Liverpool chce zarobić miliony dzięki NFT
Świat sportu dosłownie oszalał na punkcie wirtualnych tokenów. Na NFT chce zarobić każdy – począwszy od kibiców, przez zawodników, kończąc na samych klubach i wspierających je firmach. Liverpool to kolejny podmiot, który postanowił wejść w ten biznes. To posunięcie nie wszystkim się podoba, ale The Reds mają „plan” jak stłumić krytykę.
Liverpool stworzył „LFC Heroes Club” – kolekcję unikalnych NFT z kreskówkowymi podobiznami 23 piłkarzy drużyny prowadzonej Jurgena Kloppa oraz jego samego.
Ilustracji ze stylizowanymi na superbohaterów piłkarzami (i trenerem) jest jednak znacznie więcej. W pierwszym „rzucie” do sprzedaży trafiło 171 072 unikalnych obrazków z kategorii „Hero Edition”, a każdy z nich został wyceniony na 75 dolarów. O wiele więcej trzeba zapłacić za tokeny z serii „Legendary”, których jest jedynie 24. Ich ceny wahają się od 1300 dolarów za grafikę z Naby’m Keitą do 12 000 dolarów za tę z podobizną Jurgena Kloppa.
Co ciekawe, kibice którzy chcą wejść w posiadanie unikalnych NFT, nie wiedzą jakiego konkretnie gracza ilustrację kupują, dopóki nie zrealizują transakcji. Nie dotyczy to jednak tokenów z kategorii „Legendary”.
Jeżeli wszystkie NFT się sprzedadzą, Liverpool zainkasuje 13 milionów dolarów. Jeżeli nie – wszelkie niesprzedane NFT zostaną wycofane z obiegu. Uwzględniając niski koszt inwestycji – The Reds liczą na łatwy zarobek.
Can you spot them all? 👀 Just some examples of the galaxy of possible @LFCHeroesClub looks 🙌
Enter the club and join the growing fan community 👇
— Liverpool FC (@LFC) March 31, 2022
Czym są NFT?
NFT to akronim od wyrażenia „Non-Fungible Token”. Ten „niewymienalny token” przybiera różne formy – może być np. grafiką zapisaną w formacie .jpg, animacją .gif czy filmem wideo, a nawet tweetem. Kluczowy jest certyfikat, który zaświadcza, że jesteśmy jedynym właścicielem danego tokena, a on sam jest całkowicie unikalny. Przykładową grafikę można skopiować, ale certyfikatu własności już nie. Oryginał jest tylko jeden.
Aktywa NFT, podobnie jak kryptowaluty, opierają się na technologii blockchain, ale ich wartość zależy wyłącznie od oferenta. Inwestując w NFT, wiele osób liczy na możliwość wzbogacenia się w przyszłości – tak, jak w przypadkach kryptowalut.
Najdroższy wyemitowany token w historii osiągnął wartość 69,3 milionów dolarów – był to kolaż zdjęć autorstwa bośniacko-amerykańskiego artysty Mike’a Winklemanna (znanego również jako Beeple). Również tokeny ze świata futbolu mogą zmieniać właścicieli za imponujące sumy. Na początku tego roku NFT z Erlingiem Haalandem na platformie Sorare zmieniło właściciela kosztem aż 684 tysięcy dolarów.
THIS ERLING HAALAND NFT JUST SOLD FOR A RECORD $684,000!#NFTCommunity #NFTProject #NFTartist #football pic.twitter.com/Sv1JSa032O
— NFTnews (@NFTsNewsAddress) February 9, 2022
Reakcje podzielone
Temat NFT wzbudza wśród fanów ambiwalentne emocje – jedni są zachwyceni możliwością stworzenia unikatowej kolekcji, inni liczą na łatwy zarobek odsprzedając tokeny z zyskiem, kolejni są już zmęczeni i zażenowani całym tematem NFT, a jeszcze inni zwracają uwagę że… to nieekologiczne.
Jak to możliwe? Przeciwnicy inicjatywy zwracają uwagę, że projekt Liverpoolu został zainstalowany na platformie Polygon, która jest ściśle powiązany z blockchainem Ethereum, a ten – jak się okazuje – jest wyjątkowo „energożerny”.
Przeprowadzanie transakcji za pomocą sieci blockchain wymaga ogromnych ilości mocy obliczeniowej, co przekłada się na równie wielkie ilości energii elektrycznej potrzebne do jej wytworzenia.
– Jeśli zamierzasz współpracować z Polygonem, musisz skorzystać z sieci Ethereum, to proste. Wszystko, co jest zbudowane przy użyciu Ethereum, będzie miało ogromny ślad węglowy, a Polygon dosłownie nie może działać bez Ethereum – tłumaczy analityk finansowy Alex De Vries w rozmowie z The Athletic.
Cały problem w tym, że Liverpool, chcąc ubiec wszelką krytykę, postawił na firmę Polygon właśnie dlatego, że reklamuje się ona jako… najbardziej ekologiczna z podobnych platform.
Drugą sprawą jest fakt, że handel NFT jest silnie powiązany z oszustwami, spekulacjami finansowymi i w pewnym sensie z hazardem.
Patrząc na historie w stylu tej ze sprzedażą NFT z Erlingiem Haalandem, masa entuzjastów innowacji liczy na szybki zarobek, odsprzedając w przyszłości swoje tokeny z zyskiem. W większości przypadków nic takiego nigdy się jednak nie zdarzy, a same NFT mogą potężnie tracić na wartości, gdyż ich koszt jet ustalany arbitralnie przez oferenta i zależy od podaży. Gdy w lutym John Terry stworzył własną kolekcję NFT, sześć tygodni później wartość jego tokenów spadła… o 90 procent.
Liverpoolowi zarzuca się, że przez ten „proceder”, obarczony dużym ryzykiem finansowych strat, zachęca dzieci do hazardu, gdyż stylizowani na superbohaterów piłkarze staną się obiektem pożądania najmłodszych kibiców.
Na podobne zarzuty The Reds również się przygotowali, ogłaszając, że 10 procent zysku ze sprzedaży NFT zostanie przekazane na cele charytatywne za pośrednictwem fundacji LCC. W przypadku tokenów z serii „Legendary” będzie to natomiast 50 procent.
Łączenie projektów związanych z NFT i kryptowalutami z akcjami charytatywnymi stało się w ostatnim czasie bardzo powszechne, a celem takich działań jest stłumienie ewentualnej krytyki.
CZYTAJ TEŻ >>> O tym jak John Terry przez NFT dostał małpiego rozumu
CZYTAJ TEŻ >>> Manchester City zbuduje stadion w Metaverse
Fot. Liverpool