Walka o dominację między Ferrari a Red Bullem

Mattia Binotto, szef ekipy z Maranello spodziewa się, że Scuderia Ferrari i Red Bull będą na zmianę przewodzić w stawce podczas weekendów Grand Prix w sezonie 2022. Dotychczasowe wyścigi to ciągła wymiana ciosów między obiema ekipami.

Wymiana ciosów

Podczas rundy w Bahrajnie to Scuderia Ferrari była zdecydowanym liderem w stawce. Red Bull deptał włoskiej ekipie po piętach, ale Charles Leclerc zdobył najpierw w sobotę pole position, a podczas wyścigu świetnie się bronił przed Maxem Verstappenem. Monakijczyk zwyciężył w Bahrajnie, a dzięki awarii w bolidzie Maxa Verstappena kolega z zespołu Leclerca, Carlos Sainz dojechał na drugim miejscu. Tym samym ekipa Ferrari zdobyła dublet. Red Bull natomiast nie zdobył żadnego punktu z powodu problemów technicznych Verstappena i Pereza

Druga runda sezonu na ulicznym torze w Arabii Saudyjskiej należała już do ekipy Red Bulla. W sobotę Sergio Perez zdobył pole position pierwsze w karierze, jak i pierwsze w historii Meksyku – dzięki temu Meksyk dołączył do elitarnego grona państw, które zdobyły chociaż jedno pole startowe nr 1 w swojej historii. Wyścig zaczął się bardzo dobrze dla Pereza – Meksykanin prowadził, ale niestety zjazd po nowe opony nastąpił chwilę przed neutralizacją i tym samym Leclerc wyszedł na prowadzenie. Drugi był Verstappen, Perez spadł na czwarte miejsce. Ekipa z Milton Keynes nadal była jednak w grze – Verstappen naciskał na Leclerca i w końcu odebrał mu pierwsze miejsce. Holender dojechał przed Monakijczykiem, zdobywając pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. 

Grand Prix Australii to ponowne przejęcie pałeczki przez stajnie z Maranello – Leclerc zdominował rywalizację w tamten weekend. Niestety Carlos Sainz nie zaliczył tego występu do udanych. Hiszpan wyleciał z toru i zakopał się w żwirze. Max Verstappen i Sergio Perez nie mieli szans z Leclerkiem, dodatkowo Verstappen nie miał szans w starciu z silnikiem, który ponownie uległ awarii i pozbawił go pewnego miejsca na podium. Perez dojechał bez problemów na drugiej pozycji. Na torze Imola ponownie rządził Red Bull, natomiast Ferrari i ich zawodnicy stracili głowę w domowym wyścigu. Sainz ponownie wyleciał z toru na samym początku rywalizacji, tym razem z pomocą Ricciardo z ekipy McLarena, a Leclerc nie kalkulował i za wszelką cenę chciał dogonić i wyprzedzić Pereza, czego efektem był obrót na tarce i uderzenie w bandę. Na szczęście Monakijczyk uderzył w bandę dość lekko, tym samym musiał zjechać tylko na wymianę skrzydła i opon. Kierowca Ferrari dojechał do mety na szóstym miejscu.

 

Na pechu Monakijczyka skorzystał Lando Norris, który tym samym drugi rok z rzędu znalazł się na podium podczas Grand Prix Emilii Romanii. 

 

– Jesteśmy trochę niezadowoleni z tych wyników, ale nie można się załamywać. Niektóre wyścigi nie wychodzą, tak jak właśnie ten, ale nie zmienia to faktu, że nadal mamy bardzo konkurencyjny bolid. Oczywiście Red Bull jest mocny i wiemy doskonale, że rozwijają swoją konstrukcję, jednak mimo to w Australii byliśmy od nich o wiele lepsi. Teraz było odwrotnie, sądzę, że będziemy się tak wymieniać co wyścig. Byliśmy słabsi w mokrych warunkach, ale na suchym torze podczas sprintu, to my mieliśmy bardzo dobre tempo – ocenia Mattia Binotto, szef Ferrari.

Warto też dodać, że Scuderia Ferrari na ten weekend nie przygotowywała żadnych usprawnień w porównaniu do konkurencji. Zespół chciał sprawdzić, jakie osiągi prezentuje obecny samochód. Szef ekipy z Maranello odniósł się także do decyzji, jakie zespół podjął w trakcie wyścigu:

– Nie ściągaliśmy Charlesa po nowe opony, tylko aby wykręcił najszybsze okrążenie Zrobiliśmy to, ponieważ chcieliśmy zachować szansę na wypadek jakiegoś nieprzewidzianego zdarzenia – nie było nic do stracenia, a mogliśmy  na tym zyskać. Byliśmy świadomi, że Red Bull zareaguje na to w ten, czy inny sposób. Charles atakował Pereza, była spora szansa ugrać chociaż to drugie miejsce, ale popełnił błąd. Jest to jednak coś, co może się zdarzyć w ferworze walki, tak więc na chwilę obecną nie ma sensu martwić się na zapas – dodaje Binotto.

Kolejny runda sezonu Formuły 1 odbędzie się w Stanach Zjednoczonych w dniach 6 – 8 maja na nowo powstałym torze na ulicach Miami. Ferrari i Charles Leclerc nadal mają sporą przewagę nad Red Bullem i Maxem Verstappenem

Fot. Red Bull Content Pool

Autor: Maksymilian Marciniak

Udostępnij

Translate »