Łukasz Tobys: Uratowaliśmy historię Gwardii Wrocław [WYWIAD]
Gwardia Wrocław to klub z wielką historią i jednocześnie jeden z faworytów do awansu po tym sezonie do najwyższej siatkarskiej klasy rozgrywkowej w Polsce. W rozmowie z TheSport.pl Łukasz Tobys – prezes wrocławskiego zespołu – opowiada o sportowych i organizacyjnych celach Gwardii, wyjaśnia sposób, w jaki funkcjonuje klub oraz tłumaczy, z jakimi problemami musi zmagać się organizacja, którą wkrótce być może oglądać będziemy w PlusLidze.
Filip Skalski: Stale trzymacie się w ścisłej czołówce tabeli, a niedawno byliście nawet jej liderem. Szansa na awans do PlusLigi cały czas jest wysoka – czy to pozostaje Waszym głównym celem na ten rok?
Łukasz Tobys: Tak, chcemy awansować do PlusLigi. Aktualne miejsce w tabeli w perspektywie walki o awans w fazie play-off nie ma największego znaczenia – teoretycznie można wyjść nawet z ósmego miejsca. Taki jest system, natomiast zawsze warto być na czele tabeli, żeby grać z teoretycznie słabszym przeciwnikiem. To w naszym przypadku jednak również ciężko jest ocenić, bo niedawno Częstochowa, która teraz jest liderem, oscylowała wokół szóstego/siódmego miejsca. Liga jest bardzo wyrównana. Każdy zespół, który wejdzie do play-offów, ma realne szanse na awans – my zrobimy wszystko, żeby go wywalczyć.
Tylko awans się liczy? Założyliście sobie pomniejsze cele?
Cel jest jeden i tego się trzymamy. Od kiedy weszliśmy organizacyjnie w Gwardię, wszystkie nasze działania idą w tym kierunku. Jeżeli nie wywalczymy go z ekipą, którą mamy teraz, to później może być ciężko.
Czy możecie powiedzieć, że Gwardia jest – i sportowo, i organizacyjnie – w pełni gotowa na PlusLigę?
Uważam, że tak. Mamy świadomość, jakich zmian potrzebujemy i te zmiany nastąpią w momencie, gdy awansujemy. To wiąże się np. z powiększeniem personelu, jednak dokładnie wiemy, jakich osób nam brakuje. Jestem przekonany, że jesteśmy gotowi.
Czy akademia jest podstawą funkcjonowania klubu na kolejne lata?
Cały czas ją wzmacniamy i budujemy. Idziemy w dobrym kierunku i już widzimy efekty, ale wiemy, że są jeszcze pewne aspekty, które mogą działać lepiej. Docelowo akademia ma być fundamentem naszej organizacji, bo chcielibyśmy, aby nasz klub opierał się w 80-90 procentach o wychowanków. Obecnie GWR Academy ma w swoich szeregach około 150 młodych siatkarzy.
Niedawno nawiązaliście współpracę z jednym z podwrocławskich klubów, który dołączył do Waszej organizacji. Siatkarze Gwardii Wilczyce rywalizują na trzecim poziomie rozgrywkowym. To naturalny element rozwoju klubu?
Współpracujemy z zespołem z Wilczyc, bo mamy podobne idee i podobną wizję rozwoju. Stwierdziliśmy, że to nasz brakujący element w piramidzie szkoleniowej. Teraz mamy zespół na każdym szczeblu rozgrywkowym, nie licząc PlusLigi – co mamy nadzieję, wkrótce się zmieni.
Pierwsza drużyna, druga drużyna i zespół młodzieżowy – można powiedzieć, że Gwardia jest organizacją siatkarsko kompletną?
Myślę, że tak. PlusLiga byłaby dla młodzieży zbyt dużym przeskokiem sportowym, więc docelowo TAURON 1. Liga powinna być takim miejscem, gdzie będą szlifować swój talent. Osiągnęliśmy pułap, w którym szkoleniowo jesteśmy w dobrym miejscu – teraz trzeba tylko to jeszcze bardziej poukładać.
Główny zespół gra na hali Orbita. Czy zainteresowanie kibiców Waszymi meczami Was zadowala?
Z frekwencji jesteśmy zadowoleni, choć przed pandemią było odrobinę lepiej. Widzimy jednak, że kibice wracają na hale i to nas cieszy. Docelowo, wiadomo – chcielibyśmy zapełniać halę. Najlepiej za każdym razem, tak jak miało to miejsce w spotkaniu ze Skrą Bełchatów.
Awans do PlusLigi miałby duży wpływ na wzrost zainteresowania kibiców?
Na pewno. Mecz ze Skrą, gdy hala była całkowicie wypełniona, pokazał, że takie zainteresowanie jest. Jesteśmy w dużym mieście, które po prostu lubi duże projekty. Wychodzimy z założenia, że we Wrocławiu albo jesteś na topie, albo cię nie ma.
Kiedyś domem Gwardii była hala przy ulicy Krupniczej. Jak obecnie wygląda sytuacja klubu pod względem dostępu do obiektów?
Od kiedy straciliśmy obiekt przy Krupniczej, nie mamy swojego miejsca – zarówno jeśli chodzi o akademię, jak i seniorów. Problemy organizacyjne z tym związane najpewniej rozwiązałyby się w momencie awansu do PlusLigi, bo myślę, że wtedy wsparcie miasta pod względem zapewnienia nam odpowiedniego miejsca do treningu, byłoby większe. Obecnie w pewnym sensie tułamy się po wrocławskich halach – wcześniej byliśmy na obiekcie przy ul. Kuronia, teraz stacjonujemy przy ul. Reja. Nie są to złe hale, ale nie są to też obiekty spełniające standardy profesjonalnej drużyny pod względem treningowym.
Upatrujcie w awansie szansy na to, że partnerzy lub miasto zwiększą swoje wsparcie finansowe na rzecz klubu?
Z pewnością, chociaż i tak już teraz jesteśmy im wdzięczni za zaangażowanie. Należy pamiętać, że siatkówka to poniekąd nasz sport narodowy, więc miasto także powinno chcieć mieć tę dyscyplinę w swoim portfolio. Mistrzostwa świata, które odbywały się w Polsce, pokazały, że u nas cały czas jest popyt na siatkówkę. Mecz o puchar prezydenta Wrocławia, na którym Jacek Sutryk ostatecznie niestety jednak się nie zjawił, a który wypełnił w całości trybuny, również pokazał, że we Wrocławiu jest parcie na siatkówkę. Chcielibyśmy zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej, aby dać naszemu miastu najwyższy sportowy poziom.
Gwardia to nie tylko siatkówka. Od paru lat rozwijacie się, uruchamiając kolejne sekcje – gracie w plażówkę i tenisa. Jaki obecnie jest cel tenisowej Gwardii?
Na ten rok celem był awans do LOTTO SuperLigi, ale niestety nie udało nam się tego awansu z różnych względów wywalczyć – m.in. z powodu kontuzji w naszej drużynie. Kolejny rok to kolejne podejście pod awans, ale również po prostu gra o najlepszy wynik i konsekwentny sportowy rozwój. Nie mamy na tym polu jednak żadnej presji, chcemy po prostu robić pozytywne rzeczy. Tenis jest dyscypliną, która w Polsce bardzo się rozwija, m.in. za sprawą sukcesów Igi Świątek, a te z kolei pokazują, że sport ten również jest popularny wśród Polaków. Chcemy wracać do korzeni wielosekcyjności klubu, a tenis był jednym ze sportów, które zapisały się w historii Gwardii.
A w jakim kierunku rozwija się plażówka?
Na ten moment nie mogę konkretnie odpowiedzieć na to pytanie. Czy to będzie kolejny zespół, czy kontynuacja współpracy z naszą aktualną drużyną, czy postawienie w 100 procentach na młodzież, bo na tym głównie się skupiamy – jest jeszcze za wcześnie, by o tym mówić.
Wspomniałeś o tym, że Gwardia od zawsze była klubem wielosekcyjnym. Czy można się spodziewać, że w przyszłości powiększycie się o kolejne sporty?
Chcielibyśmy. Mamy plany, aby przywrócić boks do naszego klubu, bo to też jest wielka karta w jego historii. Zresztą nawet Mateusz Masternak wywodzi się z Gwardii, więc myślę, że powinniśmy, albo nawet musimy to zrobić. Mamy plany dotyczące rozwoju sekcji, ale w tym momencie nie chcę ich zdradzać.
Czy organizacyjnie i finansowo czujecie pełną stabilność?
Jak wspomniałem, mamy problem z optymalnym miejscem treningowym – to jedno. Nie mówię nawet o zespole seniorskim, bo bardziej chciałbym kłaść nacisk na młodzież. Od kiedy wyszliśmy z hali przy Krupniczej, straciliśmy swoją bazę. Od tego momentu każda godzina treningowa, którą chcemy dołożyć naszej młodzieży, liczy się z kosztami. Miesiąc w miesiąc opłacamy bardzo duże faktury za wynajem obiektów we Wrocławiu. Tak naprawdę dotacja z miasta, którą otrzymujemy na dzieciaki, nie wystarcza na pokrycie kosztów korzystania z obiektów. To nasza bolączka, jeśli chodzi o rozwój akademii, bo tu również są potrzebne pieniądze, żeby dołożyć dzieciakom większą ilość treningów. A mamy przecież w swojej drużynie chłopaków z UKS Koral Wrocław – mistrzów Polski w młodzikach – z którymi ściśle współpracujemy. Widzimy, że oni nie są w pełni nasyceni treningiem i dlatego chcemy im polepszyć warunki treningowe, natomiast liczy się to z ogromnymi kosztami, czego zawodnicy mogą nie mieć świadomości. Za tym wszystkim stoją jednak pieniądze – treningi i obiekty trzeba sfinansować.
Dlatego awans do PlusLigi mógłby pchnąć do przodu całą organizację?
Może być to przełomowe wydarzenie dla klubu, bo to wielki skok pod względem wartości medialnej, który na pewno przyciągnie sponsorów i będzie dodatkowym „kopem” do dalszego rozwoju. Choć pod względem biznesowym może wyglądać to dobrze, trzeba pamiętać, że włożyliśmy w klub bardzo wiele prywatnych pieniędzy. Zwłaszcza mój wspólnik – Kajetan Maćkowiak, który zainwestował w Gwardię znaczne środki. W pewnym momencie pojawiają się jednak bariery, których nie możemy samemu przeskoczyć. Mimo zasilenia budżetu w dużej mierze własnymi finansami, w perspektywie czasu nie da się tego robić w pojedynkę. Jeśli chcemy, żeby młodzież się rozwijała, potrzebne są środki, więc bardzo liczymy na wsparcie miasta i sektora prywatnego w tej kwestii. Akademia powinna funkcjonować w takiej formie, aby dzieci miały zapewnione maksimum dobrego szkolenia.
Co byłoby optymalnym, wymarzonym rozwiązaniem? Obiekt na własność?
Zdecydowanie tak. Bez własnego obiektu akademia może nie pójść do przodu. Marzeniem jest hala, która w godzinach przedpołudniowych i okołopołudniowych jest przeznaczona dla akademii, natomiast w godzinach popołudniowych i wieczornych – bardziej komercyjnych – jest przeznaczona do utrzymania obiektu. Nie widzimy w tym biznesu, chcemy, żeby to się po prostu spinało, a żeby się spinało, najlepiej byłoby mieć swój obiekt i zejść z kosztów wynajmu.
Brak posiadania obiektu jest blokadą. Dzisiaj wygląda to tak, że trening halowy mamy na ul. Reja, a trening siłowy na K69 – Health & Performance przy ul. Kozanowskiej – na drugim końcu miasta. Wszystko jest porozbijane, nie dysponujemy miejscem, gdzie zawodnicy przychodzą i czują się u siebie jak w domu, a to również dawałoby komfort pracy. Dzisiaj tego nie ma.
Porównując się do innych klubów siatkówki w Polsce, jak oceniasz Waszą organizację?
Jeśli chodzi o TAURON 1. Ligę – bardzo wysoko, jeśli mówimy o PlusLidze – również. Oczywiście czołówka to kluby, od których bez dwóch zdań musimy się uczyć. Choć zawsze czerpiemy inspiracje od innych, rozmawiając z prezesami klubów PlusLigi, nabieram przekonania, że u nas wygląda to naprawdę dobrze. Również opinia w środowisku o naszym klubie jest bardzo dobra, choć dla nikogo nie jest tajemnicą, że nie mamy optymalnej sytuacji z obiektami. A to jest coś, co dla zawodników może być bardzo istotne w dobrze klubu.
Z czego jesteście najbardziej dumni, jeżeli miałbyś podsumować dotychczasową pracę na rzecz Gwardii?
Mamy mnóstwo satysfakcji z prowadzenia tego klubu. Myślę, że Kajetan Maćkowiak zgodziłby się ze mną, że największą dumę odczuwamy w związku z tym, że uratowaliśmy historię Gwardii oraz ciągłość szkolenia i gry drużyny seniorskiej. Nie traktujemy tego jak biznes. Jeżeli mielibyśmy patrzeć na to pod względem opłacalności – zupełnie nie opłaca się prowadzić klubu sportowego. Jednak poza tym jest coś takiego jak satysfakcja. Normalna praca kończy się po zamknięciu biura, a to jest żywy organizm – dopiero w momencie, gdy wchodzimy na halę, widzimy efekt całej włożonej w to pracy. To daje największą radość.
Podobają Ci się nasze teksty? Wesprzyj nas na BuyCoffee! To dzięki Wam
treści na TheSport.pl nadal mogą być ogólnodostępne. Dziękujemy za regularne odwiedzanie naszego portalu!