Kibic przegrał zakład. Idzie 100 km pod stadion Radomiaka

Polski kibic stał się ofiarą własnego zakładu. „W przypadku, gdyby jakikolwiek bramkarz zdobył bramkę w tej rundzie, pójdę pieszo na stadion jego klubu” – pisał Janek (użytkownik jan3k191) na portalu X. Po trafieniu Gabriela Kobylaka z Radomiaka Radom nadszedł czas na wielką podróż. Chłopak pokona 100 kilometrów i zrobi to w szczytnym celu!

Zakład o gola bramkarza – kibic idzie na piechotę pod jego stadion

Wydarzenie miało swoje korzenie jeszcze przed wznowieniem rozgrywek PKO Ekstraklasy w 2024 roku. „W przypadku, gdyby jakikolwiek bramkarz zdobył bramkę w tej rundzie, pójdę pieszo na stadion jego klubu” – pisał Janek w lutym.

Psikusa sprawił mu Gabriel Kobylak z Radomiaka Radom. 1 kwietnia (sic!) w meczu z Puszczą Niepołomice w Krakowie, wybił piłkę tak mocno, że ta odbiła się od ziemi tuż przed polem karnym Oliwiera Zycha, a następnie przelobowała go i wpadła do bramki.

Internauci szybko przypomnieli Jankowi o własnym zakładzie i zmobilizowali do podjęcia wyzwania. „Gabryś, coś narobiłeś” – początkowo zareagował Janek, a potem zaczął planować trasę. Wszystko zostało przygotowane na początek długiego weekendu.

100 kilometrów do celu – na ratunek Krzysiowi

Plan Janka jest prosty: do pokonania jest 100 kilometrów, które rozbija na 3 dni 8-godzinnego marszu. Pierwszego dnia wyruszył z Sandomierza i dotarł do Ostrowca Świętokrzyskiego, w którym zwiedził stadion KSZO. Plan na dzień drugi to dotarcie do Iłży. Trzeciego dnia Janek obejrzy mecz Radomiaka z Zagłębiem Lubin.

– Jest trochę zimno i wietrznie. Pada deszcz, brakuje motywacji, ale z tym ostatnim możecie coś zrobić. W poście jest link do zbiórki, w której zbieramy na małego Krzysia. Chłopak urodził się z poważną wadą serca i już 7 dni po narodzinach musiał przejść operację ratującą życie. Czekają go jeszcze dwie kosztowne operacje oraz rehabilitacja i powrót do zdrowia. Mam dużą nadzieję, że uda nam się z tej podróży wyciągnąć coś dobrego i pomóc – zachęca Janek do wpłat na małego Krzysia.

Krzyś urodził się z „połową” serduszka, czyli nieuleczalną, krytyczną wadą serca HLHS – zespołem niedorozwoju lewego serca. Pierwszą operację przeszedł po zaledwie 7 dniach życia. W walce z chorobą serduszka będzie wymagał także silnych leków, intensywnej rehabilitacji oraz zakupu specjalistycznych urządzeń medycznych monitorujących funkcje życiowe. Wszystko to jednak wiąże się z dużymi kosztami.

W piątek (26 kwietnia) skarbonka Janka osiągnęła ponad połowę celu. Zebrano 5200 z 10 tys. złotych. My możemy Jankowi kibicować, aby cało i zdrowo dotarł na mecz i pomóc małemu Krzysiowi w powrocie do zdrowia.

FOT: Ekstraklasa / YouTube / Janek – X

Udostępnij

Translate »