FIS nie odpuszcza polskim skoczkom

Trwa fatalny sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich dla reprezentacji Polski. Tuż przed startem Igrzysk Olimpijskich w Pekinie nasi skoczkowie mają poważne problemy ze specjalnie przygotowanymi butami, których FIS nie chce zaakceptować. –To, co się dzieje, to prawdziwy skandal. Nowy kontroler nie staje na wysokości zadania. Jest pogubiony – grzmi Polski Związek Narciarski.

Sezon 2021/2022 to pasmo nieustannych porażek polskich skoków. Pojedyncze zrywy nie są w stanie zatuszować tego, co stało się z tą kadrą. Odkąd Stefana Horngachera zastąpił jego dotychczasowy asystent Michal Doležal nasza reprezentacja znajduje się na równi pochyłej, ale tak źle jak w tym sezonie jeszcze nie było.

Słaba forma to jedno, ale klęskę potęgują częste dyskwalifikacje naszych skoczków. A to problemy z kombinezonami, a to z goglami, a to z czymś jeszcze. Najnowsze dotyczą butów. W minioną sobotę, grubo ponad godzinę po zakończeniu konkursu w niemieckim Willingen, FIS wydał lakoniczne oświadczenie. Czytamy w nim, że Piotr Żyła i Stefan Hula zostali zdyskwalifikowani za używanie niezgodnych z regulaminem butów.

Oliwy do ognia dodał fakt, że stało się to po uwzględnieniu protestu złożonego przez… Horngachera, dziś prowadzącego reprezentację Niemiec. To on stwierdził, że buty Biało-Czerwonych zostały zmodyfikowane w niedozwolony sposób, do czego przychyliła się światowa federacja narciarska.

Podwójne standardy

Ogromny niesmak tej sytuacji wynika nie tylko z tego, że Austriak „doniósł” na swoich byłych podopiecznych, ale też z tego, że wykazał się wielką bezczelnością, ponieważ żadna reprezentacja nie może się równać z Niemcami pod względem niedozwolonych praktyk przy modyfikacji sprzętu. Kombinezony skoczków zza naszej zachodniej granicy wzbudzają duże kontrowersje od początku obecnego sezonu, ale ci zaskakująco rzadko lądują na kontroli sprzętowej i większość manipulacji uchodzi im płazem.

Polski Związek Narciarski oburza się, że w tym przypadku stosowane są podwójne standardy. Powodem dyskwalifikacji miały być minimalnie zbyt grube ściany butów oraz fakt, że modyfikacja nie została zgłoszona. Naszym reprezentantom zakazano startu w tych butach w niedzielę oraz podczas igrzysk olimpijskich w Chinach. 

– Przykro mi to mówić, ale nowy kontroler sprzętu, Fin Mika Jukkara kompletnie nie sprawdza się w tej roli. Jest pogubiony. Prosty przykład: w dwóch konkursach kontrolował ten sam nasz kombinezon. Podczas jednych zawodów okazało się, że jest nieregulaminowy, a podczas drugich był w porządku – mówi protalowi sportowefakty.pl Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN.

– Nakładki na buty, które stosują Niemcy, w ubiegłym sezonie zostały nam odrzucone przez poprzedniego kontrolera, Seppa Gratzera. Wiemy, że ten sprzęt wpływa na aerodynamikę, a Jukkara twierdzi, że jest okej i pozwala na to – wytyka Winkiel.

Polacy nie odpuszczają

Na tę chwilę najważniejsze jest to, że klamka jeszcze nie zapadła. Wprawdzie czasu na odwołanie nie ma zbyt dużo, bo w czwartek o godz. 13 czasu polskiego rozpoczną się pierwsze treningi na skoczni olimpijskiej. Biało-Czerwoni zabrali do Chin zarówno zmodyfikowane, jak i te niebudzące żadnych wątpliwości obuwie, bo może być tak, że ostateczna decyzja zapadnie tuż przed pierwszymi próbami.

Głos w tej sprawie zabrał też były olimpijczyk w kombinacji norweskiej, a dziś trener i sędzia międzynarodowy w skokach narciarskich Krystian Długopolski. Jego zdaniem między sztabami poszczególnych kadr trwa otwarta wojna sprzętowa i zauważa, że nie tylko Polacy mają przez to problemy, choć to Biało-Czerwoni są języczkiem u wagi. Z drugiej strony wrzuca kamyczek do ogródka PZN, który jego zdaniem nie powinien dopuścić do sytuacji, w której nowe buty Polaków nie mają homologacji FIS. Uważa, że to duże niedopatrzenie.

– Nie zamierzamy odpuszczać, bo buty są tylko w niewielkim stopniu zmodyfikowane, a nie nowe, jak twierdzi Hongacher czy FIS. Każdy szykuje jakieś nowinki techniczne na najważniejszą imprezę sezonu, a w zasadzie czterolecia. My też jeszcze się nie poddaliśmy – zapewnia dyrektor sportowy PZN Adam Małysz.

Kluczowe decyzje w tej sprawie mają zostać podjęte najpóźniej w czwartek rano. Na tę chwilę nasi skoczkowie dosłownie nie wiedzą, na czym (a raczej: w czym) stoją.

FOT. Tadeusz Mieczyński/Wikimedia Commons

autor-janas

Udostępnij

Translate »