F1: Czego możemy spodziewać się w nowym sezonie? (cz. 2)

Nieuchronnie zbliża się moment, w którym bezlitosny stoper przyniesie serię odpowiedzi na nurtujące cały świat Formuły 1 pytania o tegoroczny układ sił. Kończy się ten nietypowy, zimowy okres, w którym niektórzy prężą muskuły, a inni próbują ukrywać swój potencjał, by zaskoczyć konkurentów w walce o punkty. Przyjrzeliśmy się już sytuacji w pięciu ekipach TUTAJ, a w drugiej części zapowiedzi sezonu 2022 przyglądamy się zespołom, które ukończyły zeszłoroczną rywalizację w czołówce – jak wyglądają ich mocne i słabe strony przed początkiem nowej kampanii? Potencjał zespołów analizuje Mikołaj Sokół, ekspert F1 oraz komentator telewizji Eleven Sports.

ALPINE

Kierowcy: Fernando Alonso (#14) i Esteban Ocon (#31)

Samochód: Alpine A522

Silnik: Renault

Pozycja w 2021: 5. (155 pkt.)

Podobnie jak w Astonie Martinie, także tutaj nie obyło się bez kadrowych rewolucji. Szeregi ekipy działającej w brytyjskim Enstone i francuskim Viry-Châtillon opuścili dyrektor wykonawczy Marcin Budkowski oraz doradca Alain Prost. Ten ostatni, czterokrotny mistrz świata i legenda francuskiego motorsportu, uchylił nieco rąbka tajemnicy – zdradzając, że szef Laurent Rossi najwyraźniej uważa, że nie potrzebuje żadnych doradców. W Formule 1 pycha kroczy przed upadkiem, zwłaszcza w przypadku menedżerów spoza stricte wyścigowego świata, którzy chcą robić pewne rzeczy po swojemu – lub samodzielnie.

Zespół ma fantastyczny potencjał w kokpitach – szybkością, talentem i motywacją Fernando Alonso można byłoby obdzielić kilku młodych adeptów wyścigowej sztuki. U boku weterana, który nie owija w bawełnę i potrafi wszystkich zagonić do roboty, samemu dając przykład, ładnie rozwija się Esteban Ocon – szybszy od doświadczonego kolegi w pierwszej fazie zeszłego sezonu, gdy Alonso zrzucał rdzę po paru latach z dala od Formuły 1. Później młody Francuz dorzucił oportunistyczne zwycięstwo na Hungaroringu, gdzie z kolei Alonso dzielnie osłaniał tyły i bronił się przed Lewisem Hamiltonem dłużej niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek i znajomość wyścigowych realiów.

Wiele będzie zależało od nowego silnika – firma Renault wreszcie poszła w ślady Mercedesa, rozdzielając sprężarkę i turbinę. Biorąc pod uwagę praktyczne zamrożenie jednostek napędowych na kolejne sezony, na skuteczności tego projektu spoczywają wieloletnie oczekiwania ekipy i firmy-matki, czyli praktycznie losy dalszego zaangażowania całego koncernu w Formułę 1. To nie jest czas na eksperymenty i porażki – a doszlusowanie do czołowej czwórki będzie wyjątkowo trudnym wyzwaniem, bo z przodu mamy już same uznane marki.

Embed from Getty Images

MCLAREN

Kierowcy: Daniel Ricciardo (#3) i Lando Norris (#4)

Samochód: McLaren MCL36

Silnik: Mercedes

Pozycja w 2021: 4. (275 pkt.)

Jeden z tych zespołów, które świadomie odpuściły dużą część poprzedniego sezonu, by bardziej skupić się na tegorocznej konstrukcji. McLaren idzie nieco pod prąd, jeśli chodzi o konfigurację zawieszenia. Z przodu zastosowano drążki ciągnące, zaś z tyłu pchające – czyli odwrotnie, niż przyjęło się w ostatnich latach. Projektantom z Woking pewnie kamień spadł z serca, gdy po prezentacji ich samochodu swoją maszynę pokazał światu Red Bull – z taką samą konfiguracją zawieszenia. Wciąż nie oznacza to, że koncepcja jest dobra, bo samochód Formuły 1 jest skomplikowaną maszyną i wszystkie jego obszary muszą ze sobą współgrać. Sam fakt, że wyżej notowana ekipa wpadła na podobny pomysł, jeszcze nic nie znaczy – o wszystkim zdecyduje stoper.

Same czasy okrążeń wyglądały podczas testów przyzwoicie, zwłaszcza podczas pierwszej tury w Barcelonie, ale w Bahrajnie przyplątały się problemy. Daniel Ricciardo – mimo wygranej na Monzy, mający w zeszłym roku spore kłopoty z adaptacją swojego stylu jazdy do samochodu McLaren i pozostający w cieniu młodszego Lando Norrisa – po zakażeniu koronawirusem musiał opuścić wszystkie zajęcia. Z kolei Norris borykał się z problemami, głównie w obszarze przednich hamulców. Na pierwszy wyścig w Bahrajnie zespół przygotował już poprawki, a Ricciardo doszedł do siebie, ale świetna forma z początku testów może okazać się jaskółką, która wiosny McLarenowi nie przyniesie. Cały szkopuł w tym, że pierwsza trójka wygląda dość mocno…

Embed from Getty Images

FERRARI

Kierowcy: Charles Leclerc (#16) i Carlos Sainz (#55)

Samochód: Ferrari F1-75

Silnik: Ferrari

Pozycja w 2021: 3. (323,5 pkt.)

Paradoksalnie, Scuderia wykorzystała na swoją korzyść fatalny sezon 2020 – dopiero szósta lokata w klasyfikacji konstruktorów przełożyła się na większe możliwości rozwojowe w pierwszym półroczu kolejnej kampanii. Teraz im zespół jest wyżej w klasyfikacji, tym mniej ma do dyspozycji czasu na pracę nad aerodynamiką w tunelach i przy wykorzystaniu komputerowego oprogramowania CFD. Zamiast rozwijać zeszłoroczny samochód, postawiono na przygotowania do regulaminowej rewolucji i przebieg zimowych testów potwierdził słuszność tej strategii.

Czerwone samochody, wzbogacone w tym sezonie czarnymi akcentami, okazały się nie tylko praktycznie bezawaryjne, ale także szybkie. Charles Leclerc i Carlos Sainz bez problemów wykonywali zakładane programy testowe i właściwie można się już zacząć zastanawiać, jak będą wyglądały relacje między nimi – dotychczas na tyle serdeczne, na ile można liczyć w przypadku zespołowych kolegów w Formule 1 – gdy stawką będzie coś więcej niż sporadyczne wizyty na podium czy starty z drugiego rzędu. Naturalnym liderem ekipy miał być Leclerc, który w sezonie 2019 pozbawił tego statusu Sebastiana Vettela, ale Sainz po przyjściu do Maranello błyskawicznie się odnalazł, prezentując nie tylko skuteczną jazdę w wyścigach, ale także niezłe tempo kwalifikacyjne w końcówce sezonu. Ferrari musi nie tylko zadbać o właściwy rozwój swojego samochodu – co bywało ich piętą achillesową w latach, w których początkowo zanosiło się na niezłą rywalizację z Mercedesem (jak sezony 2017 czy 2018) – ale także o właściwe zarządzanie kierowcami. Potencjał jest ogromny, ale jego wykorzystanie może okazać się trudne – z kolei łatwo go można zmarnować.

Embed from Getty Images

RED BULL

Kierowcy: Max Verstappen (#1) i Sergio Pérez (#11)

Samochód: Red Bull RB18

Silnik: Red Bull Powertrains

Pozycja w 2021: 2. (585,5 pkt.)

Solidna praca i tempo podczas zimowych testów zwiastują udaną inaugurację sezonu, zwłaszcza w obliczu potencjalnych problemów Mercedesa. Red Bull długo zwlekał z pokazaniem prawdziwych kształtów swojego samochodu i uczynił to właściwie dopiero pierwszego dnia testów – a te kształty następnie się zmieniały. Tak właśnie może wyglądać początek zmagań, stojący pod znakiem błyskawicznego rozwoju, chociaż z drugiej strony wprowadzanie nowych rozwiązań może utrudniać walkę o zrozumienie samochodu i wykrzesanie z niego maksymalnego potencjału.

Właśnie na to zwracali uwagę rywale z Ferrari – ich samochód właściwie się nie zmieniał przez zimowe testy, co w połączeniu z bezawaryjnością na pewno pozwoliło zebrać mnóstwo nadających się do porównań danych. Red Bulla trapiły różne drobne awarie, a do tego pracowano z różnymi rozwiązaniami. Ten zespół ma jednak jeden niewątpliwy atut: jest nim Adrian Newey, jeden z najwybitniejszych projektantów i specjalistów od aerodynamiki w dziejach Formuły 1. Jego konstrukcje zdobywały mistrzowskie tytuły dla zespołów Williams, McLaren czy właśnie Red Bull – a przez wiele lat laury w Formule 1 poza naprawdę nielicznymi wyjątkami zgarniały maszyny, do których swoje magiczne ręce przykładali bądź właśnie Newey, bądź Ross Brawn, który teraz z ramienia Formuły 1 nadzoruje przygotowywanie przepisów technicznych. Jeśli ktoś wie, jak szukać w nich luk i przekuwać je na swoją korzyść, to jest nim Newey.

Niewątpliwym atutem Red Bulla pozostaje ich najświeższy mistrz świata, Max Verstappen. Asystujący mu Sergio Pérez z pewnością musi odnaleźć w sobie więcej szybkości, zwłaszcza w kwalifikacjach. Meksykańskie wsparcie będzie szczególnie cenne, jeśli Red Bull chce mierzyć w oba tytuły, a nie tylko ten wśród kierowców. Są faworytami, ale trzeba to jeszcze udowodnić na torze.

Embed from Getty Images

MERCEDES

Kierowcy: George Russell (#63) i Lewis Hamilton (#44)

Samochód: Mercedes W13

Silnik: Mercedes

Pozycja w 2021: 1. (613,5 pkt.)

Słyszeliśmy to już wielokrotne: Mercedes w tarapatach, rywale są szybsi, to koniec dominacji. Niemal zawsze kończyło się na strachu, a weryfikacja nadchodziła dość szybko. Dobra, najpóźniej po letniej przerwie. Tylko głupiec lub wyjątkowy naiwniak może zignorować możliwości i potencjał zespołu, który w ostatnich latach zdominował rywalizację na torach. Dopiero pozornie drobna zmiana w aerodynamice podłogi, na którą szczególnie podatny okazał się samochód o filozofii konstrukcyjnej Mercedesa – z nisko zawieszonym tyłem, płaską platformą aerodynamiczną – zakończyła ich dominację. Warto jednak pamiętać, jak skutecznie Lewis Hamilton odgryzał się w drugiej połowie sezonu, kiedy zespół wprowadził i zrozumiał szereg poprawek redukujących zgubne dla nich skutki regulaminowych zmian.

Teraz samochód trzeba było stworzyć praktycznie od zera i o potencjale Mercedesa niech świadczy fakt, że maszyny przywiezione przez nich na pierwszą i drugą turę testów znacznie różniły się od siebie budową całych sekcji bocznych. Niewykluczone, że kolejne poważne zmiany w projekcie pojawią się na przestrzeni pierwszych weekendów Grand Prix – jeśli prawdziwe są budowane na mimo wszystko wątłych przesłankach teorie, jakoby mistrzowie świata wśród konstruktorów mieliby być dopiero trzecią siłą u progu sezonu 2022, to taki stan rzeczy z pewnością nie potrwa długo.

Szczególnie ciekawa będzie dynamika wewnątrz ekipy. Podrażniony kontrowersyjnym rozstrzygnięciem zeszłorocznej rywalizacji Lewis Hamilton da z siebie wszystko, by zdobyć rekordowe, ósme mistrzostwo świata. Z drugiej strony wschodząca gwiazda George Russell nie może zbyt długo pozostawać w cieniu bardziej doświadczonego kolegi – nawet jeśli jest on najbardziej utytułowanym kierowcą wszech czasów. Zarządzanie tą parą nie będzie proste, ale Toto Wolff nie takie wyzwania już przeżywał, mając pod jednym dachem Hamiltona i drącego z nim koty Nico Rosberga. Tyle, że wtedy Mercedes spokojnie dominował, a teraz ma (wreszcie!) godnych siebie rywali.

Embed from Getty Images

Fot. Red Bull

CZYTAJ TEŻ >>> F1: Czego możemy spodziewać się w nowym sezonie? (cz. 1)

Autor: Mikołaj Sokół

Udostępnij

Translate »