Multiliga bez emocji. Na co to komu?

W sobotę o godz. 17:30 finał sezonu 2021/22 w piłkarskiej PKO Bank Polski Ekstraklasie. Wszystkie mecze rozgrywane będą o tej samej porze, tylko właściwie… po co?

Sezon 2021/22 zakończył się tak naprawdę tydzień temu. Wyniki ułożyły się, tak, że poznaliśmy zarówno mistrza, pucharowiczów, jak i wszystkich trzech spadkowiczów. Lech Poznań uświetnił swoje 100-lecie 8. tytułem mistrza Polski, Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Wisła Kraków przypieczętowały swoje spadki, przegrywając kolejno z Piastem Gliwice (0:1) i Radomiakiem Radom (2:4), a Górnik Łęczna gorycz relegacji musiał przełknąć już wcześniej.

O co więc ligowcy grać będą w sobotę? Do rozstrzygnięcia są przede wszystkim losy wicemistrzostwa, na które wciąż chrapkę ma Pogoń Szczecin. „Portowcy” tracą do drugiego Rakowa Częstochowa dwa punkty. Mogą się z nim zrównać, jeśli pokonają zdegradowaną już Termalicę, a zdobywcy Pucharu Polski zremisują z Lechią Gdańsk. W tym układzie nadal na 2. miejscu będą jednak częstochowianie, ponieważ mają lepszy bilans meczów bezpośrednich z Pogonią. Jedyne, co może dać podopiecznym Kosty Runjaicia srebrne medale jest wygrana z Termalicą, przy jednoczesnej porażce Rakowa z Lechią, a to wcale nie jest odrealniony scenariusz.

Na szali cały czas jest także korona króla strzelców. Obecnie w klasyfikacji przewodzi Szwed Mikael Ishak z Lecha Poznań, ale ma tyle samo trafień (18), co Hiszpan Ivi López z Rakowa. Tylko jedno trafienie mniej ma Karol Angielski z Radomiaka Radom, więc tu jeszcze wiele może się wydarzyć, ale czy to faktycznie powód, by śledzić z wypiekami na twarzy multiligę?

Powiedzmy to sobie otwarcie: transmitująca rozgrywki stacja Canal+Sport sama sobie odebrała szanse na emocje, nie robiąc multiligi w 33. kolejce. Od kilku sezonów dwie ostatnie serie gier były rozgrywane w tej formule, co faktycznie wzbudzało duże emocje wśród kibiców, a niektórych bardziej mobilizowało to do pójścia na stadion, by móc w całości zobaczyć mecz ukochanej drużyny. Teraz nawet na mulitigę taki fan może zerknąć z przymrużeniem oka.

Raków i Wisła Kraków nie wytrzymały presji?

Multiliga w przedostatniej kolejce miała jeszcze jedno bardzo istotne zastosowanie. Nawet jeśli wszystko miało rozstrzygnąć się już wtedy, to nie wiadomo jak zagrałby Raków Częstochowa, nie wiedząc, że Lech wygrał derby Poznania z Wartą. To samo dotyczy Wisły Kraków, która przed pierwszym gwizdkiem w Radomiu wiedziała, że tylko i wyłącznie zwycięstwo przedłuży jej nadzieje na utrzymanie, bo znała już wyniki Zagłębia i Śląska Wrocław. Oczywiście, to gdybologia i już nigdy się nie dowiemy, czy miałoby to jakiś wpływ na piłkarzy, ale już na wyobraźnię kibiców na pewno, a na tym powinno zależeć nadawcy.

Pytanie brzmi, czy Canal+ zdoła wyciągnąć jakieś wnioski po tym co wydarzyło się w tym sezonie, albo raczej… czy będzie miało ku temu okazje. Teoretycznie jedną na pewno, ale lada moment startuje przetarg na prawa do pokazywania najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej w latach 2023-2027. Canal+ zamierza w nim wystartować, ale będzie miało silną konkurencję. W szranki z francuskim gigantem medialnym stanąć zamierza rosnący w siłę serwis streamingowy Viaplay, już teraz mający wyłączność do pokazywania na polskim rynku rozgrywek Bundesligi, Ligi Europy i Ligi Konferencji (nie licząc występów polskich klubów, te pokazywało także TVP), a od przyszłego sezonu będzie miało także Premier League, dotychczas jedną z wizytówek Canal+.

W mediach zaczynają pojawiać się kwoty. Wyjściową ma być 300 mln zł za sezon, na czym wydatnie skorzystają kluby ekstraklasy. Byłby to rekord w skali ligi, bo do tej pory najwyższy był obecny kontrakt, gwarantujący 250 mln zł rocznie (200 mln od Canal+ i 50 mln od TVP, pokazującej pojedyncze spotkania w każdej kolejce). Nadawca mający prawa do transmisji w porozumieniu ze spółką Ekstraklasa S.A. ustala terminarz całego sezonu i poszczególnych kolejek. Nie wiadomo więc, kto będzie decydował o mulitilidze i innych tego typu rozwiązaniach w sezonie 2022/23.

W komentarzach słychać już jęki niezadowolenia przeciwników Viaplay, która pokazuje mecze w rozdzielczości w rozdzielczości 720p i przede wszystkim na spore problemy z płynnością. Klienci narzekają na zacinające i wyłączające się streamy, z czym praktycznie żadnych problemów nie ma u konkurencji. W aplikacji Canal+Online możemy oglądać mecze w rozdzielczości 1080p, bez cięć i komplikacji. Języczkiem u wagi będzie start nowego sezonu angielskiej Premier League, mającej setki tysięcy widzów w Polsce. Jeśli należące to szwedzkiej grupy Nent Group Viaplay nie upora się z problemami technicznymi do tego czasu (8 sierpnia), nie będzie mogło być traktowane równie poważnie, co Canal+.

Piotr Janas

Udostępnij

Translate »