samochód ma ciekawe rozwiązania techniczne – jak przednie zawieszenie, mające ograniczać nurkowanie podczas hamowania i w efekcie stabilną platformę aerodynamiczną. Niestety, przebieg podczas testów został mocno ograniczony przez problemy – przeważnie banalne, ale kosztujące cenny czas na torze.

Embed from Getty Images

WILLIAMS

Kierowcy: Alexander Albon (#23) i Nicholas Latifi (#6)

Samochód: Williams FW44

Silnik: Mercedes

Pozycja w 2021: 8. (23 pkt.)

Jeden z najmocniejszych punktów zasłużonego zespołu z Grove zmienił barwy: po trzech latach szlifowania talentu w maszynach momentami niegodnych samej obecności w stawce Formuły 1, George Russell doczekał się awansu do Mercedesa. Pozbawiona jego szybkości oraz entuzjazmu ekipa przynajmniej staje na nogi, jeśli chodzi o całe zaplecze – mocno pokiereszowane za czasów nieudolnych „rządów” Claire Williams. Pod nadzorem doświadczonego w różnych motorsportowych seriach Josta Capito, zespół nabiera wiatru w żagle i jego sytuacja jest o niebo lepsza niż parę lat temu, mimo że sporo wysiłku włożono w przygotowanie dość przyzwoitego auta na sezon 2021 – co mogło przełożyć się na skuteczność przygotowań do tegorocznej rewolucji.

Na froncie technicznym wreszcie zdecydowano się na zacieśnienie współpracy z Mercedesem, rezygnując z niepotrzebnego wysiłku w postaci przygotowywania własnej skrzyni biegów. Ten komponent jest teraz pozyskiwany od mistrzów świata, rzecz jasna wraz z jednostką napędową.

Pewną niewiadomą stanowią kierowcy. Nicholas Latifi pozytywnie zaskakiwał w drugiej połowie minionego sezonu, ale wciąż nie jest to poziom oczekiwany po liderze zespołu. Z kolei powracający do stawki po rocznej przerwie Alexander Albon będzie chciał udowodnić, że Red Bull niesłusznie go skreślił. Z pewnością to on ma większy potencjał, lecz sporo będzie zależało od jakości sprzętu – testy poszły Williamsowi solidnie, ale nie spektakularnie. Sytuacja w ogonie stawki może się zacieśnić i o zdobyczach punktowych będą decydowały detale – jak równa i wysoka forma obu kierowców. Tego może brakować.

Embed from Getty Images

ASTON MARTIN

Kierowcy: Lance Stroll (#18) i Sebastian Vettel (#5)

Samochód: Aston Martin AMR22

Silnik: Mercedes

Pozycja w 2021: 7. (77 pkt.)

Zima upłynęła pod znakiem roszad personalnych. Otmar Szafnauer, długoletni szef ekipy z Silverstone, jeszcze pod jej licznymi poprzednimi szyldami, podziękował za współpracę i przeniósł się do Alpine – komentując później, że „dwaj papieże” w zespole Formuły 1 to już za dużo. Rzecz jasna miał na myśli siebie i właściciela ekipy, Lawrence’a Strolla, który najwyraźniej lubi się wtrącać do różnych spraw, które niekoniecznie powinny leżeć w sferze jego bezpośrednich zainteresowań.

Niewykluczone jednak, że konflikt osobowości i ostateczne rozstanie wyjdą obu stronom na dobre. Szafnauer szybko znalazł nowe wyzwanie, a Stroll za swoje miliony buduje naprawdę solidne zaplecze. Budowa nowej fabryki już trwa, powstanie w niej także nowy tunel aerodynamiczny. Nowym szefem ekipy został Mike Krack, z poważnym inżynieryjnym doświadczeniem z BMW czy Porsche, a szczebel wyżej ulokował się jeszcze bardziej doświadczony Martin Whitmarsh.

Po rozczarowującym sezonie 2021 – kiedy pozornie drobne zmiany regulaminowe w aerodynamice podłogi relatywnie najbardziej zaszkodziły właśnie Astonowi Martinowi – nowa kampania znów może okazać się sezonem przejściowym, w oczekiwaniu na pozytywne efekty inwestycji Strolla w infrastrukturę i personel.

Skoro o personelu mowa, Sebastian Vettel wyraźnie odżył jako lider ekipy ze środka stawki. Opuszcza pierwszą rundę z powodu zakażenia koronawirusem, ale zespół ma do dyspozycji porządnego zastępcę – Nico Hülkenberg już czwarty raz w ostatnich latach wkracza do akcji z ławki rezerwowych. Z kolei miejsce Lance’a Strolla w zespole jest na wieki bezpieczne, ale syn właściciela potrafi się odwdzięczyć jedynie sporadycznymi przebłyskami szybkości.

Embed from Getty Images

ALPHATAURI

Kierowcy: Pierre Gasly (#10) i Yuki Tsunoda (#22)

Samochód: AlphaTauri AT03

Silnik: Red Bull Technologies

Pozycja w 2021: 6. (142 pkt.)

Młodszy braciszek zespołu Red Bull osiągałby jeszcze większe rzeczy, mając w swoich szeregach dwóch kierowców na poziomie Pierre’a Gasly’ego. Debiutujący w zeszłym sezonie Yuki Tsunoda sam był zaskoczony, że dostał kolejną szansę – owszem, Japończyk potrafi szybko jeździć, ale jest to okupione taką liczbą poważnych i kosztownych błędów, że mniej cierpliwy zespół (lub nie współpracujący z japońskim dostawcą jednostek napędowych) pewnie pozbyłby się takiego zawodnika jeszcze w trakcie sezonu. Tsunoda zapowiada, że zerwie już z dawnymi przyzwyczajeniami i solidnie przygotuje się do sezonu, zamiast grać na konsoli i zamawiać jedzenie na wynos. Kolejnej szansy może już nie dostać, a z pewnością drzemie w nim porządny potencjał.

Z kolei Gasly jest podręcznikowym przykładem kierowcy, dla którego presja w czołowym zespole może być zbyt wielkim wyzwaniem. Za to w samochodzie ze środka stawki radzi sobie wybornie, nierzadko zawstydzając przedstawicieli większych ekip – ze szczególnym naciskiem na Sergio Péreza, który „blokuje” Gasly’emu szansę na powrót do Red Bulla, mimo że to Francuz w zeszłym sezonie często błyszczał tempem kwalifikacyjnym i skutecznością w wyścigach.

Od strony technicznej AlphaTauri wykorzystuję współpracę z Red Bullem, stosując nie tylko taką samą jednostkę napędową, ale także skrzynię biegów czy tylne zawieszenie. Potrzebne będzie optymalne wykorzystanie całego pakietu, by poprawić wyniki z sezonu 2021 – najlepszego pod względem zdobyczy punktowych w całej historii ekipy z włoskiej Faenzy.

Embed from Getty Images

Część druga naszej analizy do przeczytania TUTAJ.

Fot. Red Bull / AlphaTauri

Autor: Mikołaj Sokół

Udostępnij

Translate »