Superpuchar dla Jastrzębskiego Węgla. Co zaważyło o wygranej?

Mecz o siatkarski Superpuchar Polski zakończył się zwycięstwem Jastrzębskiego Węgla. Nawet pomimo tego, że zespół ze Śląska dwukrotnie przegrywał w tym spotkaniu i musiał gonić wynik. Podopieczni trenera Mendeza powtórzyli zeszłoroczny sukces i ponownie wznieśli w górę trofeum w lubelskiej hali Globus. Co zaważyło o ich zwycięstwie?

Trener Sammelvuo zaskoczył kompozycją wyjściowego składu, stawiając na Wojciecha Żalińskiego, a nie Denisa Kariagina. ZAKSA lepiej rozpoczęła mecz. Cały zespół naprawdę dobrze zagrywał, a Jastrzębski Węgiel miał duże kłopoty z dokładnym przyjęciem, przez co musiał sobie radzić na wysokiej piłce i dobrze ustawionym bloku rywala. Po stronie kędzierzynian Marcin Janusz większą część piłek kierował do Łukasza Kaczmarka, który w premierowej partii trzymał wysoką skuteczność ataku. ZAKSA prowadziła już 24:19, jednak zupełnie stanęła w jednym ustawieniu i z tego wyniku Jastrzębski Węgiel doprowadził do remisu 24:24. Wtedy Janusz piłkę skierował na środek, do Dmytro Paszyckiego, który skutecznie zaatakował, a następnie powędrował w pole serwisowe i asem zakończył seta.

Po długiej pogoni Jastrzębia wydawało się, że to zespół trenera Mendeza lepiej rozpocznie drugiego seta, jednak to ZAKSA znów była na kilku punktowym prowadzeniu. Słaby mecz rozgrywał Tomasz Fornal. Po jednym z jego błędów w ataku argentyński szkoleniowiec zwrócił się z pytaniem do swojego asystenta z pytaniem o skuteczność Fornala, po czym momentalnie przywołał z kwadratu dla rezerwowych Rafała Szymurę i dokonał zmiany. Im dłużej trwał set, tym Jastrzębski grał lepiej i po ataku Łukasza Kaczmarka w antenkę doprowadził do wyrównania w meczu.

Francuscy liderzy

Trzeci set to dominacja kędzierzynian od początku do końca, a czwarty to jego lustrzane odbicie i kontrola ze strony Jastrzębskiego Węgla. Choć warto odnotować, że trzecią partię ponownie asem zakończył Paszycki. W tie-breaku doszło do wielu kontrowersji i niespodziewanych zwrotów, jednak Benjamin Toniutti znalazł liderów w osobach swoich rodaków – Trevora Clevenota i Stephena Boyera i w początkowej fazie tie-breaka to głównie Clevenot punktował, ale mecz skutecznym atakiem po prostej zakończył Boyer i to właśnie jastrzębianie drugi rok z rzędu mogli cieszyć się z Superpucharu. Na najlepszego zawodnika spotkania wybrano Jurija Gładyra – środkowego Jastrzębskiego Węgla, który przede wszystkim w elemencie bloku zaprezentował się świetnie.

Oba zespoły wczoraj starały się maskować swoje słabości. Słaby mecz zagrał zeszłoroczny MVP Superpucharu i ulubieniec publiczności – Tomasz Fornal. W przyjęciu nie mylił się, był dokładny, jednak w ataku często brakowało mu pomysłu. Starał się atakować mocno, ale ZAKSA bardzo dobrze ustawiała blok i Fornal nie mógł zdobyć punktu. Za niego wszedł Szymura, który też jednak tego dnia miał swoje kłopoty. Trener Mendez próbował jeszcze wrócić do Tomasza, jednak mecz kończył z Szymurą. Jastrzębianie z kolei starali się konsekwentnie celować taktyczną zagrywką w Żalińskiego i to w końcu przyniosło efekt. Co prawda przyjmujący ZAKSY nie mylił się bezpośrednio w tym elemencie, ale był bardzo niedokładny, o czym świadczy zaledwie 26% pozytywnego przyjęcia. W ataku Żaliński radził sobie dobrze, jednak trener Sammelvuo postanowił wprowadzić w jego miejsce Adriana Staszewskiego, który dobrze zabezpieczył grę defensywną zespołu.

Rozkład ataku

Problemem ZAKSY w tym meczu był również rozkład ataku. Przeszło 40 piłek powędrowało do Łukasza Kaczmarka, który z czasem tracił skuteczność. Niewiele mniej piłek otrzymał Aleksander Śliwka, który jednak też miał duże problemy ze skutecznością. Kapitan ZAKSY próbował wielu rozwiązań – od swoich rozpoznawczych kiwek do miękkiego grania z blokiem, jednak Jastrzębski znajdował na to rozwiązanie. Skuteczną formacją byli za to środkowi, których Marcin Janusz wykorzystał i tak do granic możliwości mając zaledwie 36% pozytywnego przyjęcia od kolegów. Benjamin Toniutti atak rozłożył znacznie bardziej równomiernie i to w końcówce przeważyło.

Problemy zdrowotne

ZAKSA miała również kłopoty fizyczne. W ostatnich dniach poszczególni siatkarze nie trenowali regularnie. W czwartym secie, gdy Marcin Janusz na chwilę opuścił boisko, momentalnie jego nogi zostały wymasowane przez fizjoterapeutów. W decydującej partii mięśnie Janusza nie wytrzymały i przez skurcze nie mógł dokończyć spotkania i na najważniejsze fragmenty meczu kędzierzynianie zostali z drugim rozgrywającym – Przemysławem Stępniem. To pokazuje, jak dużemu wysiłkowi poddawani są siatkarze grający w reprezentacjach.

Rekordowy blok

Ten mecz był również rekordowym spotkaniem o Superpuchar pod względem liczby punktowych bloków. Zespół ZAKSY zanotował aż 23 punkty w tym elemencie, a Jastrzębski 14 co łącznie daje 37 punktów zdobytych blokiem. To wyrównanie rekordu z innych meczów pod patronatem Polskiej Ligi Siatkówki, jednak wcześniejsze spotkania były krótsze, więc średnia bloków na set była większa. We wczorajszej zapowiedzi pisaliśmy, że ZAKSA w tym sezonie pod tym względem wygląda świetnie, notując 3,12 bloku na set. Wczoraj tę statystykę podnieśli do 4,6. Również Jastrzębie podniosło tę statystykę z 1,76 do 2,8. Przez tak dobrą grę w bloku mocno ucierpiała efektywność ataku obu zespołów.

Ten mecz pokazał również, że granie pod sporą presją, o trofeum z rywalem równym sobie to zupełnie inne granie niż gdy jest się od przeciwnika zdecydowanie lepszym. Dla jastrzębian to pierwsze trofeum w sezonie, dla ZAKSY dobry prognostyk na przyszłość. Nawet bez Kamila Semeniuka ten zespół ma dużo atutów, ale musi zbudować się na nowo.

Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego przed kilkoma dniami Tomasza Wójtowicza. Dodatkowo siatkarze obu drużyn wyszli na prezentację w specjalnie przygotowanych koszulkach, a na sektorze rozciągnięto specjalnie przygotowaną flagę.

Fot. FB PlusLiga

Autor Marcin Gałązka

Udostępnij

Translate »