Polacy awansowali na mistrzostwa świata w piłce ręcznej!

Po nieoczekiwanej porażce w Gdańsku reprezentacja Polski w piłce ręcznej odniosła triumf nad Słowacją w Topolczanach, zapewniając sobie tym samym miejsce na mistrzostwach świata. Spotkanie zakończyło się wynikiem 33:25, a jednym z bohaterów tego meczu był Jan Czuwara, który nie wystąpił w pierwszym starciu.

Będą emocje zimą! Polacy jadą na MŚ w szczypiorniaku

Mecz w Topolczanach miał ogromne znaczenie dla obu drużyn. Po niespodziewanej porażce w Ergo Arenie Polacy musieli odrobić jednobramkową stratę na wyjeździe i pokonać Słowację, aby zapewnić sobie awans. Trener Marcin Lijewski zdecydował się na trzy zmiany w składzie, co okazało się trafnym posunięciem. Marcel Jastrzębski i Jan Czuwara rozpoczęli mecz od pierwszej minuty, a już w pierwszej akcji Czuwara zdobył bramkę, wyrównując wynik dwumeczu.

Początkowo gra nie układała się po myśli Polaków, podobnie jak w poprzednim spotkaniu. Słowacy wyszli na prowadzenie, a do 7. minuty przegrywaliśmy 3:5, głównie za sprawą skutecznych akcji Erika Fenara. Jednak z biegiem czasu nasza gra zaczęła nabierać tempa.

Niezwykle istotną rolę w odwróceniu losów meczu odegrał Marcel Jastrzębski, który nie tylko bronił trudne piłki, ale również przyczynił się do zdobycia kilku bramek. Jan Czuwara, który zanotował trzy trafienia z rzędu, również odegrał kluczową rolę, przywracając wiarę w zwycięstwo. Przyjemnym zaskoczeniem był także precyzyjny rzut Damiana Przytuły z drugiej linii.

Mimo kilku prostych błędów Polacy nie stracili zimnej krwi i kontynuowali walkę. Po zmianie stron, kiedy wydawało się, że Słowacy mogą odrobić straty, faul Simona Machaca na Arkadiuszu Morycie sparaliżował na chwilę kibiców. Na szczęście Moryto mógł kontynuować grę, a Machac otrzymał czerwoną kartkę. Jan Czuwara nadal imponował skutecznością, zdobywając bramki zarówno z kontrataku, jak i ze skrzydła.

Mimo starań Słowaków Biało-Czerwoni utrzymywali przewagę. Trener reprezentacji Słowacji podjął desperackie próby zmiany biegu wydarzeń, jednak skuteczna gra obronna Polaków i wysoka skuteczność w ataku uniemożliwiły im odrobienie strat. Ostatecznie, Polacy zakończyli mecz wynikiem 33:25, zapewniając sobie miejsce na mistrzostwach świata.

– Ten mecz w Gdańsku kosztował mnie wiele zdrowia. Trzy dni dzielące nas od rewanżu były bardzo ciężkie. Przede wszystkim psychicznie. Trudno było utrzymywać dobrą atmosferę w zespole. Trafiliśmy jednak to, co trzeba. Na plus zagrała obrona. Zeszliśmy trochę na dół w defensywie, zapraszaliśmy ich do rzutów z tyłu. Dzięki temu nasi bramkarze odbili kilka piłek – mówił w rozmowie z PAP selekcjoner Marcin Lijewski.

Selekcjoner wyróżnił za bardzo dobrą postawę na boisku kapitana Arkadiusza Morytę, Kamila Syprzaka i Jana Czuwarę. Wymieniona trójka zdobyła w sumie 21 z 33 bramek zespołu.

– Duże słowa podziękowania kieruję pod adresem klubu Arka. Kielce pokazały, że piłka ręczna w Polsce jest dla tych osób bardzo ważna. Szacunek – dodał.

Przyszłoroczny mundial odbędzie się w Chorwacji, Danii i Norwegii w dniach od 14 stycznia do 2 lutego.

FOT: ZPR w Polsce

Udostępnij

Translate »