2022 rok przez pryzmat sportowej technologii

Nie sposób nadążyć za rozwojem technologii w sporcie. Nawet jeśli na początku roku człowiek miał wolne, siadł, poczytał i poanalizował tysiąc rzeczy, to pod tygodniu już był w tyle, a takie NFT – którym zdążył się nawet podekscytować – spoczywa już na cmentarzysku absurdów. Co by jednak nie powiedzieć o tej, pełnej zwrotów akcji, pościgów i wybuchów kategorii – miniony rok był absolutnie fascynujący.

Metawersum

Odkąd Mark Zuckerberg wprowadził to pojęcie do powszechnej świadomości w końcówce 2021 roku, fascynacja nowym, lepszym światem nie nabrała takiego rozpędu, na jaki liczyły mądre głowy. Tym trudniej tak rewolucyjnej idei przebić się w podszytym konserwatywnym ujęciem tradycji sportowym krajobrazie.

W kontrze badania, szczególnie te traktujące priorytetowo nastroje zza oceanu, odnotowały umiarkowanie pozytywne, może nawet optymistyczne nastroje względem innowacji. Głupstwem byłoby więc nie podjąć próby eksploracji nowych możliwości, tudzież nowych przestrzeni promocyjnych.

Dwoma najbardziej prominentnymi przykładami zbratania się dwóch sportowych rzeczywistości, były eksperymenty Brooklyn Nets i Manchesteru City. Amerykanie dzierżą (wątpliwie zaszczytny) tytuł pierwszej profesjonalnej drużyny w metavesse (albo i – wybaczcie, cytujemy – „netaverse”), dzięki przeniesieniu (z pomocą ponad 100 rejestratorów 3D) swoich meczów do przestrzeni cyfrowej. Generujące się w kilka sekund rendery akcji meczowych mają umożliwić kibicom oglądanie meczów Nets z każdej perspektywy, w tym – oczami wybranego zawodnika!

W ślad za (zdaniem niektórych złośliwców) swoim koszykarskim odpowiednikiem, podąża Manchester City. Obywatele, ramię w ramię z Sony, ogłosili projekt odwzorowania stadionu Etihad w metawersum, gdzie – podobnie jak w projekcie Nets – kibic otrzyma możliwość obserwowania zmagań z dowolnej perspektywy.

PRZECZYTAJ TAKŻE >>> Australian Open odbędzie się w Metaverse

Co najciekawsze, a może i najbardziej znamienne – z wyjątkiem pierwszego kwartału 2022, próżno szukać wielkich premier czy pompatycznych projektów opartych na metawersum. Wygląda na to, że pierwsze zachłyśnięcie dało wyraz tego, co kibic myśli o „oglądaniu meczów w cyfrowej przestrzeni”.

NFT

Jeżeli ktokolwiek uważa, że metawersum jest największym „było i minęło” w sportowej technologii ubiegłego roku, z pewnością zapomina (cóż dziwnego) o NFT. „Nienamacalne” i „niewymienne” tokeny w 2022 zaliczyły cykl życia chrabąszcza majowego, tylko jakby odwrotny (chwilę polatały, pocieszyły oko, a potem do piachu).

Zacząć jednak warto od samych kryptowalut, które dołączyły do technologii i bukmacherki w panteonie sponsoringu sportowego. Na początku roku w samej NBA mówiło się o bezprecedensowym 13-procentowym wzroście przychodów z umów sponsorskich, czego przyczynkiem miały być właśnie kryptowaluty.

Idąc za ciosem – kluby, a także (jednostkowo) piłkarze, zaczęli przyjmować każdą kolejną ofertę współpracy z dowolnym podmiotem machającym plikiem banknotów, nierzadko nawet nie wiedząc co właściwie przyjdzie im reklamować. Tak oto zalała nas fala piłkarskich NFT, która od samego początku wydawała się mieć zerowe szanse na przetrwanie.

Początki były jednak obiecujące – dzięki NFT można było wejść w posiadanie udziałów w klubie czy, na rewelacyjnym przykładzie Crawley Town, mieć głos w sprawie kierunku rozwoju klubu, np. transferów. Tym projektom wystawiliśmy, z pełnym przekonaniem, łapkę w górę.

Problem pojawił się, gdy w imię zero-wysiłkowego zarobku rynek zalały małpy, smoki i inne kolorowe wydmuszki, infantylizując rynek spekulacyjnych i, de facto, nie mających żadnej realnej wartości „towarów”. Symbolem porażki tego konceptu stały się „małpki” Johna Terry’ego, które osiąkły takim absurdem, że musiały nawet usuwać ze swoich wizerunków nielegalnie użyte wizerunki, np. herby klubów czy trofea (tracąc przy tym całą wiarygodność, bo czyż to co zapisane w blockchainie nie zostaje tam na zawsze?)

Nie poświęcając tematowi zanadto wiele znaków (już go wielokrotnie pokrywaliśmy) – wystarczy powiedzieć, że cały ten koncept okazał się być spektakularną klapą.

PRZECZYTAJ TAKŻE >>> A jednak! Kibice optymistyczni względem NFT

OTT

Znacznie więcej pozytywnego przyniosła nam w mijającym roku kategoria OTT, tudzież transmisji sportowych. Chyba najbardziej ikoniczne zastosowanie nowych rozwiązań w tym zakresie miało miejsce podczas letniego sparingu pomiędzy FC Koln a AC Milanem, podczas którego piłkarze tych pierwszych grali z kamerkami na klatkach piersiowych. Zarejestrowany obraz udostępniano jako „mecz z perspektywy grającego”, co wyglądało po prostu niewiarygodnie!

Kolejną ze znakomitych innowacji w transmisjach jest automatyczne tworzenie „highlightsów”, co powoli staje się standardem w ofertach sportowych dostawców. Z pomocą AI generowane są kompilacje wszystkich kluczowych momentów danego meczu czy wyścigu, do których można swobodnie wracać.

Obserwujemy także pierwsze, jeszcze nieśmiałe, kroki w kierunku zaproszenia do sportowej konsumpcji pokoleń Z i przede wszystkim Alpha. Z takimi inicjatywami wyszły choćby NFL (we współpracy z Nickelodeon) czy Bundesliga, opakowując dzień meczowy w przystępny, angażujący i po prostu ciekawy dla dziecka sposób. Na uwagę zasługuje też polska inicjatywa, z nieco innej kategorii – chodzi o MOVE Federation, które – bazując na założeniu, że futbol w standardowym opakowaniu jest mało zajmujący – postanowiło dokonać niemałej rewolucji w jego zasadach. Efekt? Może i dość mdły, ale inicjatywie przyklaskujemy.

Big Data

Jeśli chodzi o zbieranie danych, największym wydarzeniem 2022 roku było… precedensowe zakwestionowanie etyczności tego typu działań. W manii zbierania wszystkiego co się da, wszystkim co się da – brakuje tu jednak ujęcia praw człowieka. Przynajmniej takie postulaty mają swoje korzenie w Australii, gdzie jedna z grup zawodowych porównała to, co w kategoriach Big Data jest „normalnością” do… inwgilacji.

PRZECZYTAJ TAKŻE >>> Dlaczego dane z GPS są tak ważne w skautingu?

Zaczęły się mnożyć wątpliwości i pytania, wszak wstępne badania pokazały, że wśród sportowców istnieje bardzo niewielkie pojęcie o tym, gdzie trafiają dane, które są od nich pobierane.

W międzyczasie, mimo kontrowersji, rozwijały się przede wszystkim technologie wearables, których głównym celem jest właśnie kolekcjonowanie informacji o nosicielu. Dwa znamienne przykłady, które opisywaliśmy na łamach TheSport.pl, wyraźnie obrazują ambiwalentność (także etyczną) tego typu rozwiązań. Z jednej strony jest bowiem tzw. „anioł stróż na zęby”, czyli rozwój ochraniaczy mających za pomocą mikrochipa pobierać kluczowe dane dotyczące wstrząsów czaszki; z drugiej zaś – szalik, który na podstawie wykrywalnych emocji ma uatrakcyjnić ofertę dla kibiców. Sami rozumiecie.

Na stadionach

Potencjalnie najbardziej istotną, a na pewno najszerzej rozpowszechnioną zdobyczą technologiczną roku 2022 jest wdrożenie semi-automatycznego wykrywania spalonych, czego pełną próbkę kibice otrzymali podczas MŚ w Katarze. Z perspektywy już pomundialowej – pomysł ze wszechmiar doskonały, gdyż nie pozostawiał choć najmniejszej wątpliwości do dyskusji. Choć są i tacy, którzy powiedzą, że o te dyskusje właśnie w piłce chodzi (*ekhem* AntyVARowcy *ekhem*).

A na trybunach? Chyba już każdy był, a przynajmniej słyszał o bezobsługowych sklepach Żabka Nano. Zanim jednak ta innowacja rozpowszechniła się na naszych rodzimych ulicach, testowali je podczas wydarzeń sportowych Amerykanie. Sklepy, w których można się obsłużyć samemu, to najnowsza koncepcja zwalczenia problemu kolejek na stadionach. Oprócz tego, usprawnieniu doświadczeń dnia meczowego mają także służyć rozwiązania przenoszące zakupy w obręb aplikacji, dzięki której można zamówić posiłek czy napój do konkretnego siedzenia.

PRZECZYTAJ TAKŻE >>> Kibic chce na stadionie mieć tak dobrze, jak w domu

Rafał Hydzik

Udostępnij

Translate »