ZAKSA w kłopotach. Falstart mistrza Polski

Na początku bieżących rozgrywek ZAKSA Kędzierzyn-Koźle mierzy się z kłopotami. Z pierwszych pięciu spotkań sezonu przegrała aż dwa. Taka sytuacja nie zdarzyła się od… ośmiu lat. Po pięciu kolejkach PlusLigi ZAKSA zajmuje piątą pozycję w tabeli. Nie jest to jeszcze oczywiście powód do niepokoju, ale w grze mistrza Polski widać sporo mankamentów i niedociągnięć.

W ostatnich latach ZAKSA dominowała w siatkarskich rozgrywkach w Polsce. W ostatnich 6 sezonach zwyciężała fazę zasadniczą PlusLigi. Od 2016 roku kędzierzynianie zdobyli 4 mistrzostwa Polski, 2 wicemistrzostwa Polski, 4 razy wygrali Puchar Polski oraz 2 razy zdobyli Superpuchar Polski. Dodatkowo zespół z województwa opolskiego 2 razy z rzędu triumfował w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Siłą ZAKSY były stabilizacja składu, świetna współpraca na linii blok-obrona oraz mała liczba błędów własnych. Kędzierzynianie słynęli również z cierpliwej gry i bardzo wysokiej efektywności ataku.

W tym sezonie zespół z województwa opolskiego musi mierzyć się ze sporymi zmianami. Po zdobyciu potrójnej korony z zespołu odeszli trener Gheorghe Cretu oraz lider Kamil Semeniuk. O ile Rumuna przy linii bocznej zastąpił równie uznany fachowiec – Tuomas Sammelvuo, o tyle nie udało znaleźć się wartościowego zastępstwa za przyjmującego reprezentacji Polski. Denis Kariagin to nie jest gracz, który poziomem choćby dorówna Kamilowi. 

Tu pojawia się kolejny problem ZAKSY, czyli spore rotacje na początku sezonu. Widać, że trener Sammelvuo stara się stawiać na młodego Bułgara, jednak Kariagin nie wszedł jeszcze dobrze w sezon, a dodatkowo mierzył się już ze skręconą kostką. Problemy zdrowotne mieli już także Aleksander Śliwka oraz Adrian Staszewski. W najlepszym zdrowiu jest najbardziej doświadczony z kędzierzyńskich przyjmujących – Wojciech Żaliński, jednak ma on problemy z jakością przyjęcia. Poza Aleksandrem Śliwką inni przyjmujący kolektywnie próbują zastąpić Semeniuka, jednakże póki co nie wygląda to dobrze.

W ostatnim meczu ze Stalą Nysa ZAKSA osiągnęła 21% efektywności ataku. To fatalna statystyka. W poprzednim sezonie efektywność kędzierzynian wyniosła 41%. Z Wartą Zawiercie zagrali na 33%. To są liczby dużo poniżej standardów, do których ZAKSA przyzwyczaiła siatkarskich kibiców. W meczu z Nysą kędzierzynianie popełnili również 24 błędy własne, więc praktycznie jednego seta oddali rywalom za darmo. W poprzednich latach takie sytuacje temu zespołowi się nie przydarzały.

Przez brak Semeniuka mocno zmienił się także rozkład ataku. Dużo więcej piłek musi iść na prawe skrzydło do Łukasza Kaczmarka, więcej piłek otrzymuje także Aleksander Śliwka, który przy Semeniuku pełnił rolę tego bardziej defensywnego gracza, a teraz spoczywa na nim większa odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Kędzierzynianie muszą sobie radzić także bez Norberta Hubera, który wciąż rehabilituje się po zerwaniu ścięgna Achillesa, a zastępujący go Dmytro Paszycki na razie nie jest dobrze zgrany z Marcinem Januszem.

Kibice mają duże pretensje do zarządu, że ten przespał okres transferowy i źle zbudował zespół. Nie ulega wątpliwości, że im dłużej będzie trwał sezon tym ZAKSA będzie coraz groźniejsza. Denis Kariagin powinien nabrać pewności i odnaleźć się w kędzierzyńskim systemie, jednak wydaje się, że obecne rozgrywki będą dla kędzierzynian znacznie bardziej wymagający od poprzednich. Ponowny występ w finale PlusLigi będzie dużym sukcesem, a sukces w Lidze Mistrzów byłby wręcz sensacją. Najbliższe duże wyzwanie przed ZAKSĄ to mecz z Jastrzębskim Węglem o Superpuchar Polski już w najbliższą środę.

CZYTAJ TEŻ >>> Siatkarze podbijają social media

Autor Marcin Gałązka

Udostępnij

Translate »