Jak sportowcy wpadają na dopingu?

W Polskiej Agencji Antydopingowej każdego dnia toczą się sprawy związane z naruszaniem przepisów prawa antydopingowego. Pobierane są kolejne próbki od zawodników, prowadzone są sprawy przed Panelem Dyscyplinarnym, w końcu też wszczynane są śledztwa. Tylko w 2021 roku Zespół Analityczno-Śledczy POLADA prowadził 20 śledztw, a od początku istnienia jednostki blisko 170. 

Z artykułu dowiesz się:
– W jaki sposób pracownicy Polskiej Agencji Antydopingowej kontrolują sportowców
– Jak działają i reagują zawodnicy przyłapani na dopingu
– Jakie środki podejmuje się wobec sportowców zażywających nielegalne substancje
– Jacy sportowcy sięgają po doping i w jaki sposób wchodzą w posiadanie substancji wspomagających

Prawo antydopingowe jest równe wobec każdego zawodnika. – Spotykamy się z wielkimi mistrzami, którzy nie zaznajomili się z przepisami antydopingowymi, chociaż jest to ich obowiązek. Bardzo często zdarza się też świadoma droga na skróty. Są zawodnicy, którzy przyjmują doping, ukrywają się przed kontrolą i pokazują się nam dopiero wtedy, kiedy w ich organizmie już nie znajdziemy substancji zabronionej. Tylko że my to wiemy. I dalej obserwujemy takiego zawodnika. Prędzej czy później popełni błąd – wyjaśnia Agnieszka Ostrowska, kierownik Zespołu Analityczno – Śledczego POLADA, która śledztwa i analitykę ma we krwi. Przez wiele lat pracowała w Policji, dziś ściga sportowych oszustów.

– Do każdej sprawy podchodzimy bardzo poważnie. Sportowiec na dopingu oszukuje nie tylko siebie, ale również swoich konkurentów. Stawianie zarzutów to jest bardzo odpowiedzialne zadanie. Mamy świadomość, że to może być koniec czyjejś kariery sportowej. Ale ktoś musi dbać o „fair-play” w sporcie. Jestem bardzo dumna z tego, że ta rola przypada w udziale właśnie mi – dodaje Ostrowska.

Finał prowadzonych przez POLADA spraw jest bardzo różny, nie wszystkie kończą się spektakularnie. Ale są takie, o których głośno jest na całym świecie. Jednym z takich śledztw było to dotyczące para-kolarstwa z 2021 roku. Reprezentanci Polski, uczestnicy Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio, w toku wielomiesięcznych działań śledczych i ekspertów, w kraju i za granicą, zostali prawidłowo wytypowani do kontroli antydopingowych. Kontrole potwierdziły obecność zabronionej substancji w próbkach obu sportowców.

Sprawa jednego z zawodników toczy się przed polskim Panelem Dyscyplinarnym, sprawa drugiego sportowca została przekazana do Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI). Współpraca międzynarodowa w środowisku antydopingowym to standard. Często zdarza się też, że polscy śledczy biorą udział w sprawach na prośbę zagranicznych agencji albo służb, takich jak Europol czy Interpol.

We wszystkie tego typu postępowania angażowana jest Ostrowska: – Możemy mieć trzech sportowców tej samej dyscypliny, złapanych na tej samej substancji, a finał każdej z tych historii będzie inny. Dokładnie tak mi się zdarzyło jakiś czas temu. Ta sama dyscyplina, ta sama substancja. Trzech zawodników. Jeden ze sportowców powiedział, że zakupił substancję na portalu internetowym. Zamówił ją do domu, wybrał dzień dostawy, kiedy był sam, wziął i wystartował w zawodach, po których został złapany przez POLADA. Drugi zawodnik tłumaczył, że nie chciał ryzykować zakupu przez internet, więc załatwił sobie receptę na określony produkt. Z takim dokumentem poszedł do apteki i wyszedł z konkretną substancją dopingującą. Zawodnik przyznał, że sam aplikował sobie substancję. Kiedy zapytałam, czy nie bał się jej podawać – odpowiedział, że wszystko jest w sieci. Obejrzał film instruktażowy i sam sobie podał środek. Z kolei trzeci z nich utrzymywał, że ktoś mu ją dosypał bez jego wiedzy, ale zapomniał o jednym fakcie, że tej konkretnej substancji nie podaje się doustnie. Każda historia jest inna…

Dlatego potrzebna jest praca śledczych. To na nich spoczywa odpowiedzialność dojścia do prawdy w jak najkrótszym czasie. Typują zawodników do kontroli, przesłuchują, biorą udział w rozprawach przed Panelem Dyscyplinarnym, weryfikują zeznania.

– Zdarza się, że zawodnicy złapani na dopingu kłamią. Zdarza się też, że płaczą. Nie jeden raz byłam świadkiem, kiedy zawodnik rozklejał się przed Panelem. Niektórzy naprawdę żałowali tego, co zrobili. To są duże emocje. Kiedyś, w trakcie rozprawy przed Panelem Dyscyplinarnym, jeden z zawodników rzucił we mnie dokumentami. Zareagował tak, gdy okazało się, że reprezentuję Polską Agencję Antydopingową. Miałam wrażenie, że był pod wpływem środków dopingujących lub stymulujących. Na kolejną rozprawę musieliśmy poprosić policję o prewencyjne zabezpieczenie. Pomogło. Było spokojnie – opowiada Ostrowska.

Nie tylko zawodnicy 

Bywa nerwowo nie tylko wśród zawodników, ale także w sztabach, gdy okazuje się, że sportowiec nie jest jedynym winnym. Agnieszka Ostrowska przez lata była także czynnym zawodnikiem, więc doskonale zna środowisko i zasady w nim panujące.

– Śledczy pracujący w POLADA mają za zadanie zbadanie wszystkich okoliczności sprawy. Zaczynając od tego, jaka substancja została wykryta i dlaczego właśnie taka, dlaczego ta substancja mogłaby pomóc zawodnikowi, a jeżeli nie miałaby ona mieć przełożenia na sukcesy w tej konkretnej dyscyplinie, to dlaczego zawodnik w ogóle ją przyjął. Weryfikujemy okoliczności, przesłuchujemy świadków, trenerów, lekarzy, środowisko – mówi śledcza Polskiej Agencji Antydopingowej. 

Za naruszenia przepisów antydopingowych odpowiadają nie tylko zawodnicy, ale także tzw. personel pomocniczy.

– Zawodnik i wykryta substancja to już jest efekt końcowy całego ciągu zdarzeń. I my ten ciąg zdarzeń chcemy poznać. Trener, lekarz czy fizjoterapeuta, który podaje substancję zabronioną zawodnikowi również podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej, antydopingowej, a nawet karnej. Moją rolą jest zbieranie informacji czy taki trener, który np. powie zawodnikowi: „Hej Romek, weź bo to Ci pomoże” czy on w ten sposób namawia do stosowania dopingu. A może już wcześniej go komuś podawał? Trenerzy mają przecież pod sobą najczęściej wielu zawodników. Zadaniem dla mnie jest analiza czy jest możliwe, aby taki trener kiedykolwiek wcześniej próbował nakłaniać lub stosował wobec kogoś metody niezgodne z duchem fair-play – tłumaczy Ostrowska i dodaje, że kary dyskwalifikacji powinny skutecznie odstraszyć innych od prób łamania przepisów antydopingowych, bo są one naprawdę dotkliwe.

– Dyskwalifikacja ma charakter ogólny. To oznacza, że zawodnik nie może startować w zawodach, nie może trenować na obiektach pod jurysdykcją polskich związków sportowych, nie może profesjonalnie uprawiać innej dyscypliny sportu, nie może uzyskać nowej licencji. Nie zostanie też trenerem czy fizjoterapeutą profesjonalnego klubu sportowego, bo wszędzie tam miałby kontakt ze środowiskiem. A naszym zadaniem jest nie pozwolić, by osoba łamiąca przepisy antydopingowe, mogła wpływać na innych zawodników. Jeśli w trakcie naszej weryfikacji okaże się, że jednak taka osoba ponownie łamie przepisy antydopingowe, może ją czekać kara za recydywę, nawet do 8 lat dyskwalifikacji. Mieliśmy już taki przypadek. 

Nielegalne produkcje, niesprawdzone suplementy 

POLADA skupia swoje działania na przestępstwach antydopingowych, a te bardzo często przecinają się z wykroczeniami karnymi. Nielegalna produkcja, nielegalna sprzedaż, niesprawdzona zawartość produktów.

– Trudno tego nie dostrzec – Jeżeli u zawodnika podczas kontroli antydopingowej wykrywamy 15 substancji, z czego 8 z nich to bardzo silne steroidy anaboliczno – androgenne, to my już wiemy, że tu nie ma przypadku. Jest to zawodnik, który ma kontakt ze środowiskiem osób wprowadzających na rynek substancje zabronione – wyjaśnia śledcza POLADA.

Są to sprawy, które Polska Agencja Antydopingowa najczęściej przekazuje profesjonalnym organom ścigania: prokuraturze, służbie celno-skarbowej, żandarmerii wojskowej czy straży granicznej. Taka współpraca działa w dwie strony. Służby również do POLADA przekazują ważne, z punktu widzenia agencji, informacje o zjawiskach czy zdarzeniach ze świata karnego.

Wspólnych działaniach w tych obszarach jest coraz więcej, podkreśla Agnieszka Ostrowska – Rynek sterydów to rynek wysokich zysków i niskich kar. Wiele grup przestępczych, specjalizujących się do tej pory w produkcji narkotyków przestawiło się na środki dopingujące. Popyt na te środki jest ogromny. Dlatego nielegalna działalność w tym obszarze rośnie. Nam chodzi o to, by wyeliminować tych, którzy ułatwiają podawanie dopingu, sprzedają, namawiają, wprowadzają środki nielegalnie do obrotu i którzy produkują. Takich osób jest bardzo wiele, a substancje przez nich produkowane są najczęściej w nielegalnych fabrykach. To oznacza, że nie wiemy, jak są przechowywane, jak są mieszane, ani czy są odpowiednio zabezpieczone. Pamiętajmy, że wielu sportowców amatorów, uczestników zajęć na siłowniach, stosuje takie środki, żeby szybciej osiągnąć upragniony wygląd. Kupując takie produkty ryzykują zdrowiem, a nawet życiem.

Doping w rękach amatorów

Zjawisko dopingu już dawno przestało być tylko i wyłącznie domeną sportowców wyczynowych. Z tego rodzaju substancjami i środkami styczność mają amatorzy. Wśród nich są tacy, którzy działają z pełną świadomością. Są gotowi zażywać najsilniejsze środki dopingujące w określonych celach. Są też amatorzy, którzy działają w zupełnie nieświadomy i niekontrolowany sposób.

– Spotkałam się kiedyś z taką historią, że ktoś kupił suplementy na siłowni. Środki te miały, między innymi, wspomóc spalanie tkanki tłuszczowej. Jedynym ze składników okazał się clenbuterol. A wyszło to po tym, jak ten człowiek źle się poczuł i powiązał swój stan zdrowia z suplementem.  Miał być płaski brzuch w krótkim czasie, a skończyło się na wezwaniu pogotowia – tłumaczy Agnieszka Ostrowska

Szacuje się, że suplementy diety odpowiadają za około 6 do 9% pozytywnych wyników antydopingowych w skali świata. Zagrożeniem, z którym najczęściej spotykają się amatorzy są „spalacze tłuszczu” i „przedtreningówki”. Dlatego, jak przekonuje Ostrowska, trzeba zachować szczególną czujność, co się stosuje: – Wszystkim sportowcom, uprawiającym sport amatorsko i profesjonalnie, zawsze powtarzam, że to co jest napisane na opakowaniu o niczym nie świadczy. Zdarzało się nawet, że suplement był oznaczony napisem „wolne od dopingu”, a w środku były substancje zabronione. I takie sprawy trafiały później przed Panel Dyscyplinarny.

To, na co zwraca uwagę śledcza POLADA, to praktycznie zero ograniczeń w dostępności do takich środków, w tym także do zanieczyszczonych suplementów. Jeśli nie można ich kupić osobiście, to przez internet na pewno się to uda.

– Substancje zabronione bardzo łatwo zakupić nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Wystarczy odwiedzić kilka portali internetowych i właściwie mamy dostęp do wszystkiego. Przerażające jest to, że substancje o bardzo poważnych skutkach ubocznych dla zdrowia, jak choćby erytropoetyna, są ot tak dostępne w sieci. Mamy mnóstwo sygnałów od służb o próbach przemytu, osobach zatrzymanych. To jest proceder na ogromną skalę. W miejsce jednej grupy przestępczej pojawi się kolejna – kończy Agnieszka Ostrowska, kierownik Zespołu Analityczno – Śledczego POLADA.

Dlatego POLADA z jednej strony śledzi sportowych oszustów, ale z drugiej stawia na edukację – już drugi rok z rzędu organizuje akcję „Biegam z czystą przyjemnością” skierowaną do sportowców amatorów. To apel do społeczeństwa o sport wolny od dopingu i brak zgody na bierność. NIE dla dopingu może powiedzieć każdy, kto ma wiedzę o łamaniu przepisów antydopingowych. Można to zrobić wypełniając anonimowo formularz: Zgłoś doping- graj uczciwie! Brak reakcji to zgoda na nieprzepisowe, ale przede wszystkim szkodliwe praktyki.

CZYTAJ TEŻ >>> Doping zaczyna się od… energetyka

CZYTAJ TEŻ >>> Czy doping może kusić sportowców w depresji?

Tekst powstał dzięki współpracy POLADA (Polska Agencja Antydopingowa) i TheSport.pl na rzecz promowania czystego sportu.

Katarzyna Kopeć-Ziemczyk

Udostępnij

Translate »