todd-greene-9geJ0hPetUM-unsplash

Polish Madness. Rusza nowy sezon NCAA

355 drużyn, 32 dywizje i 5 miesięcy koszykarskich zmagań przed nami. W nocy z wtorku na środę startuje nowy sezon męskiego basketu spod znaku NCAA, w tym roku wyjątkowo interesujący dla polskich kibiców.

W Division I – czyli na najwyższym poziomie rozgrywek – będziemy mogli śledzić zmagania siedmiu Polaków, z czego dwóch zdążyło już zadebiutować w seniorskiej kadrze. Najwięcej szumu jest wokół Jeremy’ego Sochana, który zagra swój debiutancki sezon w ekipie Baylor Bears, broniącej mistrzowskiego tytułu.

Sprostać oczekiwaniom 

18-letni Sochan to syn Polki i Amerykanina. Urodził się w Stanach Zjednoczonych, wychowywał się w Wielkiej Brytanii, a koszykówki uczył się w Niemczech. Przez ostatni rok grał w OrangeAcademy – młodzieżowej drużynie ratiopharmu Ulm. Myślał o pozostaniu za naszą zachodnią granicą, ale nie satysfakcjonowała go oferta, bo byłby jednym z siedmiu obcokrajowców w seniorskiej drużynie (w składzie meczowym w Bundeslidze może być ich maksymalnie sześciu). Nie miałby więc gwarancji, że będzie grał regularnie. Zdecydował się na powrót za ocean, gdzie grał już w szkole średniej. Bronisław Wawrzyńczuk, skaut pracujący dla klubu z Ulm, ocenia, że idąc do Baylor, Sochan podjął pewne ryzyko.

– W Europie jest bardzo mało graczy o takim profilu. Tutaj był traktowany wyjątkowo, a tam będzie jednym z wielu. Będzie musiał swoje wywalczyć, zwłaszcza że w tych najlepszych zespołach jest tak zwany over-recruiting. Inaczej mówiąc, nie czekają na ciebie. Jeśli nie spełniasz oczekiwań, tak jak powinieneś, to jesteś trochę tego ofiarą i biorą następnego – zaznacza Wawrzyńczuk.

Ale jednocześnie dodaje, że pozytywne jest to, że istnieje swoisty hype na Jeremy’ego.

– Dużo ekspertów mówi, że będzie wyróżniającą się postacią. Te oczekiwania rosną, ale on lubi presję, lubi czuć się ważny i być w centrum uwagi, więc nie powinien pęknąć. A dostał to, o czym marzył, bo pamiętajmy, że w jego przypadku istotny jest też aspekt kulturowy. Jeśli wszystko będzie zmierzało w dobrym kierunku, to będzie ciężej pracował, będzie bardziej szczęśliwy, bo lubi ten spotlight i tamto środowisko jest dla niego naturalne.

W przedsezonowym rankingu zespół Baylor został sklasyfikowany na 8. miejscu w krajowych rankingach Associated Press i „USA Today”. To dobre miejsce do wypromowania się. Ze składu z poprzedniego sezonu dwóch graczy – Davion Mitchell i Jared Butler – zostało wybranych w drafcie NBA i gra teraz odpowiednio dla Sacramento Kings i Utah Jazz. Sochan będzie musiał jednak udowodnić swoją wartość.

Na szczęście możemy być pewni, że dla innego kraju niż Polska już nie zagra, bo w lutym tego roku został najmłodszym debiutantem w historii polskiej kadry seniorów, gdy zagrał 29 minut i zdobył 18 punktów w wygranym meczu z Rumunią w ramach eliminacji do mistrzostw Europy.

Młodość i ambicja 

W tym samym spotkaniu zadebiutował również Igor Miličić junior – syn obecnego trenera naszej kadry. Kolega Sochana z OrangeAcademy również przeniósł się do NCAA. Wydawało się, że trafi do kalifornijskiego uniwersytetu Santa Barbara, z którym był po słowie, ale podniósł sobie poprzeczkę i wybrał uczelnię Virginia, notowaną w obu rankingach na 25. miejscu.

– Virgina to bardzo dobra, wręcz elitarna szkoła pod względem koszykarskim, przy czym w ostatnich latach nie było w niej zbyt dużo Europejczyków. Na pewno Igor nie dostanie żadnej taryfy ulgowej. Przez parę miesięcy będzie się przyzwyczajał do intensywności gry, bo nie będzie miał chwili wytchnienia. Od startu nie będzie mu łatwo. Będzie potrzebował cierpliwości i w perspektywie roku-dwóch będzie ważniejszą postacią. A w tym roku będzie poznawał otoczenie i boiskową rzeczywistość – uważa Bronisław Wawrzyńczuk, który przewiduje, że Miličić junior będzie grał głównie jako silny skrzydłowy.

Polish Madness

Trzecim debiutantem na akademickich parkietach, na którego warto zwrócić uwagę, jest Kacper Kłaczek, który będzie reprezentował barwy Saint Joseph’s. W przeciwieństwie do Sochana i Miličicia juniora ostatnie dwa lata spędził w Stanach, w szkole średniej na Long Island w Nowym Jorku. W rozgrywkach licealnych miał okazję mierzyć się między innymi z synami LeBrona Jamesa i Dwyane’a Wade’a.

Kłaczek miał oferty między innymi z uczelni Wake Forest (tej samej, która wyszkoliła chociażby Tima Duncana czy Chrisa Paula), ale w procesie rekrutacyjnym przystał na propozycję uczelni z Filadelfii. Saint Joseph’s to szkoła, która należy do średniaków w NCAA, ale nie jest powiedziane, że dobrą grą nie zwróci na siebie uwagi skautów z NBA.

Z kolei swój drugi sezon na parkietach NCAA rozpocznie środkowy Szymon Zapała, który w pierwszym roku na uczelni Utah State nie grał zbyt wiele. Teraz może się to zmienić, bo z zespołu odszedł Portugalczyk Neemias Queta wybrany w drafcie przez Sacramento Kings.

Oprócz wymienionej czwórki w Division I zagrają też Szymon Wójcik (UMBC, ostatni rok) – syn Adama i brat grającego w Śląsku Wrocław Jana; Jakub Karwowski (Sam Houston State, ostatni rok) – syn Leszka, byłego koszykarza Mazowszanki Pruszków, oraz Max Egner (St. Francis Brooklyn, pierwszy rok), Polak urodzony w Nowym Jorku.

Jak co roku sezon zwieńczy turniej o mistrzostwo NCAA – potocznie zwany March Madness – nieprzypadkowo ma w nazwie „szaleństwo”. W marcu 68 drużyn będzie walczyło o tytuł, a turniej Final Four odbędzie się na stadionie futbolowym w Nowym Orleanie. Jeśli tylko pandemia niczego nie popsuje, ponad 70 tysięcy kibiców będzie oklaskiwało najlepszych studentów-sportowców. Kto wie, może i my, podobnie jak w 2017 roku, gdy w wielkim finale grał Przemysław Karnowski z Gonzagą, będziemy trzymali kciuki za jednego z Polaków?

Mecze NCAA można oglądać w Polsce przez ESPN Player (koszt 80 euro za rok). 

Autor: Radosław Spiak

Udostępnij

Translate »