Tak będzie częściej. „Toury nie dbają o zdrowie psychiczne tenisistów”
W ostatnich dniach huknęła informacja o zawieszeniu kariery przez Kacpra Żuka. Zaledwie 25-letni tenisista zapowiadał się bardzo dobrze. Kontuzje i kilka przegranych turniejów sprawiły, że spadł w rankingu. Stwierdził, że lepiej mu pójdzie w roli trenera. Jak mówi w wywiadach, nie odczuwał w tenisie frajdy, a po kilku latach w ITF-ach i Challengerach potrzebna była mu pomoc psychologa. Okazuje się, że to nie jest odosobniony przypadek.
Kacper Żuk zawiesił karierę. Tak będzie częściej
Powody, dla których Żuk odpuścił zawodowe grania, to nie tylko trudności zdrowotne, ale również rosnąca wyzwania psychiczne. W rozmowie z TVP Sport Żuk przyznał, że wielokrotnie stawiał sobie ambitne cele. Te z czasem stały się dla niego ciężarem, zwłaszcza gdy wyniki zaczęły spadać mimo intensywnych treningów i wyrzeczeń.
W trakcie swojej kariery Żuk przeszedł trudną drogę – od turniejów ITF, przez Challengery, aż do zawodów ATP. Szczyt osiągnął w 2020 roku, reprezentując Polskę w ATP Cup, co było dla niego jednym z najpiękniejszych wspomnień. Sukcesy jednak wiązały się z rosnącymi wymaganiami, jakie sam sobie stawiał.
– Miałem świetny 2020 rok, w kolejnym sezonie wygrałem pierwszego Challengera w karierze. Wskoczyłem na 162. miejsce na świecie, wydawało mi się, że koniecznością jest wygrywanie meczów z rywalami z trzeciej „setki”, a wiadomo, że to nie takie oczywiste, bo poziom gry jest bardzo podobny. Zacząłem za dużo od siebie wymagać. Dużo od siebie oczekiwałem, przy okazji przydarzyło mi się kilka meczów, które powinienem wygrać, a przegrałem i podupadłem mentalnie. W sumie jeszcze 2022 rok zacząłem od finału Challengera w Zug, ale ciągle czułem, że to nie jest poziom oraz rezultaty, których od siebie oczekiwałem – mówił Żuk w rozmowie z Michałem Pochopieniem.
Tenisista dodał również, że ostatni raz czuł radość z gry na początku 2023 roku. Od tej pory z jego zdrowiem psychicznym było coraz gorzej.
Kłopoty w tenisie mają wszyscy zawodowcy
Zawodnicy ATP i WTA od dawna śmiało wyrażają swoje obawy o przeładowany kalendarz, trudny sezon i zbyt krótki okres przerwy w tenisie. Zwracała na to uwagę Iga Świątek.
– Zawodnicy nie są wysłuchiwani, gdy mówią o potencjalnych szkodach dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Coraz więcej turniejów, nowe zasady, które wymagają udziału w większej liczbie rozgrywek. Byłoby miło mieć jakiś wpływ, ponieważ nie sądzę, aby nasz sport zmierzał w odpowiednim kierunku – mówiła Świątek po US Open.
Nie jest jedyna, która ma takie wątpliwości.
– Organizatorzy nie są wystarczająco zjednoczeni, by współpracować bez wplatania w to ego i pieniędzy. Zawodnicy są dosłownie miażdżeni na wiele sposobów – fizycznie, psychicznie, finansowo – mówił na tym samym turnieju Mackie McDonald. Amerykanin pokonał Rafaela Nadala na Australian Open 2023. Na tegorocznym US Open przegrał z Jannikiem Sinnerem.
Przeładowany kalendarz zmusza do kompromisów
W 2024 roku, oprócz czterech turniejów Wielkiego Szlema, kobiety muszą wziąć udział w 16 turniejach WTA. W 2023 roku było to 10. Federacja poinformowała, że zawodnicy średnio grali w około 20 turniejach w każdym sezonie w ciągu ostatnich kilku lat.
Aby utrzymać się w rankingach i zdobywać lepsze kontrakty sponsorskie, tenisiści i tenisistki muszą startować w coraz większej liczbie turniejów, co skutkuje coraz krótszymi przerwami na regenerację. Ciągły stres i wymagania rankingowe sprawiają, że zawodnicy zaczynają czuć presję, by grać nawet mimo kontuzji lub wyczerpania psychicznego.
– Chcesz grać więcej, bo chcesz być wysoko w rankingu i wygrywać turnieje, ale musisz też dbać o swoje zdrowie psychiczne i kondycję fizyczną – wyjaśnia paradoks Elina Switolina, trzykrotna półfinalistka wielkiego szlema.
Kolejną rzeczą, która nie podoba się zawodnikom, jest rosnąca liczba dwutygodniowych, połączonych turniejów dla kobiet i mężczyzn poniżej rangi Wielkiego Szlema, co zmniejsza przerwy między wydarzeniami.
– Nie mamy czasu, żeby pracować nad różnymi rzeczami ani żyć spokojnie – powiedziała Świątek – bo z jednego turnieju od razu przechodzimy do kolejnego.
Błędne koło. W 2025 roku czeka jeszcze gorszy terminarz
Sezon 2025 w praktyce rozpoczyna się w ostatnim tygodniu grudnia. Holger Rune, rozstawiony z numerem 15 na US Open, powiedział po przegranej w pierwszej rundzie, że zmagał się z problemem z kolanem i prawdopodobnie powinien zrobić sobie przerwę, ale czuł się zobowiązany do dalszego grania.
– Chcemy być gotowi i grać w najlepszych turniejach, ale harmonogram jest bardzo napięty. To prawdopodobnie najbardziej napięty harmonogram sportowy, jaki istnieje. Jest grudzień, kiedy mamy mieć przerwę. A potem są mecze pokazowe i wszystko rusza od nowa. Dodając podróże, uczestniczymy w tym 24 godziny na dobę – powiedział.
Taki system powoduje, że zawodnicy stawiają sobie wysokie oczekiwania, a kiedy ich wyniki nie spełniają tych standardów, pojawia się frustracja i zmęczenie. To wszystko prowadzi do spadku ich formy oraz do kryzysów psychicznych, co zmusza niektórych, jak Kacper Żuk, do zawieszenia kariery.
FOT: Kacper Żuk / Facebook