Jak nie robić kariery: Freddy Adu

Cudowne dziecko amerykańskiego soccera. Chłopak, który debiutował w MLS, mając 14 lat. W wieku 14 lat strzelił pierwszego gola, a mając 15 lat, zadebiutował w dorosłej reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Potem odbił się nawet od… Sandecji Nowy Sącz i klubu 3. ligi szwedzkiej. W naszym cyklu #JaJeszczeŻyję przybliżamy historię Freddy’ego Adu, dziś już 33-letniego (ex?)piłkarza bez klubu.

Freddy Adu urodził się w Ghanie, ale nie zdążył nawet dobrze poznać miasta Tema na obrzeżach Akry, gdzie przyszedł na świat. Mając 8 lat, wyemigrował z rodzicami za ocean, w poszukiwaniu lepszego życia. Tak zaczął się jego American Dream, któremu daleko jednak do happy endu.

Był tak wielkim talentem, że 2002 roku trafił na testy do Interu Mediolan. Miał wówczas 13 lat. Rok później pojawił się w drafcie MLS, lecz w drodze wyjątku to liga wybrała mu klub – D.C. United, czyli zespół mający siedzibę i bazę treningową blisko jego rodzinnego domu. Już ten kontrakt gwarantował mu zarobki na poziomie pół miliona dolarów rocznie, a do tego doliczyć trzeba minimum milion zielonych z lukratywnej umowy z Nike. Producent odzieży sportowej widział w nim przyszłą ikonę piłki nożnej, która w USA dopiero nabierała na znaczeniu. Miał być amerykańskim Pele.

Zaczęło się nieźle, bo Adu w 2004 roku został najpierw najmłodszym debiutantem, a zaraz potem najmłodszym strzelcem bramki w MLS. Był niespełna 15-letnią supergwiazdą, która błyszczała w świetle fleszy, chodziła do telewizji, udzielała setki wywiadów.

  

Problem polegał na tym, że za tym wszystkim nie nadążała głowa genialnego 14-latka. Zewsząd słyszał, jakim to nie jest talentem, zarabiał kilkadziesiąt razy więcej, niż koledzy z zespołu i wydawało mu się, że wszystko mu się należy. Że nie musi wracać do defensywy, nie musi angażować się w treningi… Właśnie to zarzucał mu m.in. polski trener D.C. United — Piotr Nowak.

– Ja nie mogłem uwierzyć w to, co on robił na boisku. Miał wielki talent, ale w pewnym momencie krzywdę zrobili mu ludzie, którzy byli w jego otoczeniu. Tłumaczyłem mu: ta sława nie jest ci potrzebna. On mi odpowiadał, że to jest takie fajne, takie ładne, że wszyscy go kochają. Odpowiadałem mu: teraz wszyscy Cię kochają, ale w końcu dostaniesz lufę. Tak się stało – wspomina tamten okres Nowak.

Szansą miał być dla niego transfer do Europy, do dużego klubu, ale takiego, który nie boi się stawiać na młodych piłkarzy. W 2006 rok był na testach w Manchesterze United u sir Alexa Fergusona. Szkot go chciał, miał na niego pomysł, lecz na przeszkodzie stanęły procedury – 16-latek nie dostał pozwolenia na pracę.

  

– Freddy wypadł świetnie, to ogromny talent. Teraz wróci do USA, a my będziemy mu się bacznie przypatrywać. Kiedy skończy 18 lat, zastanowimy się, co dalej. Na razie pokazaliśmy mu, czym jest Manchester United, by zrozumiał, o co musi walczyć – powiedział Sky Sports Ferguson po testach Adu w listopadzie 2006 roku. 

Młody Amerykanin był zbyt niecierpliwy, by czekać do osiągnięcia pełnoletniości. W 2007 roku związał się z Benficą Lizbona. To było jedna z nielicznych i przy okazji — tu spoiler — ostatnia dobra decyzja tego chłopaka. Przychodził w tym samym oknie transferowym co Ángel Di María i na tamten moment był od Argentyńczyka lepszy.

  

Wprawdzie żaden z nich nie grał wówczas za wiele, ale 17 występów i 4 gole w pierwszym sezonie, naznaczonym licznymi zmianami szkoleniowców i ogólnie kiepską formą jego nowej drużyny, nie brzmiał wcale tak źle. Największym problemem dla Amerykanina był ostatni z trzech trenerów, jaki prowadził go w ekipie „Orłów”. Fernando Chalana w zasadzie całkowicie odstawił go od składu, a wybujałe ego, zepsutego przez przedwczesną sławę i duże pieniądze Adu nie pozwoliło mu cierpliwie czekać. Zażądał wypożyczenia i — jak sam otwarcie przyznał po latach — to był największy błąd w karierze.

  

Nie ma sensu rozwodzić się nad tym, co działo się w jego karierze później. Może na uwagę zasługuje jeszcze taka marka jak AS Monaco, dokąd poszedł na wypożyczenie z Benfici, ale w klubie z księstwa przepadł (niecałe 160 min w 10 występach przez rok!). Potem był jeszcze wypożyczany do Belenenses, Arisu Saloniki oraz Rizesporu (wówczas 2. liga turecka) i dosłownie NIGDZIE nie zagrzał miejsca na dłużej i niczym się nie wyróżnił.

Wrócił więc za ocean, do Philadelphii Union, gdzie znów trafił na trenera Nowaka. Sprawiał wrażenie dojrzalszego, bo swoje przeszedł, ale trudno mówić tu o straconej szansie w Europie, bo — choć trudno w to uwierzyć — miał wówczas tylko 22 lata. W jednym z wywiadów przyznał, że zrozumiał swoje błędy i wie co ma robić, by do 25 roku życia wrócić do Europy i być ważną częścią dużego klubu w Premier Legue lub Primera Division. Nowy start w MLS miał całkiem przyzwoity, ale po zwolnieniu Nowaka jego rola w zespole gwałtownie zmalała. Skończyło się na 41 występach, 10 golach i 3 asystach. Wstydu nie ma, ale szału także nie.

Potem wpadł w kolejną spiralę złych decyzji, która wiodła przez Brazylię (EC Bahia), Serbię (GFK Jagodina), Finlandię (Kuopion Palloseura) i ligę akademicką w USA (Tampa Bay Rowdies i Las Vegas Lights FC). Niewiele brakowało, a zamiast z Tampy do Las Vegas przeprowadziłby się do… Nowego Sącza. Jego agent desperacko szukał mu klubu i pierwszoligowiec (drugi poziom rozgrywkowy w Polsce!) chciał dać mu szansę, ale nie wiedział nic o tym… trener tego klubu Radosław Mroczkowski. Tak rozzłościł go fakt, że o przyjeździe Amerykanina na testy wiedzieli wszyscy, łącznie z klubowym marketingiem, tylko nie on, że stanął okoniem: albo on, albo Adu. Finalnie z pomysłu zrezygnowano. Po nieudanej przygodzie w Las Vegas 28-letni wówczas Adu pierwszy raz ogłosił zakończenie kariery. Wznowił ją po blisko dwóch latach, wiążąc się ze szwedzkim trzecioligowcem Österlen FF. Wytrzymał tam 4 miesiące i tu ślad się urywa. Forlanie Adu nie ogłosił ponownego zakończenia kariery.

  

Freddy Adu miał być nowym Pele. Kimś takim dla dyscypliny, jak Michael Jordan dla koszykówki, Tiger Woods dla golfa, albo Tom Brady dla futbolu amerykańskiego. Kończy jako 33-latek, będący bez klubu od 16 lutego 2021 roku, kiedy zrezygnował z niego szwedzki trzecioligowiec. Nie tak to miało wyglądać…

FOT. twitter.com/FootyAccums

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »