Firmy w Las Vegas czują się oszukane. Hrabstwo zapłaci odszkodowania?

Wyścig Formuły 1 w Las Vegas miał być czymś wyjątkowym, jednak dwa miesiące po tym wydarzeniu część odbiorców ma złe wspomnienia. Szczególnie firmy, które żądają teraz rekompensaty finansowej w związku z ogromnymi stratami.

Grand Prix miało być strzałem w dziesiątkę, a sukces finansowy wydarzenia miał być wynikiem m. in. rywalizacji na słynnym The Strip, znanym z kasyn i luksusowych hoteli. Przygotowania do tego wyścigu pochłonęły około 800 milionów dolarów, lecz od samego początku było widać wiele „niedoróbek”.

Najlepszym przykładem tego był pierwszy trening, na którym Carlos Sainz mocno uszkodził swój bolid najeżdżając na… studzienkę kanalizacyjną. Skończyło się tak, że kibice nie mogli obejrzeć sesji treningowych. Powód? ze względu na przepisy obowiązujące w Kalifornii – pracownicy ochrony musieli wrócić już do domu, bowiem nie mogli robić nadgodzin.

Niezadowolenie kibiców powielają też właściciele wielu firm w mieście. Część firm chce złożyć wspólny pozew i domagać się odszkodowania od hrabstwa. Organizacja wyścigu Formuły 1 w Las Vegas miała ich zdaniem przynieść im ogromne straty finansowe, bowiem przyjezdni kibice nie chcieli korzystać z ich usług.

Nie potrzebujemy Formuły 1, to F1 potrzebuje nas. Chcemy rekompensaty za straty, jakie poniosło nasze hrabstwo i miasto Las Vegas w związku z organizacją tego wyścigu. Przyjechali tutaj i zniszczyli wszystko, po czym wrócili do domu. Jeśli taka sytuacja powtórzy się za rok, to moja firma tego nie przetrwa – czytamy w oświadczeniu Wade’a Bohna, właściciela firmy Jay’s Market. 

Okazuje się jednak, że władze hrabstwa Clark chcą jak najszybciej porozmawiać z przedsiębiorcami, by nie doszło do zbiorowego procesu sądowego, który mógłby być dla nich z góry przegrany.

Udostępnij

Translate »