Zagraniczny wyjazd szansą dla wielu polskich siatkarzy

Niewielu polskich siatkarzy decyduje się na wyjazd za granicę. PlusLiga to bardzo mocne rozgrywki, w których obowiązuje limit obcokrajowców, a udział w nich bierze aż 16 zespołów, więc jest wiele miejsc dla rodzimych graczy. Są jednak tacy, których kariera miała zagraniczny przebieg? Kto zdecydował się na wyjazd i jak na tym wyszedł?

Najpopularniejszymi kierunkami dla Polaków są Włochy, jednak tam wyjeżdżają już uznani gracze. To samo tyczy się Azji. Tutaj pochylimy się nad graczami, którzy nie są na poziomie reprezentacyjnym lub nie byli przed zagranicznym wyjazdem. Tacy Polacy najczęściej decydowali się na Turcję, Francję, Niemcy czy Belgię. 

Otworzyli sobie drzwi do kadry

Najlepszym przykładem gracza, któremu zagraniczna przygoda wiele dała i wrócił do Polski jako zupełnie inny zawodnik jest Bartłomiej Bołądź. Leworęczny atakujący do ligi wszedł już w 2013 roku. Przez cztery sezony występował w drużynie z Radomia. Dostawał wtedy sporo szans, ale nie zawsze był pierwszoplanową postacią. 

Po sezonie 2016/2017 Bołądź podpisał kontrakt z niemieckim VfB Friedrichschafen. W zespole zza naszej zachodniej granicy Bartek rozegrał 2 sezony. Miał okazję występować w Lidze Mistrzów i zdobył dwa wicemistrzostwa kraju. Jego trenerem był ówczesny szkoleniowiec reprezentacji Polski Vital Heynen. 

Bołądź zdecydował się na powrót do kraju i podpisał kontrakt ze Ślepskiem Malow Suwałki. Praktycznie od razu atakujący stał się jednym z najlepiej punktujących ligi i najważniejszą postacią swojego zespołu. W Suwałkach spędził trzy sezony i odszedł do Trefla Gdańsk. W obecnym sezonie jest trzecim najlepiej punktującym PlusLigi i kibice słusznie zastanawiają się, czy nie powinien otrzymać reprezentacyjnej szansy w większym wymiarze. 

Nie jest tajemnicą, że po sezonie zamieni Gdańsk na Warszawę, więc zrobi kolejny krok do przodu swojej kariery. W jego przypadku zagraniczne obycie znacznie wpłynęło na dalsze losy jego kariery.

Kolejny przykład, gdzie wyjazd znacząco zmienił zawodnika to Jan Firlej. Rozgrywający spędził w belgijskim Lindemansie Aalst zaledwie jeden sezon. Odszedł do niego z warszawskiej drużyny, gdzie nie przebił się do pierwszego składu. W Belgii zdobył brązowy medal mistrzostw kraju. Do Polski wrócił do GKS-u Katowice i od razu został pierwszym rozgrywającym.

Po dwóch sezonach na Śląsku przeniósł się do Indykpolu AZS Olsztyn, skąd trafił do reprezentacji Polski i do samego końca liczył się w walce o występ na mistrzostwach świata. Teraz jest rozgrywającym Projektu Warszawa i absolutnym pewniakiem do gry w reprezentacji Polski. Firlejowi w rozwoju kariery mocno pomógł zaledwie jeden zagraniczny sezon.

Najczęściej wyjeżdżają przyjmujący

Innym przykładem jest Konrad Formela. Przyjmujący nie mógł znaleźć miejsca w plusligowych zespołach, więc odważnie zdecydował się na wyjazd. Za granicą grał w latach 2017-2022. W tym czasie występował w Seria A2, w Szwajcarii, Izraelu, Rumunii i Austrii. Na ten sezon postanowił wrócić do BBTS-u Bielsko-Biała. I choć o zespole nie można powiedzieć wielu dobrych rzeczy, bo zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, o tyle sam Formela jest obok Jake’a Hanes’a jasnym punktem zespołu. Nie gra nie wiadomo jak dobrego sezonu, ale zdarzały mu się pozytywne występy i wydaje się, że może na dłużej zagościć w Polsce jako solidny zmiennik.

Kolejny zawodnikiem, któremu zagraniczny wyjazd dał naprawdę wiele jest Paweł Halaba. Seniorską karierę rozpoczynał w Warszawie. Nie dostawał tam wielu szans na grę i spróbował swoich sił w słabszych od polskiej ligach – czeskiej oraz niemieckiej. Zwłaszcza w Niemczech rozegrał naprawdę dobry sezon. Po powrocie zaprezentował się świetnie w Treflu Gdańsk. Aktualnie jest pierwszoplanową postacią Ślepska Malow Suwałki i jest kandydatem do szerokiego składu reprezentacji Polski. To kolejny przykład, że ryzyko może popłacić. 

Kogo oglądać poza PlusLigą?

Aktualnie za granicą występują także inni zawodnicy. Na wyjazd do Czech i rywalizację w Lidze Mistrzów zdecydował się Kewin Sasak. Wiemy już, że wraca on do Polski, a konkretnie Trefla Gdańsk i w przyszłym sezonie będzie pierwszym atakującym nadmorskiego zespołu, a w tym zebrał bardzo ważne doświadczenie. 

Kolejnym siatkarzem jest Łukasz Kozub. Nie miał on szansy być podstawowym rozgrywającym w Polsce, więc kieruje teraz grą francuskiego Poitiers, a na sezon 2023/2024 przenosi się do GKS-u Katowice i powalczy o wyjściową szóstkę. 

Bardzo dobry sezon we Friedrichschafen notuje Michał Superlak. Jest w wielu meczach liderem zespołu, a on za niedługo stanie do walki z Jastrzębskim Węglem w ćwierćfinale z Ligi Mistrzów. Superlak ma zostać w Niemczech na dłużej. 

Od kilku lat w niemieckim Duren oglądamy Marcina Ernastowicza, a jego rola z każdym sezonem jest coraz większa. 

Pokaźna polska kolonia w tym sezonie zgromadziła się w Turcji, jednak z powodów tragicznych trzęsień ziemi rozgrywki póki co są w tamtejszej lidze zawieszone i sporo graczy wróciło trenować do Polski. Nad Bosforem występują Michał Filip (leczy kontuzję od długiego czasu), Bartosz Bućko (bardzo solidny sezon), Mateusz Mika wielokrotnie wcielał się w rolę lidera swojego zespołu. Na zapleczu najwyższej ligi występuje również Jakub Ziobrowski, a niedawno kontrakt w Turcji podpisał również Krystian Walczak. 

Wielu Polaków występuje też w mniej uznanych ligach, jak szwajcarska, czy austriacka.

Te przykłady pokazują, że niemal w każdym przypadku decyzja o podjęciu ryzyka i wyjeździe za granicę opłacała się graczom i robili oni duży krok w swojej karierze. Niektórych zbliżył on nawet do reprezentacji Polski.

Autor Marcin Gałązka

Udostępnij

Translate »