Polskie gwiazdy sportu oskarżone o doping. Szkodliwy fejk
Rosyjscy cyberprzestępcy dokonali ataku na Polską Agencję Antydopingową (POLADA), wykradając dane dotyczące polskich sportowców. Agencja potwierdziła ten incydent w komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych. W międzyczasie wyciekła lista polskich sportowców, którzy rzekomo zażywali niedozwolone substancje i zostali na tym przyłapani. Najbardziej oberwało się Robertowi Lewandowskiemu. Wszystko to fake news, który mocno zaszkodził naszym gwiazdom.
Atak na POLADA. Polskie gwiazdy sportu oskarżone o doping
Atak miał miejsce na dzień przed startem igrzysk olimpijskich w Paryżu, a informację o nim ujawnił portal Przegląd Sportowy Onet w czwartek, 8 sierpnia.
„Ustalenia wskazują, że atak jest działaniem grupy wspieranej przez służby wrogiego państwa. W tej chwili sprawa jest przedmiotem śledztwa oraz szczegółowej analizy technicznej. POLADA podjęła niezbędne kroki w celu zabezpieczenia systemów i złożenia zawiadomienia do odpowiednich organów ścigania. Jesteśmy w stałym kontakcie z Policją, CERT Polska, Urzędem Ochrony Danych Osobowych oraz Ministerstwem Sportu i Turystyki. Z największą troską podchodzimy do bezpieczeństwa informacji i ochrony osób, których to dotyczy. Wszystkie osoby, których dane zostały opublikowane, są niezwłocznie informowane oraz otrzymują jasne instrukcje dotyczące dalszych działań” – brzmi oświadczenie agencji, które cytuje Onet.
Internetowi trolle wykorzystali fakt zaatakowania POLADA, rozsiewając fałszywe informacje o przypadkach wśród polskich sportowców, którzy mieli korzystać z niedozwolonych substancji. „Śmieszkiem” jest kolumbijski użytkownik, który zarzuca Robertowi Lewandowskiemu branie stanozolu, a Bartoszowi Kurkowi… kokainy.
Iga Świątek miała zażywać „EPO”, Piotr Żyła amfetaminę, a Anita Włodarczyk – zakazany suplement DMAA. Na liście pojawili się też biegacz Patryk Dobek i oszczepniczka Maria Andrejczyk.
POLADA w swoim oświadczeniu stanowczo zdementowała te doniesienia, informując, że cyberprzestępcy wykorzystują skradzione dane do szerzenia dezinformacji. Agencja zaapelowała o nierozpowszechnianie tych fałszywych informacji, podkreślając, że żaden z polskich sportowców nie otrzymał pozytywnego wyniku testu antydopingowego, a rzekome daty kontroli są niezgodne z rzeczywistością.
„W związku z atakiem hakerskim informujemy, że dane są wykorzystywane przez cyberprzestępców w różnych celach, w tym szeroko pojętej dezinformacji. W przestrzeni publicznej pojawiły się fake newsy dyskredytujące polskich sportowców. Prosimy o ich niepowielanie. Żaden z wymienionych sportowców nie uzyskał wyniku pozytywnego i żaden z przedstawionych terminów nie odpowiada prowadzonym kontrolom antydopingowym” – napisano.
Mleko się rozlało. Fejk trafił do mainstreamu
Spreparowane dane o polskich sportowcach zostały upublicznione i stały się przedmiotem szeroko zakrojonej dyskusji w mediach społecznościowych. Lewandowski szkodliwie został nazwany „doping king”, a portale z Portugalii, Hiszpanii, Niemiec czy Meksyku zaczęły już opisywać listę polskich sportowców przyłapanych na steroidach oraz innych środkach dopingujących.
„W sieci fejk news o dopingu znanych polskich sportowców pojawił się już na kilku witrynach. Wyglądają jak przygotowane na tę akcję. Całość robi wrażenie zorganizowanej kampanii, podobnej do wcześniejszej aktywności grupy Ghostwriter (UNC1151) – wycieki, fejki, sztuczne publikacje” – informuje „Zaufana Trzecia Strona” na X.
FOT: POLADA