Pięć powodów, dla których nie można przegapić Diamentowej Ligi

Rekordziści świata, show Natalii Kaczmarek, skoki Armanda Duplantisa, a to wszystko przy prawdopodobnym rekordzie frekwencji. Diamentowej Ligi na Stadionie Śląskim 25 sierpnia nie można przegapić.

– Tyle osób, ile na igrzyskach oglądało lekkoatletykę na Stade de France, tutaj nie będzie, bo mamy po prostu nieco mniejszy stadion. Ale mam jedno marzenie. Żebyście 25 sierpnia na polskiej Diamentowej Lidze byli na trybunach tak głośni jak Francuzi – prosi Ewa Swoboda, dziewiąta najszybsza sprinterka olimpijska. Swoboda, a także trzecia w Paryżu Natalia Kaczmarek szykują się do – jak same mówią – ich drugiego najważniejszego występu w tym roku. Fani równocześnie robią to samo. Tym, którzy jeszcze się zastanawiają nad nabyciem biletów, przedstawiamy najważniejsze argumenty za tym, aby nie zwlekać.

Stadion Śląski podziękuje Natalii Kaczmarek

O ile dla kadry lekkoatletów igrzyska w Paryżu nie okazały się zbyt pozytywne, to wśród Polaków mamy kilka pereł. Zapamiętaliśmy m.in. rekord Polski w biegu na 1500 metrów, setne sekundy, których brakło do finałów Pii Skrzyszowskiej i Ewie Swobodzie, ale przede wszystkim historyczny brązowy medal Natalii Kaczmarek.

Polska gwiazda biegu na 400 metrów we Francji współtworzyła spektakl, o którym rozpisywało się środowisko statystyków: pierwsze złamanie granicy 50 s przez wszystkie finalistki w dziejach, pierwszy bieg pań z aż trzema wynikami poniżej 49 s. Dla Polski jednak najważniejsze było to, że po 1976 roku i Irenie Szewińskiej znów mamy w tej konkurencji zawodniczkę na olimpijskim poziomie TOP3.

I teraz ta zawodniczka przyjedzie na bieg na Śląsk, z którym z poprzednich lat ma kapitalne wspomnienia. To tu, dotąd jedyny raz w karierze, wygrała z Marileidy Paulino. Mistrzyni z Paryża znów będzie na liście startowej, podobnie jak druga Salwa Eid Naser. Rewanż? To sprawa drugoplanowa. Istotne, że nie będzie w tym roku lepszej okazji, żeby podziękować Natalii za radość, jakiej nam ostatnio dostarczyła.

Bądź częścią historii. Idą na rekord frekwencji!

– Obecna dynamika sprzedaży biletów pokazuje, że ludzie rzeczywiście chcą to zrobić. Chcą zobaczyć swoją bohaterkę na własne oczy. Ale nie tylko, bo tu każda konkurencja będzie jak finał z Paryża. Dowody? Skrzyszowska, Kaczmarek czy Andrejczyk będą mieć za rywalki wszystkie medalistki. Łącznie ma być u nas aż 52 zawodników z podium ostatnich igrzysk, a ta liczba może jeszcze urosnąć. Nie dziwi więc, że granica 30 tys. sprzedanych biletów pękła już dawno. Jeśli sprzedanych zostanie ich 41 201, będzie to oznaczać, że Silesia Memoriał Kamili Skolimowskiej ustanowi nowy rekord frekwencji na lekkoatletyce w Polsce w erze, odkąd na stadionach nie ma już ławek, tylko numerowane siedzenia. Możemy to zrobić! – apeluje dyrektor ds. komunikacji Marek Plawgo.

Bilety wciąż można kupić. Wystarczy wejść na platformę eBilet.pl i wybrać te, które najbardziej nas interesują – np. przy mecie, skoku wzwyż, młocie czy tyczce z Armandem Duplantisem.

Kto by nie chciał zobaczyć rekordu świata

To zresztą postać Duplantisa, obok Natalii Kaczmarek, jest największym magnesem polskiej Diamentowej Ligi. Szwed w finale igrzysk w Paryżu po raz drugi tego lata poprawił własny rekord świata. Król tyczki pisze własny rozdział historii, a jego maksimum możliwości obecnie wynosi 6,25 metra. – To wcale nie jest maksimum. On może skakać o wiele wyżej – wskazywał wielokrotnie Piotr Lisek, który na Śląsku będzie jednym z jego rywali.

Świat po show w Paryżu obiegła komputerowa grafika, według której zapas nad poprzeczką przy rekordowej próbie Duplantis miał tak duży, że spokojnie mógłby od razu powiesić np. 6,30 m. Wiemy jednak, że jego metodą jest poprawianie się każdorazowo o centymetr. 6,26 metra już w niedzielę? Nikt nie mówi tego głośno. Ale każdy o tym myśli. Duplantis również.

Norweskie nogi wiedzą, jak zwijać tartan

Niewykluczone zresztą, że rekordy posypią się gdzie indziej. Dla kontekstu, w ubiegłym roku takich wyników – świata, kontynentów, krajów itp. – w sumie padło aż 29. A w czterech konkurencjach obejrzeliśmy najlepsze wyniki na świecie tamtego roku. – Wtedy dopiero budowali formę na imprezę docelową, a teraz już ją mają. Jesteśmy tuż po igrzyskach, wszyscy w topowej dyspozycji. To jedna sprawa, drugą jest sportowa złość. Będą u nas mistrzowie z Paryża, ale i ci, którzy tam przegrali i za wszelką cenę chcieliby coś udowodnić – uważa dyrektor sportowy Piotr Małachowski.

Wśród takich zawodników są m.in. Djamel Sedjati na 800 metrów, polscy młociarze na tle Ethana Katzberga czy dwóch wybitnych Norwegów: Jakob Ingebrigtsen i Karsten Warholm. Ten drugi, rekordzista świata na 400 m przez płotki, uległ Raiowi Benjaminowi. Inbegrigtsen zaś, zanim wygrał „piątkę”, najpierw poniósł spektakularną porażkę na 1500 m – dystansie, w którym przed rokiem na „Kamie” poprawił rekord Europy. Tym razem w Polsce wystąpi na 3000 metrów. Tu też celem jest rekord, ale jeszcze istotniejszy, bo świata (obecnie 7:20.67 Daniela Komena).

Śląsk jest wspaniały. Warto być wcześniej

Sportowe emocje zaczną się 25 sierpnia o godz. 14, a diamentowa część mityngu została wyznaczona na godz. 16. To oznacza, że planując kibicowanie sławom lekkoatletyki, zostaje kilka godzin na zwiedzanie Śląska. Jak zwykle przy okazji Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej fani dotrą na stadion kolorowym pochodem przez Park Śląski.

Tylko w jego sercu znajduje się mnóstwo atrakcji dla całych rodzin. Będąc już bliżej, nie można przegapić Muzeum Diamentowej Ligi. W tym roku organizatorzy przygotowali instalację, na której zamieścili mnóstwo przydatnych informacji i ciekawostek, włącznie z prawdziwymi medalami polskich gwiazd czy sprzętem, który będzie można wziąć do ręki i osobiście sprawdzić jego wagę. To jednak ledwie wycinek tego, co czeka nas tego dnia.

Udostępnij

Translate »