Zachodni przepis na boks – KSI chce być większy od UFC

„Tradycyjny” boks, jakkolwiek by to pojęcie dziś rozumieć, to formuła na wskroś zacofana i bynajmniej nie postępowa – z takiego założenia wychodzi KSI, czyli najbliższy współczesny odpowiednik Midasa. Czego bowiem Nigeryjczyk się nie tknie, nie tylko zamienia w czyste złoto, ale ma przy tym rozmach jak architekci egipskich piramid. Po zawłaszczeniu YouTube’a, stworzeniu marketingowej sensacji wokół napoju i całkiem przyzwoitej karierze muzycznej, przyszedł czas na boks, który jego Misfits Boxing zamierza wywrócić do góry nogami.

Olajide Olatunji w kilkanaście lat ewoluował z nagrywającego w swoim pokoju w domu rodziców „Fifowego” YouTubera, w przedsiębiorcę wartego około 25 milionów dolarów. To człowiek, który na pierwszym planie stawiając bezkompromisową rozrywkę, w swojej własnej kategorii wszedł na absolutny szczyt.

Wystarczy powiedzieć, że na pierwszej gali Misfits Boxing w londyńskiej O2 Arenie, na której był współgospodarzem, jednego wieczoru znokautował rapera Swarmza i meksykańskiego zawodowego boksera Luisa Pinedę w dwóch oddzielnych walkach. Ale po kolei.

Pierwszą z walk, na fali sprzężenia uniwersów boksu i internetowych celebrytów, Olatunji odbył w 2018 roku przeciwko YouTuberowi Joe’owi Wellerowi. Tym samym zamarkował kolejny zwrot swojej kariery. W mgnieniu oka stał się headlinerem wydarzeń po obu stronach Atlantyku, dwukrotnie – wraz z Loganem Paulem – zamykając karty walk.

KSI x DAZN

Punktem przełomowym było złożenie podpisu na wieloletnim kontrakcie z DAZN, które z dużą śmiałością zainwestowało w jego koncepcję. X Series to coś co znamy z rodzimego podwórka – znane twarzy z dziedzin sportu rozrywki czy ogólnie pojętego lifestyle’u mierzą się ze sobą w ringu.

Symbolicznym przypieczętowaniem współpracy, która zdaniem KSI „skróci czas jego rewolucji o połowę” była gala w połowie stycznia, na której Nigeryjczyk „zgasił światło” Thomasowi ‘Faze Temperrr’ Oliveirze w pierwszej rundzie.

– Misfits ma być tak duże jak UFC, tak duże jak WWE. Misfits jest oparte na rozrywce, z dodatkiem boksu. Sky is the limit – komentuje „JJ”. – Znajdą się hejterzy, którzy powiedzą, że to nie jest prawdziwy boks. Bo to nie jest prawdziwy boks. To kompletnie nowa kategoria – dodaje.

Chodzi o połączenie rozrywki znanej z WWE z ogniem zawodowego sportu – ma wziąć i zlepić to, co najlepsze z każdej kategorii. A to, że rozrywka jest na pierwszym planie, bynajmniej nie ma ujmować wartości bokserskiej – KSI i jego wspólnik, Mams Taylor, przyznają, że ci którzy na ring planowali wejść po sam kwit, wycofywali się, gdy przedstawiano im oczekiwany poziom boksu.

Boks zaczyna się na nowo

Sam KSI z kolei zajmuje nietypową pozycję, łącząc pozycję zawodnika-gwiazdy i czołowego promotora. Jego „X-factorem” jest bowiem to, co wypracował przez kilkanaście lat wyznaczania trendów w branży rozrywki – on po prostu potrafi sprawić, że jest głośno. O nim. O jego gali. O jego zawodnikach.

Tym samym do lamusa odkłada zasiedziane i na wskroś już przemęczone schematy „tradycyjnego boksu”, takie jak ograniczanie promocji do konferencji, paniczny strach o rekordy czy zapychanie karty walk czym popadnie. Ma być widowiskowo.

– Niektórym się to nie będzie podobało, ale nic z tym nie mogą już zrobić. Słyszałem już wiele razy, czy to w kontekście muzyki, boksu, czy Youtube’a, że to nie ma potencjału. Dziś w każdej kategorii jestem tak wielki, że nie da się mnie zignorować.

– Dokładnie to samo stanie się z Misfits – zapowiada KSI.

Fot. Twitter

Rafał Hydzik

Udostępnij

Translate »