Udany sezon polskich snowboardzistów

Snowboardowy Puchar Świata za nami. Aleksandra Król i Oskar Kwiatkowski, specjalizujący się w slalomie gigancie równoległym, mogą zaliczyć sezon 2021/22 do udanych. Co mają do powiedzenia czołowi polscy snowboardziści po zakończeniu tegorocznych zmagań?

Sezon zwieńczyły drużynowe zawody w Berchtesgaden. W Niemczech duet Aleksandry Król i Michała Nowaczyka dotarł do 1/8 finału, natomiast Oskar Kwiatkowski oraz Maria Chyc odpadli w preeliminacjach.

Kilka dni wcześniej snowboardziści rywalizowali w Rogli w zawodach indywidualnych. Aleksandra Król zakończyła zawody w Słowenii na solidnej, szóstej pozycji. Polka tuż przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie osiągnęła swój największy sukces w karierze, wygrywając zawody Pucharu Świata w austriackim Simonhöhe. Na igrzyskach Król była ósma, a Puchar Świata ukończyła na jedenastej pozycji.

– Za mną bardzo ciężki i długi sezon. To był prawdziwy rollercoaster emocji – począwszy od mojej pierwszej wygranej w Pucharze Świata, ósmego miejsca na igrzyskach olimpijskich, kończąc na czołowej szesnastce najlepszych snowboardzistek sezonu. Jestem na jedenastej pozycji w klasyfikacji, co uważam za bardzo dobry wynik. Teraz myślę o wakacjach, ale niedługo znów zabieram się do roboty. Wkrótce kolejny sezon – podsumowuje Aleksandra Król.

Powodów do narzekań nie ma również Oskar Kwiatkowski. Choć snowboardzista z Podhala nie wszedł w sezon najlepiej, to w ostatnich zawodach sezonu w słoweńskiej Rogli zajął drugie miejsce. To jego czwarte podium zawodów Pucharu Świata w karierze, a także wyrównanie najlepszego dotychczas wyniku. Swój sukces Kwiatkowski zadedykował wszystkim Polakom zaangażowanym w pomoc Ukrainie. Cały cykl slalomu giganta równoległego Polak ukończył na 13 pozycji klasyfikacji generalnej. Na igrzyskach w Pekinie Kwiatkowski, podobnie jak Aleksandra Król, dotarł do ćwierćfinału. Wysoka lokata na igrzyskach to dobry prognostyk na przyszłość.

– Był to najważniejszy sezon w moim życiu za sprawą igrzysk olimpijskich. Przed inauguracją czułem, że jestem w dobrej formie, wszyscy byliśmy dobrej myśli. Na początku sezonu zbyt nerwowo podchodziłem do startów. Potem, po powrocie do Europy było dużo lepiej – udało mi się wejść do szesnastki. Na igrzyskach z kolei było już zupełnie inaczej. Dużo się przygotowywałem, a do samego startu olimpijskiego podszedłem mniej nerwowo – pomyślałem, że jadę tam się bawić i potraktuję to na luzie. Stwierdziłem, że tak będzie lepiej i skończyłem siódmy. Obecność w TOP10 to dobry prognostyk na kolejne starty. To budujące, że liczę się w stawce i jestem wśród najlepszych. Teraz czekają mnie cztery lata treningów i przygotowań do kolejnych igrzysk. Po powrocie z Pekinu zaliczyłem podium w Rogli – odegrałem się tam na Timie Mastnaku, który pokonał mnie w Chinach. Teraz wiem, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zamierzam dopracować formę, aby w przyszłym sezonie bywać w czołówce systematycznie. Zdobyłem masę doświadczenia, mam wielkie ambicje i plany na kolejny sezon – puentuje Oskar Kwiatkowski.

Fot. Miha Matavz

Filip Skalski

Udostępnij

Translate »