Damian Dąbrowski
Na liście jest 24-letni Patryk Dziczek, który ostatni raz styczność z biało-czerwonym trykotem z orłem na piersi miał w karze U-21. Potem, po transferze do Włoch, był wykluczony z gry przez dwa lata. Dla niewtajemniczonych już nawet nie chodziło o to, że nie grał w Lazio Rzym, które w sierpniu 2019 roku zapłaciło za niego Piastowi Gliwice ponad 2 mln euro. Od razu był wypożyczony do grającej wówczas w Serie B Salernitany, gdzie we wrześniu 2019 doszło u niego do zatrzymania akcji serca na treningu. Przeszedł szereg badań, które niczego niepokojącego nie wykazały. Kilka miesięcy później wrócił do gry i miał atak padaczki podczas meczu. Włoscy lekarze powiedzieli mu, że powinien zakończyć karierę, ale nie poddał się. Wrócił do Polski, jest regularnie badany i zaczyna grać.
No właśnie… Zaczyna grać, podczas gdy jednym z najlepszych środkowych pomocników w całej ekstraklasie jest Damian Dąbrowski. Zdaniem Czesława Michniewicza z pomocnikiem Pogoni Szczecin jest jednak inny problem: nie został porządnie zweryfikowany na poziomie międzynarodowym. Jedyne epizody to gra w eliminacjach europejskich pucharów, gdzie np. w starciu z duńskim Brøndby IF wypadł bardzo słabo. Grał zbyt wolno i dlatego na dziś nie jest brany pod uwagę przez selekcjonera.
(FOT. Pogoń Szczecin/materiały prasowe)